
Palna broń krótka jako broń ofensywna jest obecnie pomijana [wpis z roku 2009 – SK]. Na ogół kojarzy się ją z samoobroną lub z bronią ostatniej szansy. Ale czy słusznie? O ile osobom cywilnym przydziela się ją do „ochrony osobistej” i do tego sformułowania można nie mieć zastrzeżeń, to warto przyjrzeć się jaką rolę odgrywają pistolety i rewolwery w formacjach mundurowych. Czy założenia co do ich zastosowania w pełni uwzględniają potencjał, jaki ten rodzaj broni posiada.
Nawracający temat
Jeśli przyjrzeć się temu tematowi z perspektywy czasu, można zauważyć zmieniające się podejście. Dotyczy to zarówno ogólnych trendów, jak też indywidualnego podejście poszczególnych użytkowników i poszczególnych formacji uzbrojonych. Istnieje silna tendencja, aby negować wartość broni krótkiej jako broni ofensywnej, to jest broni w pełni wartościowej na pierwszej linii do określonych zastosowań. Ta tendencja zanika wtedy, gdy częstotliwość użycia broni rośnie i uwidaczniają się te walory, które broń krótka posiada. Zwątpienie [w bojową wartość broni krótkiej] wzmacnia się wówczas, gdy jest przeciwnie.
Nawracająco pojawiają się opinie, że broń krótką trzeba ZASTĄPIĆ jakimś innym typem broni. Tak np. narodziła się koncepcja broni PDW. Znamienne, że od bez mała stu lat te próby spełzają na niczym. Podobną koncepcją w jednostkach specjalnych jest z góry przypisywanie jej roli broni ZAPASOWEJ. Ma status mniej wartościowej w porównaniu z tą, którą w danych warunkach wysuwa się na pierwszy plan. W tym ostatnim przypadku w wielu sytuacjach jest to słuszne, ale też są i takie częste sytuacje, gdy nie ma to sensu. Stosowanie tego podejścia na zasadzie automatyzmu niekiedy raczej obniża zdolności bojowe, niż wzmacnia.
Małe zaufanie do broni krótkiej
W przypadku żołnierzy odkryto już dawno, i odkrycie to wciąż powraca w różnych okresach, że większość z tych, którzy mieli na uzbrojeniu tzw. broń boczną, miała małe umiejętności i zaufanie do jej bojowego użycia. Wiele wskazuje na to, że da się to rozciągnąć także na policjantów i inne służby. Jest jasne, że różne typy broni powodują ogromną różnicę w pewności siebie użytkownika. To z kolei determinuje postępy w wyszkoleniu bojowym. Dotyczy to już takich cech szczegółowych jak wielkość, kształt, rodzaj chwytu, balans i możliwości celowania. Tym bardziej wydaje się, że może to dotyczyć porównania między różnymi rodzajami broni palnej, jak między bronią krótką a długą.

Rozpoznano jednakże, że niepewność i większość słabych osiągnięć szkoleniowych z pistoletem czy rewolwerem nie wynikała z właściwości broni krótkiej jako takiej. Brała się z niewłaściwych koncepcji szkoleniowych i ogólnej koncepcji używania tej broni w ostateczności. Zmieniało się to zaraz, gdy trening przybierał postać wypełniającą poprzednie niedociągnięcia.
Zalety pistoletów i rewolwerów
Szczególnie swoje bojowe właściwości broń krótka jako broń ofensywna ujawnia w warunkach, w których zachodzi KONIECZNOŚĆ w bezpośrednim kontakcie. W tych warunkach wiele razy była użyta z wielką efektywnością. Dotyczy to zarówno zastosowań policyjnych jak i militarnych.
Satysfakcjonująca jest CELNOŚĆ pistoletów i rewolwerów. Co ważne, dotyczy to użycia broni na bliskich dystansach. Wtedy walka przybiera charakter indywidualny i ostateczny. Wiąże się to z absolutną presją i utratą zwrotem ku naturalnym odruchom. W przypadku broni krótkiej jest to szczególnie skuteczne.
Następne kardynalne cechy to szybkość i mobilność. Broń krótka jest najbardziej MANEWROWA ze wszystkich rodzajów broni indywidualnej, oraz jest najmniej wymagająca jeśli chodzi o obsługę. Szybkie dobycie, bieganie, zajmowanie pozycji, przyjmowanie różnych postaw, zmiana rąk, usuwanie zacięć itd, to wszystko jest najłatwiejsze z bronią krótką.
Łatwe jest PRZECHODZENIE między użyciem broni krótkiej a użyciem innych środków walki. To wielka zaleta w przypadku akcji o zmiennym przebiegu, zwłaszcza tam gdzie jest mało miejsca. Stosunkowo łatwo jest też CHRONIĆ ją przed utratą.
Wszystkie powyższe cechy znakomicie predestynują ten rodzaj broni do walki w bliskiej odległości zarówno w obronie, jak w ataku. Do tego dochodzi możliwość wygodnego przenoszenia i UKRYCIA. Broń krótka może być zawsze przy użytkowniku. Nie powoduje dyskomfortu i nie jest tak uciążliwa jak inne rodzaje broni. Zaś możliwość skrytego przenoszenia lub też przenoszenia jej w takich warunkach, gdzie broni długiej przenosić się nie dało, już nie raz zadecydowała o powodzeniu akcji ZACZEPNYCH.
Uzupełnieniem tych cech jest ŁATWOŚĆ szkolenia. Większość ludzi o przeciętnych zdolnościach można nauczyć dobywać, przeładowywać, strzelać i trafiać przeciwnika w stosunkowo krótkim czasie. Żołnierz czy policjant gruntownie przeszkolony w strzelaniu instynktownym oraz z celowaniem posiada broń, która w WALCE Z BLISKA może okazać się lepsza od innych rodzajów broni indywidualnej.
W walce zawsze trzeba mieć nastawienie ofensywne
Należy pogodzić się z tym, że wiele osób będzie zawsze nieco sceptyczne co do powyższych uwag. Szczególnie, jeśli zostały przeszkolone tylko do strzelania do celów stałych albo tylko w strzelaniu z użyciem przyrządów celowniczych. Te wątpliwości mogą być usunięte jedynie w praktyce, popartej dodatkowo krytyczną autorefleksją. Jest ogromna różnica pomiędzy treningiem, komfortem i sformalizowaną atmosferą na strzelnicy a sytuacją strzelecką w rzeczywistości.
Wspomniano już o tym w artykule o strzelectwie bojowym. W tym zakresie musi zajść inne myślenie. Każda działanie siłowe, żeby miało szanse zakończyć się powodzeniem, musi być ofensywne. Osoba podejmująca akcję musi mieć odpowiednie nastawienie. Konsekwentnie, jeśli w walce ktoś używa broni, to musi używać jej ofensywnie. Tak i broń krótka jako broń ofensywna musi być stosowana tak, aby osiągnąć maksymalny rezultat z jej OFENSYWNEGO, bojowego potencjału.
Broń krótka zawsze znajdzie zastosowanie nieodzowna w służbach ochrony prawa i w siłach zbrojnych. ZAWSZE będzie potrzebna niewielka broń palna do użycia w walce na bliskie odległości. Broń się zmienia. Oczywiście, że niegdyś nie była tak perfekcyjnie zaprojektowana i dopracowana jak obecnie. Jednakże ZASADY i niezbędne do ich realizacji umiejętności strzeleckie zawsze były identyczne.
Zasygnalizowaną kwestię dla przejrzystości warto podzielić na dwa zagadnienia : koncepcję użycia i cechy samego narzędzia.
Zacznę od tej ostatniej cechy, gdyż z powodu wykrystalizowania kryteriów w ostatnich latach łatwiej ją opisać. Dominującą pozycję ma pistolet samopowtarzalny, rewolwer ma zastosowania bardziej marginalne, chociaż jego potencjał wciąż bywa przydatny. Mogą to być chociażby : samoobrona przed przypadkową napaścią, działania szturmowe podczas których należy oddać minimum strzałów, ale bardzo skutecznych (silna amunicja) co stosowano we francuskiej koncepcji CQB. Rewowler to też dobry wybór dla mniej doświadczonych użytkowników, którym z uwagi na charakter zagrożenia potrzeba broni „pro forma”. Wracając do pistoletu.
Powinien mieć działający w jednym trybie mechanizm spustowy (ważne dla masowego, mniej dokłądnie szkolonego odbiorcy), najlepiej z wyłącznym częściowym samonapinaniem o oporze ok. 30-35N. Warto aby wszelkie dźwignie sterujące były obustronnie dostępne, a całość była jednoznaczna obsługowo i w miarę prosta. Solidnosć i niezawodność to raczej standard i oczywistość : od momentu pojawienia SIG-Sauerów serii 220 i dalszych te kwestie są porównywalne u współczesnych konstrukcji i na zadowalającym poziomie. Przydają się przyrządy celownicze ułatwiające celowanie o zmroku iszybkie, ale i dosć dokłądne celowanie – w CZ-75 i H&K USP są zupełnie wystarczające. Możliwość ich wymiany czy paneli chwytu w celu dostosowania do potrzeb strzelca jest przydatna. W służbach zaletą może być szyna montażowa na spodzie szkieletu standardu Picantinny, choć w rzeczywistości przeciętnych funkcjonariuszy czy pracowników mało będzie okazji jej prztestowania.
Nabój powinien dawać duże prawdopodobieństwo skutecznego rażenia, tak poprzez kaliber, moc ładunku, jak i rodzaj pocisku (nowoczesny, płaszczowy z wgłębieniem wierzchołkowym tzw. JHP). Dobrze gdyby pozwalał zachować wielkopojemność magazynka (od 10nb w górę). Wygoda chwytu, łatwość i szybkość złożenia do strzału, umiarkowane siły wsteczne działające na rękę strzelca itd. to cechy istotne. Obecne nasycenie rynku powoduje, że od producenta można wymagać, czegonie uczyniono w przypadku P99 w pewnym sensie głównie z uwagi na ignorancję i dyletantyzm.
Koncepcja przeniesienia na broń krótką roli ofensywnego narzędzia króowała w latach 80 XX wieku, o ile się nie mylę. Potem przyszedł czas na pm, obecnie na krótkie wersje karabinów automatycznych.
Broń krótka mimo wszystko wymaga wprawy i gruntownego przeszkolenia. Większość ludzi o dobrej koordynacji wzrokowo-ruchowej poradzi sobie ze strzelaniem z broni długiej. Przy strzelaniach z broni krótkiej zaczynają się schody, dlatego dla przeciętnego użytkownika mundurowego wygodniejszy jest np. PM-98 w trybie ognia pojedynczego.
Pistolet jest bronią w praktyce dużo elastyczniejszą, ale wymagającą więcej specjalistycznych ćwiczeń.
Para wyposażona we w miarę nowoczesne pistolety tj. H&K USP z trzema magazynkami każdy może i bronić się i zaatakować dosć skutecznie. Wymaga to odpowiedniego poziomu współdziałania taktycznego, umiejetności, chłodnej głowy, ale jest możliwe. I to bez dźwigania na grzebiecie „ciężkiej rurki” – Glocka 17 i dwa zaapsowe magazynki da się nosić w ukryciu nawet latem, a daje możliwości ogniowe porównywalne z pm.
Pistolet można obsłużyć jedną ręką, co przy strzelbie czy karabinie, oraz wiekszości pm jest ekwilibrystyką lub abstrakcją. Natomiast celuąc z pistoletu nie jesteśmy tak usztywnieni i nie mamy zasłoniętego przedpola,jak to się dzieje przy broni długiej.
Człowiek nauczony nieskomplikowanych i jednolitych metod obsługi i działania z bronią krótką będzie bardzo skuteczny. Mam jednak wrażenie, że z powodu większej pracy, jaką należy w to włozyć mniej osób opanuje pistolet niż karabin.
@Marcin: Większość tego artykułu jest właśnie o „cechach narzędzia” 😉 Prostota użycia, celność, manewrowość itd, to są cechy, dzięki którym otrzymujemy znakomity rodzaj broni ofensywnej. Cechy te wynikają z postaci tej broni – broń palna krótka jest to broń miotająca pocisk możliwa w naturalny sposób do użycia wolną ręką. Z tego wynikają wszelkie zachowania strzelca konieczne żeby uzyskać trafienie. Są one od zawsze te same, znane od dawna i niezmienne.
Opisywanie technicznych specyfikacji broni przy tej tematyce o tyle mija się z celem, że jest to drugorzędne w stosunku do poruszanych spraw. Wiele typów broni znakomicie się sprawdziło kiedyś w praktyce, ale wyszły z użycia, bo pojawiły się nowsze konstrukcje. Ten sam los czeka w przyszłości broń będącą obecnie na topie. Zresztą nawet równolegle w tych samych czasach zawsze są dokonywane przez użytkowników odmienne wybory typów broni. Gdyby jakaś kontrukcja była idealna do wszystkich zastosowań i dla każdego, to cały świat byłby uzbrojony na jedno kopyto i nigdy tego nie zmieniał. Wiadomo, że tak nie jest. Niezmienne pozostają jedynie zasady.
Koncepcję ofensywnego użycia broni krótkiej można przenieść dużo dalej w przeszłość niż lata 80-te. Żeby nie zagrzebać się zbytnio, to w tej chwili możemy powiedzieć spokojnie o latach poprzedzających I wojnę światową. Jak piszę w artykule, jest to pogląd okresowo podważany i odkrywany na nowo, ale zawsze jest on obecny tam, gdzie broni się używa często.
Co do szkoleń, to uważam pistolet za najbardziej „metodyczny” rodzaj broni, gdzie są obecne wszystkie procedury obsługi i są one łatwe do wprowadzenia. Nabranie w tym wprawy to już kwestia własnej pracy. Analogicznie jest z technikami walki bronią. Dlatego właśnie od pistoletu powinno zaczynać się szkolenie strzeleckie i zwykle tak się dzieje jeśli są warunki. Podczas nauczania technik walki bronią problemem jest czasem „wyłączenie komplikatorów” wynikających ze szkoleń opartych na nierealistycznych zasadach, ale tak jak napisałem w artykule, jeśli ktoś ma wątpliwości, to nie da się tego przezwyciężyć wyłącznie samym przekonywaniem, to trzeba pokazać.
Cechy narzędzia są kwestią dalej posuniętą i należy do nich dołaczyć ergonomię. Jest to cecha rozumiana również jako wygodne rozmieszczenie manipulatorów tj. zaczep zamkowy, zwalniacz magazynka itd.
Zachowania strzelca konieczne do uzyskania trafienia zmieniają się i to nawet obecnie, ewoluując w stronę takich które bardziej wyrabiają wprawę i wygodę chociażby chwytu, mniejszy akcent kładąc na siłę uchwycenia (bardziej na szczelnosć tego chwytu). Techniki celowaniai ściągania spustu wciaż miotają się pomiędzy nawykami sporotwymi, a praktyką pola walki. Widać to dobrze u takich szkoleniowców jak McCann i Cooper.
broń zmienia się głównie dlatego, że odmienne bywają doświadczenia i potrzeby użytkowników. Wiekszość strzelców ma zresztą potrzeby nieuświadomione. Najwięcej ma zaś wmuwione przez środowisko w którym się obracai kulturę w jakiej żyje. Stąd kult M1911 w USA, który choć jest niezłą konstrukcją, to nie jest niczym cudownym. Nie spełnia również wielu kryteriów broni do reakcji na gwałtowny atak.
Nie tweirdzę, że jest uniwersalny pistolet.
Przeciwnie takiego nie ma, lecz pistolet z uwagi na swoje cechy ergonomiczne doszedł do kresu swego rozwoju – ma za sobą 120 lat histroii i stał się dojrzałym urządzeniem.
Obecnie istniejace możliwosci noszenia broni w stałej gotowości i bezpiecznej bez manipulacji dodatkowych, szybko i za każdym razem tak samo, błyskawiczne obsługi i zastosowania przy ograniczonej widoczności są w jednym narzędziu bezprecedensowe. Cały wiek XX to próby umieszczenia tych cech w jednym – największy sukces osiagały pistolety kompilacyjne – łączące wiele porządanych cech tj. Walther PP, Glock 17.
Koncepcję miałem tu na mysli ofensywną, bo tak zrozumiałem sens artykułu. Takie pomysły istaniały w CQB własnie w latach 80. Przed i w czasie I w.ś. koncepcja ofensywnego użycia broni krótkiej brała się raczej z braku pm przynajmniej w zastosowaniach militarnych (magazynek Tatarka do P.08).
Mam także pewne doświadczenie w tym zakresie, chociaż nie tak pełne jak Twoje. Muszę powiedzieć, że niezależnie od stopnia profesjonalizmu instruktora posługiwanie się bronią krótką jest trudniejsze. No chyba, że uczy się spokojnego stzrelania na dystansie 5m, lecz to nie odpowiada żadnym realistycznym założeniom taktycznym -celem takiego ćwiczenia może być pierwszy kontakt lub rekreacja.
Broń długa jest oparta o ciało, zaś krótka służy stzrelaniu z wolnej ręki – to sedno sprawy. Szkolenie z posługiwania się pistolete musi być dłuższe, bardziej złożone i zidywidualizowane. Wyniki strzelań w policji i ochronie pokazują to jednoznacznie, co obserwowałem wielokrotnie.
Przy powyższym warto dodać, ze cechy narzędzia są ważene z istotniejszych względów. Otóż strategia i metody szkolenia taktycznego zmierzają do jednego : zastąpienia myslenia i skupiania się nad czynnościami rutynowymi, odruchem. Wypracowuje się go w toku treningu bezzstrzałowego. Nie da się tego uzyskać przy broni i regulaminach jej eksploatacji nazbyt skomplikowanych. Stąd bierze się potrzeba broni : szybkiej, jednoznacznej obsługowo, bezpiecznej bez manipulacji (Glock). Używałem długo, także w rzeczywistych przypadkach pistoletów techniką „cocked & locked” i żaden amerykański „gun guru” nie wmówi mi, że to dobra technika na codzień, zwłaszcza dla każdego strzelca. Stąd M1911 uważam jedynie za modę. Podobnie techniki zbiorczo określane jako izraelskie : ich nierealność w obliczu nagłego zagrożenia – w dowolnych okolicznosciach, w tym gdy jesteśmy zmęczeni – jest uderzająca. Wachlowanie zamkiem na ceimnej klatce schodowej, wychodząc z windy o 3 rano to abstrakcja. A to są warunki jak najbardziej rzeczywiste – musi z tym się wiązać walka wręcz i nawyki poruszania.
Gotowy do strzału, prosty i niezawodny pistolet, który nie wymaga w praktyce niczego poza doładowaniem i usuwaniem ew. zacięć – to jest to czego potrzeba każdemu. Z tego punktu widzenia dzisiejsze : P99QQA, H&K P30 nie mają sobie równych w przeszłości. To oczywiscie tylko narzędzia, proces szkolenia i działań rzeczywistych to inna para kaloszy.
@Marcin: Jeszcze raz przypomnę o co chodzi w tym artykule – jest mowa o ZASTOSOWANIU broni krótkiej. Główna teza jest następująca: pistolety i rewolwery mają wielki potencjał ofensywny. Nie chodzi o to KTÓRYM typem broni się ktoś posługuje, przede wszystkim jest ważne w jakim CELU oraz JAK.
Sprawa JAK, czyli stosowanie skomplikowanych technik strzeleckich to główny powód niezrozumienia jak można używać broń krótką. Sygnalizowałem to już w tekście. Przyjmuję do wiadomości, że widzisz tu problem, tak jak większość instruktorów. Mniejszość, w tym ja, ma swoje doświadczenia i stosuje inne techniki, nie ma takich problemów. Każdy może pozostać przy swoim, JA na tym nie tracę 😉
W każdym razie, skoro już lekko rzuciłeś strzelanie w odległości 5 m (oczywiście wiesz dlaczego taki akurat rząd wielkości?), to napiszę tak: w ciągu 1 (jednych, pierwszych) zajęć, przy zużyciu kilkudziesięciu sztuk amunicji, jestem w stanie każdego wprowadzić w dynamiczne strzelanie w obrębie kilku metrów, czyli zasadniczym dla close-combat dystansie. Będzie to celne strzelanie w ruchu i do celów ruchomych, bez użycia przyrządów celowniczych. W stylu, który Ty zdajesz się reprezentować, a ja sam tak kiedyś strzelałem, takie rzeczy uważane są za nadzwyczajne umiejętności, do których trzeba długo dochodzić i zużyć mnóstwo amunicji. Ja wiem swoje, mam filmy i świadków oraz środowisko, które takie rzeczy robi. Ty wiesz swoje, i masz za sobą powszechną opinię i dominującą na strzelnicach i w służbach praktykę. Czy jest tu jakiś sens dalej dyskutować w internecie o tym? Nie jest to pierwsze spotkanie takich poglądów i jeszcze nikt nikogo wirtualnie nie przekonał.
Dopiero potem, gdy już wiemy JAK, wtedy wtórnie pojawia się temat, jakie cechy konstrukcyjne powinna mieć broń. Np. broń, którą opisujesz, jest szeroko rozpowszechniona na świecie. Tyle, że głównie jako broń boczna, czyli dupna… Na sztukę lub na zapas. Z drugiej strony weźmy pistolet Stieczkina, opracowany w latach 40-tych. Nie spełnia ani jednej cechy konstrukcyjnej, która według Ciebie powinna charakteryzować pistolet jako broń ofensywną. Tymczasem ten pistolet odegrał swoją rolę podczas SZTURMU na Dubrowce, ze względu na warunki przemieszczania się. Dobrze, że oni nie wiedzieli, że z tą bronią tak nie można… Paradoks, czy po prostu różne zagadnienia? Takich przykładów jest masa, zresztą większość z tych co znam dotyczy świata zachodniego.
Broń powinna pasować do tego co się robi, to jasne, ale i już sama konieczność dopasowania do użytkownika determinuje, że nigdy nie gędzie to jeden określony typ, albo określona grupa cech. ZAWSZE ktoś będzie sądził inaczej i będzie w stanie udowodnić, że ma rację.
Dalej także poruszasz jeszcze parę spraw już zupełnie nie związanych z tematem, więc je tylko krótko skwituję.
„Gun guru” Cooper nie żyje, nie będziemy się nad nim pastwić. Jego „nauki” jeszcze długo będą się odbijać czkawką.
System u nas znany jako „izraelski” to lipa.
Sprawy z przeszłości są troszeczkę bardziej bogate niż się na ogół sądzi. Znane są liczne udokumentowane fakty, można powiedzieć, że wszystko już było i wiele popularnych mniemań o przeszłości i współczesności taktyki i strzelectwa okazuje się całkowicie błędnych.
@Marcin: Ostatni raz napisałem komentarz o objętości nadającej się na artykuł na stronę główną. Chętnie widzę dyskusję, ale to powinna być dyskusja – treściwe z argumentami wpisy za lub przeciw, do których można się odnieść. Może nawet być ich wiele, ale nie zabierają wówczas tyle czasu na pisanie ani nie nużą czytelników. Ewentualnie pisz dygresje, ale zawierające wyłącznie fakty, nie zaś przemycające Twoje opinie, które wygają osobnej dyskusji. Masz szeroką wiedzę, ale to co robisz wymyka się spod kontroli. Jeśli sam tego nie ograniczysz, ja przestanę na to odpowiadać. Chyba że ktoś z czytelników zechce, to wtedy Wasza sprawa.
Tak, to już nie jest tylko uwaga, to ostrzeżenie:)
Pistolet i rewolwer jako broń ofensywna,jeżeli tyczy sie to służb mundurowych,to tylko i wyłacznie ta broń powinna miec takie zastosowanie.Pomiędzy strzelaniem defensywnym a ofensywnym jest bardzo cienka kreska,która często się zaciera.Trzeba sobie jasno powiedzieć,funkcjonariusz stojący na straży prawa(wyposażony najczęściej tylko w broń krótką),żeby wyjść z opresji(strzelaniny)cało z postawy defensywnej musi przejść do ofensywy.Broń krótka zapewnia manewrowość,można ją obsługiwać jedną ręką,w walce na krótkim dystansie lub w ciasnych pomieszczeniach przewyższa inne rodzaje broni.
Czytając Twój wpis zdałem sobie sprawę, że zupełnie nie wychwyciłeś treści moich uwag – nie pierwszy raz. Zdaje się, że dotarliśmy do punktu w którym nie ma szans na dyskusję, za to pojawiają się dogmaty (nie z mojej strony). Ja mówię o uniwersalnym i prostym zestwie technik (max. 2 – pomiędzy nimi płynne przejście) ułatwiających walkę na dystansie od 0 do powiedzmy 30m (takie sobie rzędy wielkości). Intuicyjne strzelanie na kilka metrów to tylko jedna z umiejętności – ani przez chwilę nie twierdziłem, że nieprzydatna. Usiłujesz stawiać mnie w roli, której nie pełnię – mam dużo bardziej otwarte podejście do sprawy. Własnie dlatego ani na moment nie kwestionowałem Twojego przesłania. Wierzę, że zaliczasz się do czołówki instruktorów w kraju. Natomiast widzę także, że problemem stała sie moja obecnosć tutaj. Dlatego nie będę już więcej wyjaśniał – po prostu nie będę pojawiał się w komentarzach. Przemycam swoje uwagi głównie z tego powodu, że biorą się z praktyki. Co prawda nie tak dobitnej, jak na Dubrowce. Pozdrawiam i przepraszam za kłopot.
Żebyśmy sie źle nie zrozumieli,mój wpis niedotyczył Twoich uwag ale zawierał sie do ogólnego tematu artykułu pt.Pistolet i rewolwer jako broń ofensywna
@shrek: to co napisałeś mocno mi współgra z koncepcjami stosowanymi w walce wręcz przez sytemy combatowe. 'Forward drive’ z WW2 Combatives, 'Constant Offensive Pressure’ z Core Combatives, czy 'eksplozywna reakcja’ z ESDS, że wymienię te znane mi bliżej. One wszystkie różnią się sposobem ujęcia tego zjawiska i oczywiście sposobem działnia, ale każdy podkreśla konieczność przejęcia i utrzymania inicjatywy jako jedynej drogi powodzenia. Funkcjusz w służbach (jeśli pominiemy działania realizacyjne, które są z natury zaczepne) jest właśnie w takiej sytuacji – może dopiero zareagować. Teraz jaka powinna być ta reakcja? W końcu – najlepszą obroną jest atak. Tylko to łatwo powiedzieć w sytuacji, która jest tak ekstremalna, że uzasadnia użycie broni 🙂 W każdym razie broń będąca zawsze w zasięgu ręki, tak jak pistolet lub rewolwer, plus wiedza jak to można zrobić, stanowią nieoceniony walor, który MOŻE zaowocować w takiej skrajnej sytuacji.
@Marcin: Doceniam Twój sarkazm:) Rób co uważasz. Pamiętaj, że zawsze tu jesteś dobrze widziany i ceniony.
Oczywiście wszystko zależy od zaistniałej sytuacji a ocena końcowa i sposób reakcji należy do f-sza(jeżeli środki przymusu bezpośredniego są niewystarczające,f-sz ma prawo do użycia broni palnej)od jego poziomu wyszkolenia i determinacji i jeżeli zaistniała sytuacjia spełnia wszystkie przesłanki do użycia broni palnej wówczas działanie musi być ofensywne w myśl zasady:”lepiej żeby mnie dudziestu sądziło niż czterech niosło” i w takiej sytuacji walory broni krótkiej są pierwszorzędne:łatwość dobycia i obsługi,manewrowość,siła ognia,strzelanie z jednej ręki,celowanie ciałem bez używania przyrządów celowniczych w ostateczności może służyć do zadawania ciosów w zwarciu itp.
Szczerze mówiąc jeżeli omawiamy zastosowanie broni krótkiej w ofensywie biorąc pod uwagę funkcjonariusza służby mundurowej(lub formacji ochronnej)to co do pistoletów nie mam zastrzeżeń(przynajmniej jeśli chodzi o generację „cudownych dziewiątek”)duża pojemność magazynka i przyzwoita moc pocisków, szybkość obsługi a przede wszystkim gabaryty a co za tym idzie możliwość „fizycznego” operowania w szerszym niż broń długa zakresie powodują że pod wieloma względami przewyższa inne środki walki w starciach w bliskim kontakcie. Moje zastrzeżenia co do wykorzystania b. krótkiej w tym zakresie budzi rewolwer (Mam na muśli funkcjonariuszy). Dlaczego? jednak ta pojemność magazynka i ewentualny czas powtórnego załadowania broni – wiadomo jak jest w stresie, człowiek lubi szrpać za spust a zapas (czyli margines błędu)w bębenku jest niewielki a jak się ręce trzęsą ze strachu to szybkoładowaczem w nocy też ciężko go powtórnie załadować. Co do armii – Amerykańskie doświadczenia z Iraku wykazały (jak zawsze były to niezwykle odkrywcze doświadczenia jak przystało na armię USA i USMC) że b. krótka znajduje coraz szersze zastosowanie w walce w bliskim dystansie i żołnierze jej potrzebują!!! Biorąc pod uwagę że 90% starć miała miejsce w terenach zurbanizowanych okazało się że Marine potrzebuje czegoś więcej niż Ka Bar i czegoś mniejszego niż długi M16 A2 by ganiać w ciasnej zabudowie z 30 kg na sobie i tymi najlepszymi (bo amerykańskie) gadżetami. Nagle odkryto że M 9 może służyć do czegoś więcej niż dobijanie rannych i honorowy strzał sobie w głowę w okrążeniu ( u nas do tej pory jest takie podejście w armii). Efekt – ciężko teraz znależć żołnierza USA formacji pierwszorzutowej niedozbrojonego b. krótką.
A tak na marginesie Prawda jest brutalna ale prawdziwa – Bandyci używaja broni palnej krótkiej w ofensywie z powdzeniem od początku jej powstania. Podobnie wykorzystywali broń ludzie z SOE na terenie Europy przewciwko najeźdźcy lub osobą kolaborującym – zachodnie publikacje są pełne opisów skutecznego użycia broni krótkiej w tym charaktarze.
BYłem użytkownikiem pistoletów p64,p83 p99 i glock 17 przez 12 lat…trenowałem z nimi jak na polskie warunki dość intensywnie-z całą pewnośćią mogę stwierdzić że pistolety nadają się do krótkich intensywnych akcji ofensywnych przeciwko dwóm lub jednemu celowi nie zabezpieczonych osłonami balistycznymi I zaskoczonymi akcją przeciw nim..niestety wszystkie w/w typy pistoletów nie wnikając w szczegóły dlaczego ,ulegały awariom poprzez zacięcia..dlatego stałem się zwolennikiem używania rewolweru i to z jak najkrótszą lufą i systemem DAO..w nagłym starciu w bezposredniej bliskości walczących nieawodność to kolosalna sprawa..rewolwer jako broń do walki na pokrycie, liczbę dubletów ,szybkość ładowania to muzeum w porównaniu z pistoletem ale w pojedyńczej akcji ofensywnej daje rade-nie rezygnujcie z rewolwerów…
Moi znajomi instruktorzy z krajów zachodnich kiedyś podsumowali, że nigdy nie widzieli tylu zacięć na glocku, co w Polsce. Prawdopodobnie przyczyna leży w amunicji. Natomiast co do rewolweru, to zbyt pośpiesznie jest odsyłany do lamusa. Jego przydatność jest ponadczasowa. M.in. o tym założyłem ten topic na forum:
1) Według ludzi z działu sprzedaży / kierownictwa ZM „Mesko” amunicja 9×19 Para z „Mesko” miała twardsze
spłonki, gdyż takich życzyli sobie wojskowi z WP dla pm „Glauberyt”: Mieli to motywować bezpieczeństwem
użycia w intensywnie eksploatowanej i zdezelowanej broni (tu akurat nie całkiem jasne było dla mnie, ale
rozmówca przekazywał opinię innych, a sam niewiele wiedział o mechnice broni).
Wprowadzony później, bo ok. roku 1997 P94 WIST strzelał dosłownie tą samą amunicją, pomimo iż miał:
– igliczny mechanizm uderzeniowy (nie mylić z bijnikowym)
– dodatkowo pracował w trybie wyłącznego częściowego samonapinania.
Obie te cechy powodują słabszą inercję (mimo znacznego oporu spustu który w P-94 wynosił jakieś 40N:
Glock na takie sytuacje oferował, przynajmniej do modlei III generacji 2 rodzaje twardszych sprężyn
uderzeniowych o ile dobrze pamiętam 24N i 36N (dla P-94 nie znam takich parametrów – w każdym razie nie
wiem nic o oferowaniu takich opcji przez „Prexer”).
2) Zacięcia w Glocku? Osobiście nie widziałem ani nie miałem żadnych, ale to dlatego, że używałem generalnie
amunicji „Sellier & Bellot” w wydaniu komercyjnym (wszystkie Glocki a było ich na stałe łącznie 5, a potem
jeszcze 2 przy jednej okazji – działąły bez zacięć). Wiem, że zacięcia zdarzaą się w pistoletach działających na
zasadzie swobodnego odrzutu zamka tj. wszelkie pochodne Walther PP zwlaszcza takie na lekkich szkieletach
i w rękach kobiet: taka broń wymaga silnego punktu podparcia w chwili strzału i tu cały szkopuł. Ryglowane
modele raczej takich problemów nie mają, zaś inne przyczyny tj. droga doyłania np. zbyt stroma, nieoodpowiednio
wyprofilowany ślizg komory to domena starszych modeli tj. FN Mle 1935 GP alias Browning HP (Glock jest
niewrażliwy na takie rzeczy, a naprawdę rewelacyjnie z różną amunicją radzą sobie PM-98 i MAG-95 – kształt
głowicy pocisku nie stanowi dla nich problemu).
Problemy z Glockiem, a konkretnie jego lufą sugerowali ludzie związani z ZM „Łucznik” / FB Radom ok. 2000
2002: miały się w nim łuszczyć wnętrza luf – nigdzie indziej takie problemu nie sygnalizowano, ciekawe że
znowu w Polsce… w każdym razie podczas bodaj pierwszych rządów Waldemara Pawlaka był pomysł, aby
kupić hurtem dla wszelkich służb chyba nawet 200 tysiecy Glocków, pytano Austriaków o lew. icencyjną produkcję
w Polsce ale nie wyrazili zgody. Potem odbył się konkurs w którym „uwalono” obiecujący MAG-95 zbyt dużą
jego masą 🙂 a wprowadzono cudactwo a’la WITU Zielonka z realizacją w Łodzi i stał się cud! Pistolet nie został
dopracowany aż po dziś dzień pomimo wielu zmian (np. nieszczęsnego zatrzasku zamka, oraz szkieletu na taki
z szyną Weaver’a), a jego następcą został przeprojektowany potomek MAG-a 🙂
Pomysleć, że Belgowie z FN Herstal nie mogli sprzedać nikomu znacznej ilości FN BDA / GPDA (zdaje się jedynie
Finowie kupili dla swojej armii – jako instytucjonalny użytkownik – większą ilość). Przecież polski przemysł
współpracował z nimi np. przy budowie fabryki amunicji z Indiach – można było i kupić gotowy produkt i licencję.
FN BDA miał dwie wersje alternatywne: kompaktową i półkompaktową – wszyscy mieli coś dla siebie (np. UOP
chciał MAG-a w kompakcie w toku w/w konkursu), a nawiązana współpraca mogłaby owocować licencją na km
Minimi i jego odmianę 7,62×51 w przyszłości zamiast posowieckich uukm PK aka UKM-2000 etc., lub nawet na
FNC zamiast tragikomicznego Beryla).
3) „Mesko” szukało pomysłów na amunicję specjalną do 9×19 Para i np. kupiło skrzynkę „Lapua” CEPP (to wiem
na 100%) aby skopiować pocisk (zdaje się nie był chroniony patentem w Polsce). Ostatecznie wykombinowali
jakieś swoje JHP, ale nawet w takiej prozaicznej sprawie pokazał się typowy krajowy bezwład myślenia…
Tymczasem „Sellier & Bellot” nie ma problemu, produkuje sprzedaje i nie wymysla teorii spiskowych o tajnym
dofinansowaniu przez czeski rząd (a takie teoryjki słuyszałem na powaznie z ust ludzi z kierownictwa „Mesko”):
Czesi dawno temu wygrali przetarg na zaopatrzenie „Police Nationale” i „Gendarmerie Nationale” we Francji,
kupili fabrykę „Dan Wesson” w USA i produkują zarówno własne jak i amerykańskie pistolety na tamtejszy rynek…
Jakieś inne czynniki tu grają rolę? Raczej tak, przy całej sympatii do niektórych polskich modeli broni niestety
krajowi wytwórcy nie mają wiele do zaoferowania w obliczu działań konkurencji oprócz tandetnej reklamy.
Cykliczna impreza pt.:”GROTowisko” to krok w dobrym kierunku o ile jest traktowana poważnie w przemyśle.
W przeszłości pro. rez. WP p. I. Ch. naprodukował się rozmawiając z kierownikami ZM „Łucznik” a potem napisał
do MMS „Komandos” cykl artykułów o możliwej i koniecznej modyfikacji „Beryla” lub skonstruowaniu czegoś
tak naprawdę – dowiedział się, że nic z tego nie będzie bo „panie to nie ejst broń dla komandosów”. Ja czegoś
podobnego dowiedziałem się w „Mesko” na ten sam temat – jeden z tamtejszych specjalistów kompletnie
nie rozumiał o czym mówię, kiedy omawiałem konieczne modyfikacje karabinu radomskiego: zaczął mi wykładać
założenia techniczno-taktyczne dla tej klasy broni zamiast odnieść się do konkretów nt. ergonomii.
Trzeba było Afganistanu i Iraku, żeby niektórzy chwycili w czym rzecz, a niektózy nawet zrozmieli że „król jest
nagi”. Polska ma taką dziwną specyfikę: trzeba tu odowadniać rzeczy oczywiste… Przekonałem się o tym w
każdym obszarze w jakim pracowałem, a były to zawsze sprawy krytyczne dla bezpieczeństwa zbiorowości
tutejszej. Kabareciarz Tadeusz Ross miał taką postać sceniczną „Zulu-Gula”, która puentowała rzecz dosadnie:
„Polska to taka dziwna kraja”.
Dokładnie, problemem dla Glocka w tamtym czasie były spłonki naszej wojskowej i policyjnej amunicji z Mesko. Oczywiście to nie było tak, że „jam” gonił „jam”, ale zachodni byli w szoku, bo w ogóle nigdy wcześniej nie widzieli zacięcia na Glocku. Tu jednak przynajmniej można powiedzieć, że wytwórca reagował na potrzeby swojego głównego odbiorcy. Natomiast postawa FB Radom zawsze trąciła amatorszczyzną. Nie chcieli słuchać indywidualnych użytkowników i zaprzepaścili kilka szans wskoczenia, moim zdaniem przynajmniej na drugą półkę światowych producentów. Z projektami Galuberyta i MAGa na czele.
Fakt, że ich podejście było i w jakiejś mierze nadal jest olejwające. Szukają odbiorców intytucjonalnych i to nie w ramach konkurencji na rynkach światowych, lecz poprzez wciskanie odbiorcom krajowym. Niestety ale polityka ma tu znacznie: Polska Ludowa pogłębiła najpoważniejsze polskie wady, a brak dekomunizacji dopełnił reszty – malowanie ruin to nie budowa nowego domu. I ta uwaga dotyczy generalnie Polski nie jedynie konkretnej dziedziny, ponieważ dziadostwo i kumoterstwo są tutaj uniwersalne. Jest to tym bardziej przykre, kiedy widzi sie jak niewiele trzeba było do osiągnięcia czegoś naprawdę wartościowego – tu świetnym przykładem jest i MAG i Glauberyt: Czecsi długo próbowali skonstruować przełomowy model na szkielecie z tworzyw sztucznych który zastąpiłby CZ-75. I Po długich próbach tj. CZ-100 / 110 / 101, CZ40., CZ2075 RAMI zrobili – szkielet z tworzywa do jednej z odmian CZ-75 🙂 tzw. Phantom, a potem wreszcie zrobili ciekawą rodzinę broni P10 (to taki następca CZ vz.82 / CZ-83 biorąc pod uwagę proporcje i dwustronny zwalniacz magazynka). Tymczasem Polacy ani myśleli zrobić solidny „old school” MAG-95 ze stalowym szkieletem np. w odmianie z bezpiecznikiem zamiast decockera dla sportowców i służbowy np. w wersji opracowanej w katowickim „Works11” z szyną RIS tzw. MAG-2008. Glauberyt także mógłby przejść metamorfozę dostając komorę zamkową z tworzywa sztucznego i solidną kolbą wysuwaną dzięki temu, oraz szyny montażowe na komorzez zamkowej i gdziekolwiek zechce klient. Jakoś Niemcy zbudowali w sensie funkcjonalnym swojego Glauberyta HK P2000 PDW / MP-7 – to wypisz wymaluj Glauberyt, broń w sam raz dla żołnierza który nie walczy bronią, ale musi mieć coś do samoobrony lub f-sza który potrzebuje małej i łatwej do noszenia / ukrycia / operawania w ciasnych przestrzeniach / na krótkich dystansach – broni o dużym natężeniu ognia i celności oraz zasięgu przewyższającym mozliwości pistoletu (w większości rpzypadków, bo w wyjatkowych przypadkach z broni krótkiej można stzrelać nawet na 100m – o tym w kolejnym odcinku 🙂
Następny odcinek – obiecany więc jak mawiali w dawnej TVP cd.n.(aastapił)
W PRL-bis czyli Polsce lat 90 i pierwszej dekadzie lat 2000 była taka oto sytuacja:
pijany typ w knajpie bawił sie bronią. Ludzie sie wystraszyli bo był agresywny, więc wezwali policję. W tym czasie typ wyszedł na ulicę i stanął dalej od knajpy. Podjechał patrol i rozpytywał ludzi co i jak – wtedy typ zobaczył patrol i zaczłą do nich strzelać… Okazało sie że niecelnie został też obezwładniony. Miał ci on TT-33 na 7,62×25 wz.30 rzecz jasna. Stanłą przed sądem i …. sędzia uznał, że nie było mowy o usiłowaniu zabójstwa gdyż z takiej odległosci nie da sie trafić pistoletem….
I tu taka uwaga, zresztą na czasie obecnie (granica): ja uczyłem się, że użycie broni to oddanie strzału w kierunku osoby – nieważne czy trafiłeś. Posłużenie się bronią to oddanie strzału w powietrze celem wymuszenia posłuszeństwa u osoby zatrzymywanej / przed którą się bronimy etc. Dwie różne sytuacje karnoprawne. Tymczasem sąd miał swój świat i swoje kredki… Jeden instruktorów policyjnych ze złości wziął TT-33 i tarczę Ts-3a ustawił na 100m: postzrelał i trafiał. I pokazał tę tarczę dziennikarzom…
PS. Niektórzy (w tym także wspomniany kiedyś AW z TŚ którzy o tym dywagowali) mieli pomysły aby strzał np. pod nogi albo w jakieś przedmioty typu śmietnik / kosz (np. amunicją smugową „Mesko” taką robi ale nie wiem czy nie ejst to jednocześnie odmiana p-panc.). Moim zdaniem jest to niepotrzebne komplikowanie sprawy: albo sytuacja jest poważna na tyle aby stzrelać do kogoś albo w ogóle nie sięga się po broń (ja sam miałem niejedną kiedy jakiś idiota / idioci mnie zaczepiali ale naweyt nie dowiedzieli się że w ogóle mam broń – szczególnie zabawne byłoby gdyby trafiło się wtedy kiedy ćwiczyłem noszenie pm w ukryciu pod codzienną odzieżą spacerując wieczorami – zamysł był aby była jednocześnie ukryta i błyuskawicznie dostępna, zebrałem mnóstwo doświadczeń z 3 typami w tym jednym o wadze praktycznie kbk AK). A wtedy się jej używa z pełnym wachlarzem atrakcji (pisanie notatek mam opanowane do perfekcji – jedną z nich w sądzie rejonowym w Kielcach uznali mi od ręki, zresztą w służbahc także nie budziły one zastrzeżeń 🙂 a bywało że uratowały niektórym cztery litery – np. moejmu szefostwu raz 🙂 i zbyt ochoczym kolegom po fachu także ze 2 razy). Stwarzanie zagrożenia dla osób postronnych a tym byłoby stzrelanie po śmietnikach jest nie tlyko wbrew etyce zawodowej, ale i niezgodne z przepisami – które nawet zakazują użycioa bronbi jako takiej w okolicznościahc gdy mogłoby to zagrozić postronnym. Mówiąc krótko: broń jest dla myślących dlatego kiedy parę lat temu na stacji paliw k. Kołobrzegu nacpana baba szalała autem aż wjechała do stacji… to policjanci nie strzelali tj. im radził jakiś kretyn nagrywający ich telefonem, w opony… Po prostu jedna kluczowa rzecz w ich przygotowaniu zawodowym zadziałała: odpowiedzialność i opanowanie. Ten sam kretyn co im ubliżał nagrywając telefonem gdyby oberwał odłamkiem albo rykoszetem biegłby do mediów z płaczem na praworządność 🙂 i do sądu po odszkodowanie. A samochód na felgach i tak by pojechał (sam jechałe tak kilkaset metrów kiedy w zeszym roku rozerwało mi oponę na szosie – w nocy na ekspresówce niemądrze jest parkować opona wszakże nie nadawał a sie do wulkanizacji :-), a naćpaną babę trzebaby po prostu zastrzelić, a najprościej byłoby zablokować ją innymi samochodami – w końcu auto kategorii „S” (służbowe) da radę nawet podjechać pod 30cm krawężnik nieprawdaż? A czemu? Bo jest służbowe!
Uzupełnie 2 odicnka:
Mówiąc całkowicie poważnie – nie zamierzałem takim wpisem podważać działań żołnierzy, jacy ostatnio mają powazne problemy za incydent na granicy. Jeśli tak jak mówi się w mediach strzelali przekraczającym nielegalnie granicę pod nogi to nie działali zgodnie z regulaminami użycia broni (przynajmniej tymi jakie znam), ale można ich zrozumieć. To co dzieje się na granicy od kilku lat zwłaszcza w szerokim kontekście sytuacji politycznej która dodatkowo negatywnie wpływa na pełniących służbę, jest naprawdę poważne. Wytrzymanie bez naturalnej rekacji kiedy ktoś mierzy do ciebie z karabinu i oddaje strzał – jak się okazuje „na sucho” to aż nadto (z tego co słyszalem takie zachowania ze strony białoruskich i zapewne też ruskich formacji miały miejsce). Ciekawostki przyrodnicze Białorusi tj. łąką pełna kamieni (dziwne bo zadnej takiej łaki nie widziałem gdziekolwiek nie byłem – może z Walii albo w Szkocji?) które lecą w twoją stronę, a ty cieprliwie stoisz zasłaniając się tarczą, chociaż w zasadzier powinieneś już używać broni palnej – „długa guma” byłaby tam jak znalazł ale z cała pewnością „niezależną” telewizja rosysjka czekałą na taką gratkę, nie mówić o ambasadorze Białorusi który przybiegłby z protestem do polskiego MSZ – nie wiadomo też jak zareagowaliby OMON-owcy, przecież mogliby skorzystać z pretekstu do otwarcia ognia: żywy może się potem wykłócać która racja jest sluszna, ale martwy lub kaleka niewiele miałby z tego pociechy…
Witaj Slawkas..powiem więcej miałem -glocka 17 i poszedł na złom ,bo podczas strzelania rozsadziło lufę-na środku zrobiła się taka gula- pistolet rozebrano przy pomocy młotka- siła która zadziałała na mechanizmy broni była tak duza, że wyrwała się ta blaszka z numerem zatopiona w szkielecie..mimo że okazałem zaświadczenie techniczne z BUOS o przyczynie zniszczenia pistoletu ,mafia z WPA KSP nie dała mi kolejnej promesy uznając że to i tak moja wina..dlatego powiem- glock jest mocno przereklamowany,-byłem jego fanem, wręcz wyznawcą -wiesz nosiłem zapas ten długi 33 nabojowy mag,+19 nabojowy w klamce-na strzelnicy dodatkowo kolba dostawna steyera-robił o to wszystko wrażenie aż tu ups…i co gdyby to wszystko stało się podczas walki..trup,pogrzeb, salwa itp..z glocka to noszę teraz kosę model 81-na razie bez awarii..a z klamek do defensywy -tylko rewolwer wg zasady: trzy sekundy ,trzy strzały, trzy metry!Jak ktoś chce kupić osprzęt do glocka bo trochę mi zostało niech dzwoni to korzystnie mu sprzedam.514271720.Pozdrawiam
WPA KSP było słynne, a kropkę nad i postawił zeznania świadka koronnego ps. „Masa” oraz proces sądowy prezesa PZSS mjr. rez. Kozłowskiego (fikcyjne licencje, fikcyjne członkostwo w klubie sportowym jako podstawy do ubiegania się o legalną broń – byłem w szoku kiedy złapano po raz wtóry tzw. „Żabę” i odebrano mu najnowszą generację Glocka 17 – skąd on to wziął przecież „c zarny rynek” to mitologia w 90%? A tu csię okazało że mógł go kupić w sklepie jak biały człowiek….). Odtąd nikt już nie mógl twierdzić, że kwit w tymżesz WPA nie jest dostępny np.za 2 tysiące USD, a gwóźdź do trumny dobił Włodzimierz Rapkierwicz z Bydgoszczy, który wygrał z nimi jednego roku kilkadziesiąt spraw przed sądami administracyjnymi (on sam był b. fuknckjonariuszem i to WPA żeby było zabawniej).
Wysłał do komendanta stołecznego list z propozycją zwolnienia osób które przegrały z nim w sądzie czyli de facto wygenerowały problem….
Wiekszą parodią było już tylko WPA z KWP Katowice: szlaban na broń dla pospółstwa i handel bronią na hurtową skalę z bandytami (tę nielegalną odebraną również oferowali – 27 osób ze ślaskiego garnizonu zamieszane w ten proceder – efekty? 10 tysięcy naboi i co najmniej 170 rzekomo zezłomowanych P-64 i P-83 na czarnym rynku :-))
Lufę rozsadziło ponieważ pistolet był ryglowany. Miałeś Waćpan szczęście, że nie stala się jakaś poważna krzywda!
Pistolet z zamkiem swobodnym raczej takiej awarii by nie miał – po prostu łuska poleciałaby znacznie dalej niż normalnie gdyby w trakcie strzału powstał problem z jakąś przeszkodą w lufie utkwieniem pocisku. Ja sma miałem pewne przygody z amunicją: druga z nich była z rewowlerem. Stara amunicja jaką dysponoiwałem (stąd pominę producenta – wiek i niedbała przechowywanie musiał zrobić swoje) zrobiła mi dwa psikusy z zatrzymaniem pocisku w lufie. Broń była solidna, amuinicja słaba (.38 Spl. wad-cutter) i w pierwszej chwili nie zauważyłem nawet – strzał nie różnił się zbytnio odległość do tarczy spora. Padł drugi strzał i dopiero wtedywychwyciłem różnicę. Okazało się, że pocisk utkwił wlufie, a drugi w niego uderzył – broń była natomiast cała! Wybijanie tych pocisków kosztowało sporo czasu i zniszczenie paru narzędzi, ale z tej samej partii amunicji niewypał zdarzył się jeszcze raz! Tym razem jednak bez kolejnego strzałU (byłem wyczulony na pewne oznaki problemu – inny odgłos strzału i większy płomień w obrębie styku bębna z płaskiem wlotowym lufy). Kolejna rzecz, że w tymże rewowlerze odkryłem pewien szkopuł: otóż rewowler bywa równie zawodny co pistolet, ale jest to zawodność szczególnego rodzaju. Otóż wskutek czyszczenia osi bębna (mechanizm był całkowicie rozłożony) wystąpiły luzy – niezauważalne na pierwszy rzut oka. Podczas owego feralnego dubletu zacięć doszło do poluzowania osi bębna – broń nie chciała się otworzyć! Dopiero dłuższe oględziny pozwoliły znaleźć przyczynę, ale w sytuacji bojowej nie ma takiej mozliwości abyś usunął lub nawet zrozumiał owo zacięcie… Noszenie dwóch sztuk broni, kiedy oczywiście zagrożenie jest rzeczywiste i bezpośrednie, nie jest jakąś fanaberią – to z kilku powodów racjonalne zachowanie. Jedynie wtedy, gdy w danym czasie i miejscu zagrożenie jest wyłącznie ewentualne można sobie targać jakiś tam snub .38 na szkielecie J (S&W) lub G26 (komplet z dwoma magazynkami po 12 szt. plus 25 w komorze to już naprawdę sporo jak na przypadkową sytuację z chuliganami).
Znam kogoś kto poszedł dalej: mimo iż amunicja silna w pistolecie z zamkiem swobodnym może doprowadzić do przedwczesnego otwarcia komory – kiedy w lufie panuje jeszcze wysokie ciśnienie zamek otworzy się – łuska wysuenie się z komory poza część pełną (denną) i niepodparta ściankami komory ulegnie pęknięciu po bokach. Doprowadzi to praktycznie do eksplozji i uszkodzenia zamka, porażenia twarzy i rąk strzelca.
Pomimo powyższeog ów mędrzec załadował CZ vz.82 nabojem 9×19 Parabellum -przeładował go i skrył się za drzewem wystawiając na drugą stronę dłoń z pistoletem! Padł stzrał – nic złego się nie wydarzyło!
'Kosa’ CZ vz. 82 ma lufę czteroforemną poligonalną tzw. lufę Lancastera przygotowaną do silnej czeskiej amunicji z pociskiem ze spieków (nie jest to zwykłe FMJ a ma też wyższe parametry tj. ciśnienie i prędkość pocisku) – być może to pomogło. W drugą stronę nie błoby możliwe – nabój 9×19 Para jest zbieżny w kierunku pocisku, zaś 9×18 Maka cylindryczny. Co ważniejsze 9mm Makarow to tak naprawdę 9,25mm….
taki pocisk musiały utkwić w lufie zwłaszcza poligonalnej lub półpoligonalnej co w połączniu z zaryglowanym zamkiem dałoby efekt tj. napotkanie przeszkody w lufie czyli eksplozję.
Tutaj przypomina mi się pewien niuans z elaboracją amunicji wykorzystywany przez Amerykanów w Wietnamie. Otóż amunicja pistoletowa jest elabowowana prochem który ma przy krótkiej lufie dawać szybciej wysokie ciśnienie. Karabinowa i pośrednia przy długiej lufie są elaborowane innym – Amerykanie podrzucali do znależionych składów amunicji Vietcongu skrzynki z amunicją do kbk AK (chiński Type 56)
naboje 7,62×39 wz.43 aelaborowane prochem pistoletowym. Taka amunicja doprowadzała do wypadków z bornią co miało podważać zaufanie do włąsnej broni u partyzantów wietnamskich – operacje takie proadził ściśle tajny oddział o nazwie MACV-SOG również lub przede wszystkim na terytorium przygranicznym Wietnamu Północnego.
Oto dane z wiarygodnego źródła, na potwierdzenie moich słów:
https://i0.wp.com/www.theballisticassistant.com/wp-content/uploads/2021/01/9×18-Makarov.jpg
https://i0.wp.com/www.theballisticassistant.com/wp-content/uploads/2021/01/9mm-Luger.jpg
Rewolwery ok ale tylko do samoobrony. W służbach postawiłbym na pistolety, dlaczego? W Parolach P 83 i 2 mag to było za mało a co dopiero 6 szt plus konieczność wymiany trzęsącymi się rękoma. W stanach nadal często rewolwery są wykorzystywane jako broń służbowa przez leciwych szeryfów lub jako broń rezerwowa.