Jak prawidłowo uderzać pięścią

wpis: | 29.02.2024
Jak uderzać pięścią

Sposób, jak prawidłowo uderzać pięścią, został szczegółowo zbadany przez Jacka Dempseya, jednego z największych mistrzów tej sztuki. Jego zdaniem, co najmniej dziewięciu na dziesięciu zawodników, którzy próbują boksować, nigdy nie zostanie dobrymi (w jego rozumieniu) pięściarzami. Jeszcze większe ograniczenia napotykają ludzie, którym przyszło stoczyć walkę uliczną. Powodem jest to, że nigdy nie uczą się, jak prawidłowo kształtować ręce i pięści, aby skutecznie pełniły rolę przekaźników energii uderzenia. Tym brakom można zapobiec przez wykorzystanie pewnej zależności, którą nazywa linią mocy.

Zrozumienie linii mocy

LINIA MOCY BIEGNIE WZDŁUŻ RAMIENIA DO KNYKCIA MAŁEGO PALCA, gdy pięść jest złożona. W swojej książce „Championship Fighting” Dempsey szczegółowo opisuje, jak zrozumieć tę koncepcję:

  • Podejdź twarzą do ściany, aż znajdziesz się na odległość ramienia od niej
  • Zestaw pięty razem
  • Powinieneś stać w takiej odległości od ściany, żebyś ledwo mógł jej dotknąć czubkiem środkowego palca prawej ręki w miejscu naprzeciwko brody
  • Dotknij czubkiem środkowego palca tego punktu
  • Teraz cofnij się jakieś dziesięć centymetrów, ale trzymaj pięty razem
  • Zaciśnij pięść
Jak uderzać pięścią
Zaciskając pięść, zamknij palce w dłoni, następnie zamknij kciuk w dół na zewnątrz palców
  • Wyciągnij pięść na długość ramienia w kierunku miejsca na ścianie
  • Pięść powinna być PIONOWO, knykieć małego palca jest skierowany w dół
  • Trzymając ramię sztywno wyciągnięte, pozwól ciału powoli opaść do przodu bez poruszania stopami, aż pięść zostanie mocno wciśnięta w punkt na ścianie na wysokości podbródka
  • pięść i sztywne ramię podtrzymują ciężar pochylonego ciała
Jak uderzać pięścią
  • Zwróć uwagę, że dolna część pięści (nadal wyprostowanej), a szczególnie kostka małego palca, zapewnia naturalne, solidne zakończenie linii biegnącej od ramienia do pięści, podtrzymując twoją wagę
  • Zwróć szczególną uwagę, że ta linia biegnie przez nadgarstek do kostki małego palca
  • Teraz, trzymając wyprostowaną pięść nadal podtrzymującą ciężar ciała, spróbuj przenieść nacisk z małej kostki na górną kostkę
  • Następnie obróć pięść dłonią w dół
  • Kiedy spróbujesz tych zmian, powinieneś natychmiast poczuć, że jednej i drugiej nowej pozycji nacisku pięści brakuje solidności pierwszej pozycji
  • Powinieneś także poczuć i zobaczyć, że zmiana pozycji niejako odwróciła pozycję linii mocy przy nadgarstku, ustawiając go w pozycji niebezpiecznej do uderzania
  • Wykonaj tę samą procedurę lewą pięścią
  • W tym samym miejscu znajdziesz linię mocy, biegnącą od ramienia do kostki małego palca

Wielka moc, ale i wielka wrażliwość

Niestety, kość ręki znajdująca się za małym palcem jest najwrażliwszą z kości śródręcza. Zatem, chociaż jest wylotem linii mocy, to równocześnie najłatwiej ją złamać. Rozpatrując, jak prawidłowo uderzać pięścią, nie wolno próbować uderzania małą kostką jako pierwszą. Zamiast tego trzeba próbować celować kostką palca serdecznego. Takie podejście zwykle kończy się trafieniem trzema kostkami, należącymi małego, serdecznego i środkowego palca. Dzieje się tak, ponieważ zwykle pięść jest pochylona lekko od środkowej kostki do małego palca. Uderzenie tymi kostkami nie tylko chroni kości śródręcza, ale pozwala także na trafianie niemal dokładnie wzdłuż linii mocy. Rzadko kiedy któraś z tych kostek uderzy pojedynczo, ryzykując niebezpieczne trafienie w czoło lub blokujący łokieć.

Co z innymi knykciami

Kostka kciuka jest na uboczu, całkowicie oddzielona od rzędu czterech kostek stanowiących uderzającą krawędź pięści. Co więcej, znajduje się najdalej od małego palca, a zarazem od linii mocy. Natura niejako sama zadbała o jej bezpieczeństwo, ponieważ łatwo ją uszkodzić.

Kostka palca wskazującego jest dość wydatna, ale nie tak wydatna jak kostka palca środkowego. Przy niektórych ciosach ta kostka uderza razem z pozostałymi trzema i wtedy to nie stanowi problemu. Za to należy zawsze unikać uderzania kostką palca wskazującego jako wiodącą. Wtedy można złamać nie tylko linię mocy, ale można także złamać nadgarstek.

Nie należy też próbować celować wystającym środkowym knykciem jako pierwszym. To też jest przyczyną wielu obrażeń dłoni, bo również spowoduje odchylenie ręki od linii mocy, zagrażając jednocześnie środkowej kostce i kości dłoni. Jej wyeksponowanie sprawia, że inne kostki nie pomagają w absorpcji części uderzenia.

Jeśli cios zostanie wymierzony prawidłowo, wówczas trzy kostki, tj. mała, serdeczna i środkowa będą dzielić nacisk i rozprowadzą go na odpowiadających im trzech kościach śródręcza. Zmniejsza to ryzyko kontuzji.

Większość osób walczących na pięści doznaje urazów rąk z powodu niefortunnych uderzeń. Dzieje się tak nawet mimo tego, że np. w sporcie pięści są chronione bandażami i rękawicami. A PODCZAS WALKI ULICZNEJ NIE MAJĄ TAKIEJ OCHRONY. Musisz uderzać prawidłowo nie tylko ze względu na wykorzystanie linii mocy, ale także ze względu na ochronę dłoni.

Jak prawidłowo uderzać pięścią innymi technikami

Powyższy opis skupiał się na przebiegu linii mocy w dalekich ciosach prostych. Pozostaje kwestia ciosów sierpowych i ciosów z dołu. Można sobie odpowiedzieć na to pytanie, testując miejsce na ścianie naprzeciwko własnego splotu słonecznego. Wykonujemy podobny test jak wyżej, przechylając się do przodu z tej samej pozycji stojącej w kierunku miejsca na ścianie na wysokości splotu słonecznego. Odnajdujemy w podobny sposób linię mocy, przekręcając pięścią i dociskając ją do ściany. Okazuje się, że linia mocy nadal przebiega przez kostkę małego palca.

Pozycja pięści do uderzenia może zmieniać się z pionowej na boczną, w różnym stopniu, podczas zadawania różnych rodzajów ciosów. Jednak ZAWSZE NALŻY UDERZAĆ WZDŁUŻ LINII MOCY I CELOWAĆ KNYKCIEM PALCA SERDECZNEGO. Dlaczego tak się dzieje również w uderzeniach ręką zgiętą w łokciu, Dempsey objaśnia już przy innej okazji.

Co z pięścią karate

Wszystko, co opisałem, jaskrawo kłóci się z przekazem wschodnich sztuk walki. Np. we wszystkich stylach karate istnieje jako podstawowy sposób formowania pięści i uderzania kostkami palców wskazującego i środkowego. Posiadanie na tych knykciach zrogowaciałego naskórka (modzele) jest wręcz wyróżnikiem zagorzałego karateki i powodem do dumy. Tworzą się one od uporczywego wykonywania pompek „na kościach” i uderzania o twarde cele. Co ważne, mistrzowie stylów wschodnich oraz ich adepci niezachwianie uważają, że właśnie taka pięść zapewnia siłę uderzenia i zabezpiecza przed kontuzją.

Osobiście mam w ramionach niemały przebieg jeśli chodzi o takie ćwiczenia. To, co słyszałem kiedyś i uznawałem, osobiście pozostawiam teraz na boku. Nie wnikam w dywagacje energetyczne, ortopedyczne czy inne. Za swoją główną broń uważam otwarte ręce, jednakże uderzeń pięściami się nie wyrzekam. Z tym, że uderzeń tylko w taki sposób, jak nauczał Jack Dempsey. Stoi za tym prostota i logiczność wyjaśnienia oraz pewne moje własne obserwacje. A także, nie ma co ukrywać, autorytet. Zresztą, autorytet nie tylko dla mnie. Na zdjęciu wprowadzającym widzimy, że Muhammad Ali też był żywo zainteresowany, jak on to robił.

Jack Dempsey jest jedną z głównych postaci w historii boksu, ale też niejednego doświadczył jako jako przyciśnięty biedą koczownik w górniczych miasteczkach Ameryki. W „Championship Fighting” znajduje się jeden z najlepiej napisanych i najbardziej wyczerpujących opisów, czym różni się walka na ringu od walki w środowisku knajpiano-ulicznym. Był też żołnierzem i instruktorem służb mundurowych. Wiedział, jak prawidłowo uderzać pięścią.

11 thoughts on “Jak prawidłowo uderzać pięścią

  1. SFOD_D

    Rzeczywiście wskutek treningu w sekcji Kyokushin nabrałem nawyku wykonywania pompek na kościach (co napawało dumą 🙂 i z powodu takiego „pompkowania” oraz uderzeń w twarde powierzchnie dorobiłem się opuchnięć / stwardnienia skóry na kostkach dłoni. Utrzymało się ono długo po zaprzestaniu omówionej działalności 🙂
    Trening pod okiem instruktora karate wspominam jako nieprawdopodobny wysiłek: to były bardziej treningi wytrzymałości i odporności niż karate: na 1,5-2h treningu nauki samej techniki uderzeń było najwięcej jakieś 1/3-1/4 czasu. Ale „brzuszki” / „pompki na kościach” / bieganie wokół sali gimnastycznej udzieliło mi się na dłużej, podobnie skoki z przewrotem (na zajęciach przez taką stalowo-drewnianą równoważnię bezpośrednio na posadzkę – prywatnie to już raczej skoki przez skrzynię na materace: godzinami zresztą o ile sala akurat była pusta i wolna). Jako dzieciak miałem talent zwłaszcza do kopnięć „z wyskoku” i „sprężynek” :- ale to było jakieś 50kg temu …
    Artykuł jak zawsze o konkretach i ciekawych aspektach technki. To wyróżnia stronę pośród innych.

    Odpowiedz
  2. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Do wspomnień mogę dorzucić jeszcze, że wszystkie ćwiczenia, w tym długie minuty biegu, odbywały się boso na parkiecie. Argumenty o metodyce treningu, higienie i innych aspektach zdrowotnych nie istniały. Takie były czasy. Poszukiwanie egzotyki i chyba jak zawsze, lekceważenie tego, co mieliśmy pod nosem. Przecież sporty olimpijskie, zapasy czy boks, miały naprawdę rozwiniętą organizację, dobrą kadrę i robiły nabory. Tylko korzystać. Ale przestaliśmy to na kościach 😉

    Odpowiedz
  3. SFODDD

    Pamiętam też, że mieliśmy z kolegami zajawkę tak gdzieś pod koniec podstawówki: w jednej z sal lekcyjnych były stoły z krawędziami obitymi drewnianą listewką. Część stołów szła na „wybrakowanie” wiec braliśmy listewki, układaliśmy po d blatem 2 stołów (miały takie wewnętrzne półki na książki lub inne przybory) i łamaliśmy kantem dłoni. Ja miałem nawet jakiś „rekord” w ilości złamanych jednym uderzeniem – 5 szt. w 2 warstwach 🙂 Czytałem we wspomnieniahc „Cichociemnych” że jeden z instruktorów brytyjskich kazł im regularnie uderzać krawędzię dłoni (owym kantem w/w) w twarde przedmioty. Ja również tak robiłęm, ale potem przeczytałem ze wg. instruktora karate w ten sposób można się nabawić nawet jakiegoś nowotowru na tejżesz krawędzi ?
    PS. Odnośnie metodyki: w ogóle myśląc o Twoich reflekcjsach i moich doświadczeniach odnośnie metod walki / szkolenia: jedynie czego powinniśmy się uczyć od doświadczonych ludzi np. z SAS to pewnej pokory i nieustannej pracy. Zbierać doświaczenia i stale analizować to co dzieje sie naprawdę. To wg. mnie zadecydowało o sukcesie JW2305 – sformatowanie myślenia na modłę tych praktyków z 22 Pr. Reg. SAS, a obok tego „mieszanie krwi” i przyjęcie pewnego sposobu myślenia od tajnych służb (w zasadzie każdy żołnierz JW2305 obcym przedstawi sie jako… strażak lub ktoś podobny, bo niejawność jest warunkiem sin qua non poważnej pracy pozbawionej niepotrzebnych fajerwerków. Jak mawiał por. WP (CH): „głowa komandosa nie ejst od tego, zeby rozwalać nią płonąc dachówki czy pustaki”.

    Odpowiedz
  4. SFOD-D

    Ad vocem do poprzedniego:
    To właśnie przez brak systematyczności nie mamy od wielu dekad swojego systemu wyszklolenia w walce wręcz czy strzelaniu bojowy6m, chociaż mieliśmy kolosalne doświadczenie którym górowaliśmy nad Anglikami (czasy tajnych działań na Górnym Śląsku, Rusi Zakarpackiej). Nie mamy żadnego polskiego Krav Maga czy Combative (a przecież jeśli chodzi np. o Krava Maga i izraelski system szkolenia strzeleckiego to można mieć wątpliwości czy one naprawdę są ich oryginalnym pomyślem czy raczej pokłosiem kontaktów z Brytyjczykami podczas II w.ś. – ich frontalna technka jest bardzo podobna do rysunków z książki W.E. Fairbarna przynajmniej jeśli chodzi o przeładowanie pistoletu).

    Odpowiedz
  5. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Nie mam wątpliwości, że w zakresie CQC Izraelczycy przejęli spuściznę brytyjską i polską, Bojowcy Betaru i Hagany całymi tysiącami i przez długie lata przed II w.ś. byli szkoleni w Polsce przez instruktorów WP i z Dwójki Sztabu Generalnego. Nawet program wychowawczy te organizacje opierały na polskich wzorcach patriotyzmu, w tym polskiej literaturze i historii. Jeśli chodzi o wspomniane przez Ciebie szkolenie strzeleckie, to sprawa ma, moim zdaniem, podwójne dno. Tzw. system izraelski, który w pewnym momencie nadawał ton szkoleniom na świecie, to oczywista komercja i festyniarstwo. Tymczasem miałem kiedyś okazję zobaczyć zajawkę czegoś całkowicie innego prezentowanego niejako na boku przez pewnego izraelskiego instruktora, i to był najczystszej wody point shooting. Nie wydaje mi się, żeby żydowska przebiegłość sięgała tak szeroko, że oni wszyscy naraz co innego próbują sprzedać, a czego innego używają. Sądzę natomiast, że wielu izraelskich instruktorów ćwiczy i uczy to swoje wytupywanie, kwadratowe ruchy i inne rzeczy z pełnym przekonaniem, natomiast tam gdzie rzeczywiście potrzeba, to świadomi ludzie przekazują właściwe informacje.

    Odpowiedz
  6. SFOD_D

    Ciekawy temat z tym żydowskim wyszkoleniem: ja znam z wiarygodnego źródła informację nt. postawy frontalnej. Na samym początku lat 2000 byli w Polsce instruktorzy izraelscy (tym razem nie był to zdaje się Jonathan Britman tj. na początku l.90 – filmiki z jego szkoleniem wrzucił kiedyś na YT Eryk Murłowski współpracownik żołnierz KGB „A” Josifa Lindera). Pokazali ewolucję techniki frontalnej – ustawienie sylwetki płfrontalnie oraz odwróconą technikę przeładowanie – śrubę. Pistolet nie równolegle do podłoża lewą stroną ale niemal całkowicie do góry nogami tzn. wierzchem zamka do podłoża. Twierdzili oni, że to bardziej naturalne a co ważniejsze jeżeli pistolet ma stromą drogę dosyłania naboju a używasz amunicji z pociskiem JHP lub SP albo SJHP to zmniejszasz szanse na zacięcie przy przeładowaniu. To akurat fakt oni podawali za przykład Browning HP, ja wiem z praktyki że P-83 jest podatne na zacięcia w takich sytuacjach i to bardzo. Co ciekawe Glock 17 gen. III którego najwięcej używałem w ogóle nie ma takich problemów – nieważne jak energicznie i wprawnie go przeładowujesz – on się nie zacina. Używałem tandemu amunicja S&B i Glock 17 gen. III (troszkę też gen. II a służbowo gen. III zmodyfikowany – z drugim kołkiem stabilizującym wkładkę odryglowującą i metalowymi przyrządami celowniczymi: ta 1-sza zmiana była rzadka w szkielecie małokalibrowym Glocka i dotyczyła przede wszystkim naboi silnych tj. .40 S&W i .357 SIG) – zacięcia symulowałem łuskami w magazynku bo inaczej bym się ich nie doczekał 🙂 (w szkielecie wielkokalibrowym do naboi.45 ACP i 10mm Auto to bowiem standard.
    PS. Jeden ciekawy detal pokazywał pewien na szkoleniach młody Izraelczyk raczej żołnierz – podczas wymiany magazynka stawał za osłoną, ale nie zrywał kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem! I to miało sens, ponieważ w gruncie rzeczy kiedy to zrobisz, możesz co prrawda ochronić się przed trafieniem i mieć znowu broń gotową do strzału tyle że … przeciwnik może już być gdzie indziej i kiedy się wysuniesz zza osłony zostaniesz i tak trafiony być może z najbliższej odległości bo zdążył do twojej osłony podbiec. Tutaj już kłania się taktyka działań zespołowych i podział ról który z czasem jest już intuicyjny co wynika z praktyki i przyjętych procedur np. kontaktowych (to najlepszy przykład – metody postępowania w zaskakujących sytuacjach oraz pewna rutyna np. ludzie z BOR na początku misji w Iraku nie wiedzieli że rutynowo należy prowadzić obronę okrężną kiedy zatrzymują się po cokolwiek na mieście…. wielu wtedy myślało że na misje do A-stanu i Iraku jedzie sie tj. na Hernon do Libanu tzn. po dolary).

    Odpowiedz
  7. SFOD_D

    Tak już poza tematem i bez publikacji: przy okazji Euro 20212 yłł filmik na YT nt. przygotowań JW2305: był tam oficer w kominiarce który do złudzenia przypominał Ciebie: pamiętam kiedyś pisałeś coś o egzaminach na jakie jedziesz i skojarzyłem jedno z drugim 🙂 sądziłem, ze się tam przeniosłeś 🙂 co było0by zresztą logiczne biorąc pod uwagę Twoje zainteresowania wyszkoleniem i doskonalenie się w umiejętnościach i wiedzy. Wielu fachowców w swoich dziedzinach miało z nimi kontakt, co jest zrozumiałe: pod względem doświadczenia jest to jednostka unikalna nawet w skali światowej – trzy różne obszary podległości służbowej i zadań, wysokie podporządkowanie, szeroki kontakt z praktyki z całego świata (chyba tylko kontakt z Sajjeret Mat’kal wspominają nienajlepiej :-). To tj. zastrzegłem taka refleksja na marginesie nie do publikacji. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  8. SFOD_D

    Były żołnierz JW2305 p. Zimowski ps. Winter / Zima robi dobrą robotę analizując różnice w pomysłach sportowców na CQB. Nie stawioa kropki nad i, ale wskazuje gdzie są wyobrażenia, a gdzie taktyka CQC / CQB / FIBUA (MOUT).
    Festyniarstwo jest powszechne i to nawet wśród ludzi wykonujących pracę zawodową z broniąm stąd takie peperłki jak Winter są ważne. Mick Golud facet z 22 Reg. Prof. SAS nosił koszulkę z napism „I’m not a book guy”. Jaką robotę robił można zobaczyć, kiedy przygoptowywał aktorów z filmów Michael’a Mann’a „Gorączka” i „Collateral”.
    https://www.youtube.com/watch?v=gW0yebyGk-8
    https://www.youtube.com/watch?v=H8-P8sJNHk0

    Odpowiedz
  9. SFOD_D

    Jeszcze jeden motyw o przewadze praktyków nad cudotwórcami z kinematografii:’. Kiedyś usłyszałem o metodzie SAS (tego prawdziwego czyli 22 nie 21 i 23 z TA) 15-20 minutowy sen. Oni doszli do wniosku – na podstawie doświadczeń z działań o profilu SR (rozpoznanie specjalne) że najbardziej efektywny jest sen max. 20 min na służbie. Wtedy organizm się regeneruje, a kiedy się zbudzisz nadal możesz działać – nie jesteś otępiały. No i kiedyś miałem taki epizod – jechałem autem nad morze nocą (zza kierownicy trzeba mnie wyganiać kiedyś spędziłem w pracy 20h z czego przerw miałem jakieś 4h na przygotowanie samochodu do ponownej drogi i wyczyszczenie broni schowanie sprzętu i 1 posiłek) zatrzymałem się o świcie na MOP przy S7. Byłem nieziemsko skonany – po kwadransie przyjechali znajomi którzy akurat jechali nad morze. Wstałem i jak ręką odjął – sen zniknął (zamiast na kwaterę pojechałem do Malborka na całe przedpołudnie). I poza wrażeniami uzyskałem kolejne doświadczenie, że właśnie praktycy wiedzą co mówią – zwłaszcza kiedy mają to czego brak w Polsce: pamięć instytucjonalną. Formacja kumuluje doświadczenie i zawsze zostaje po nim ślad w świadomości i systemach szkolenia. To jest coś wartościowego co pozwala się rozwijać zamiast dreptać z miejscu szukając odpowiedzi na pytania które już były udzielone. To jest cenna rzecz do zapamiętania coś czego możemy się nauczyć od Amerykanów (zbyt gadatliwych to fakt) – usystematyzowanie / ustrukturyzowanie, a mając blisko Anglików przede wszystkim od nich (z tego co wiem „2305” utrzymuje stałe relacje również towarzyskie z nimi). PS. No i popatrz – z małego motywu wyszedł mi artykuł 🙂 Ot ofiara twórczości Sienkiewicza praseniora tamtego z Oblęgorka i Vevey (nota bene asp. KSP MK ponoć osiadł w Helwecji 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.