W książce „SOE Assignment” napisanej przez D. Hamilton-Hill’a, zastępcę dowódcy Special Operations Executive w pierwszym okresie jej funkcjonowania, można znaleźć szereg luźnych wspomnień związanych z tą formacją. Między innymi jest tam relacja kpt. Petera Masona z zadziwiającego pokazu przeprowadzonego przez E.A. Sykesa, u którego kapitan uczestniczył w kursie strzelectwa bojowego. Mógł tam oglądać, jak Sykes strzela do jednego ze swoich sierżantów.
Moc obalająca naboju .45 ACP
Jak wspomina Mason, po tym szkoleniu uczestnicy byli chyba zbyt pewni MOCY OBALAJĄCEJ naboju .45 ACP. Tym nabojem strzelały pistolet Colt 1911 oraz pistolet maszynowy Thompson. Tymczasem po zakończeniu normalnych zajęć Bill (przezwisko Sykesa) polecił jednemu z sierżantów, ubranemu w wojskowy płaszcz, stanąć POD KULOCHWYTEM w odległości 50 yardów (45,5 m).
„CEL” stał w lekkim rozkroku, ręce trzymał w kieszeniach płaszcza, trzymając go z dala od ciała. Załadowany Thompson został nastawiony na tryb ognia pojedynczego i Bill oddawał pojedyncze strzały, które trafiały środkową część płaszcza . Po każdym strzale Mason widział, jak płaszczem wstrząsało. Zarówno on, jak i wszyscy obecni zrozumieli, że pociski po prostu uderzały w wielowarstwowy materiał, a następnie spadały na ziemię.
Obiekty demonstracji: nabój, pm i płaszcz
Na zdjęciu powyżej pokazano porównanie wielkości naboju .45 ACP (z prawej) do nabojów pistoletowych 9 mm Mak oraz 9 mm Para.
Powyżej pm Thompson M1A1, model jakiego mógł używać Sykes w tym pokazie.
A tak wygląda brytyjski płaszcz wojskowy z tamtego okresu. Tu jest w wersji oficerskiej, różniącej się detalami wykończenia od płaszcza noszonego przez towarzyszącego Sykesowi sierżanta.
Oglądając kolejne zdjęcie można mieć wyobrażenie, jak mógł wyglądać pozorant wyczekujący na linii tarcz na sygnał, kiedy Sykes strzela. Oczywiście zakładając, że akurat widoczny tu 7 Lord Londonderry miałby w ogóle ochotę podjąć takie wyzwanie.
Te płaszcze wykonywano z ciężkich materiałów wełnianych, z podszewką i ociepleniem, łącznie w sześciu warstwach. Mimo oglądania pokazu na własne oczy, sam kpt. Mason stwierdził, że nigdy nie chciałby tego spróbować!
Jak oni na to wpadli?
Sykes i jego towarzysz na pewno mieli świadomość, że np. trafienie tam, gdzie płaszcz był nie naciągnięty, oznaczałaby tragedię. Sykes był ogólnie znany jako znakomity strzelec, jednak ten eksperyment, do tego wykonywany nie raz, jak można przypuszczać, budzi ogromny respekt. Podziwiać należy zarówno UMIEJĘTNOŚCI I PEWNOŚĆ SIEBIE Sykesa, jak i ODWAGĘ I ZAUFANIE, które miał do niego pomagający mu sierżant. Prawdopodobnie był to jeden z wyszkolonych przez niego instruktorów.
Można też próbować odtworzyć drogę rozumowania, doświadczeń i determinacji, które doprowadziły do tego, że pewnego poranka jeden z towarzyszy walki założył typowy wojskowy płaszcz i jak na spacer, z rękami w kieszeniach, wyszedł pod kulochwyt jako cel. A Sykes po raz pierwszy wymierzył w niego swojego Thompsona…
Kiedyś czytałem o tym „teście” nie wiem właśnie czy nie u Masona i nie dowierzałem dopóki nie natknąłem się na informacje o tym że podobne „techniki zabezpieczeń” stosowali przestępcy amerykańscy w latach 20-tych walcząc z policją czy konkurencją. Zdarzało się że kołdry dość dobrzy chroniły przed ciężkimi, wielkokalibrowymi ale wolnymi pociskami, poza tym wgłębienia wierzchołkowe zatykały się materiałem tekstylnym co powodowało to że pociski nie ekspandowały wcale lub w mocno ograniczonym zakresie po trafieniu w cel, co znacząco wpływało na zdolność skutecznego rażenia celu żywego. Nie mniej nie odważyłbym się przeprowadzić takiego testu stojąc po jednej jak i drugiej stronie lufy.
@Marcin. R: Jest tu kolejny punkt do dyskusji nt. kalibru i prędkości początkowej. Duża część Amerykanów jest przekonana, że tak naprawdę nic poniżej .45 ACP nie działa. Słyszy się o ponawianych raportach o nieskuteczności służbowych pistoletów Beretta 92, chociaż dla reszty świata nabój Para generalnie jakoś daje radę. Z drugiej strony to znamienne, że Sykes robił ten pokaz z Thompsonem, a nie z brytyjskim STEN-em i pełnopłaszczową dziewiątką. Być może wyszło mu, że wtedy mogłoby nie być takiego zdumiewającego efektu…
Odnośnie Twojej uwagi w ostatnim zdaniu, to w trakcie pisania artykułu napisałem przy okazji kilka rzeczy o tego rodzaju treningu i to właśnie będzie temat następnego wpisu, chcę tylko znaleźć jeden stary filmik 🙂
Tak to się zgadza, w stanach nadal jest kult 0,45, choć powoli się to zmienia przykładem może być FBI które z trudem i po licznych eksperymentach przekonało się do 10 mm. Co do M 9 to tak naprawdę większość zarzutów została wyolbrzymiona przez media i wiele spośród nich nie znajduje uzasadnienia w rzeczywistości – przykładem może być sprawa pekania zamków podczas strzelania oraz wypadki z tym związane w Navy Seals (okazało się że wina leży po stronie żołnierzy bo używali amunicji + P czego nie przewidywała ani specyfikacja ani producent). Problemem jest raczej jakość produkowanej broni a w zasadzie magazynków co wynika z nieścisłych specyfikacji. Co do metod treningowych to domyślam się o co chodzi ale na ten konkretny test bym się nie zdobył.
Nie słyszałem o tym „teście” ale domyślam się jakie to musiało zrobić wrażenie na oglądających. Natomiast efekt końcowy tego „testu” mógł wynikać z tego,że pocisk naboju 45 ACP mam dośc dużą mase w stosunku do ładunku prochowego stąd szybkie wytracanie prędkości pocisku i w rezultacie końcowym słaba moc obalająca na większych odległościach.
To co piszesz się zgadza, prawdopodobnie w tym tkwi problem bo różnica prędkości pocisku wystrzelonego z Thompsona a M1911 jest niewielka, winę może ponosić także skok gwintu lufy a co za tym idzie prędkość obrotowa pocisku, niewielka prędkość przy dużym skoku powoduje szybkie wytracanie prędkości pocisku zwłaszcza w miękkim celu. Czytałem wspomnienia żołnierza SOG który strzelał ze śmigłowca do Wietnamczyka z M 3, trafił go dwukrotnie a ten za każdym razem upadał po trafieniu i podnosił się, jak widać ten typ amunicji nie specjalnie się sprawdza w strzelaniach na większych dystansach mimo niewątpliwych zalet w starciach w bliskim kontakcie.
Ten sam problem amunicji odnosi się do amunicji 38 special. Naboje z lekkimi pociskami wystrzeliwane z rewolwerów z dwucalową lufą często nie są w stanie przebić grubszej odzieży zimowej już po przebyciu kilku metrów od lufy. Jest to najgorsza z możliwych kombinacji (lekki pocisk + krótka lufa = szybka utrata energii) dla użytkowników broni.
Taką kombinację uznano za niezbędną. W małogabarytowych rewolwerach o niewielkiej masie cięższe pociski obluzowywały się w łusce na skutek mocniejszego odrzutu. Wcześniej standardową masą pocisku dla .38 Spl. było 10,28g i pasowało bardziej do S&W M&P z lufą 4″, a i tak nie była to amunicja tak skuteczna, jak powszechnie sądzono. Co do przebijalności, to warto zaznaczyć pewną tendencję do przesady w doniesieniach medialnych, podobne opinie pojawiały się wobec 9mmx18 Mak. również były naciągane. Zwłaszcza kwestie mocy obalającej są tu znamienne: podważa się skuteczność wielu kalibrów czemu często przeczy dogłębniejsza analiza statystyki Marshalla i Sanowa. Źródłem nieporozumień jest tu według mnie nie procent obaleń, a rzeczywisty czas zadziałania trafienia – pamiętajmy, że warunkiem jest tu kryterium 30 sekund. Dla 9mm będzie to 15s, dla .40 10s. Filmy wyrabiają fałszywe wyobrażenie o możliwościach broni palnej. Później młodzi żołnierze z USA dziwią się, że trafiony przeciwnik nie pada, niczym rażony piorunem.
Może inaczej, zaprzecza się skuteczności pewnych rodzajów amunicji w ich podstawowych odmianach i poszukuje skuteczniejszych następców. Bardziej zasadne jest operowanie dwoma terminami: mocą obalająca i rażeniem formalnym. W układzie nato za skuteczna amunicje uważa sie taka która powoduje obezwładnienie trafionego w ciągu 30 sek. Kryterium to spełnia zarówno 9 para jak i 5,56 M855. Inaczej jest z mocą obalajacą. Można sie sprzeczać ale tak naprawdę trzeba pamiętać o 3 zasadzie dynamiki Newtona. Oznacza to że jeśli chce sie wywalić gościa z kapci to dokładnie taka sama siła musi oddziaływać na strzelca, czyli kula ołowiana powinna mieć prędkość ok 300 m/s i kaliber 3 cali. Żaden inny rodzaj amunicji nie daje 100% pewności co do możliwości obezwładnienia. Stąd też teoria dwóch szybkich strzałów następujących po sobie (wynalazek Fairbairna) itp. Przy amunicji pistoletowej/rewolwerowej najczęściej mamy do czynienia z dwoma typami pocisków – wolnych i ciężkich zwykle dużego kalibru lub lżejszych ale szybkich mniejszego kalibru. W…
Kryterium 30 sekund dotyczy rażenia obalającego, przy rażeniu formalnym mówi się o minimum 150J/cm2 niezbędnych do zadania obrażeń śmiertelnych – teoretycznie, ponieważ wczesna, specjalistyczna opieka medyczna w wielu przypadkach może uratować życie. Zaprzecza się często istnieniu szoku hydrostatycznego, argumentując, że pojawia się tylko w najbardziej zbitych tkankach tzn. wątrobie i mózgu. Tymczasem krew jest też tkanką i testy sztrasburskie ujawniły następujące w niej fale uderzeniowe. Poszczególne pociski różnią się czasem skutecznego obezwładnienia, mimo podobnych procentów obaleń np. 9mm Para i .45 ACP. Grzybkowanie następuje ok. 280-290 m/s, ale zwykle go nie ma przy tych prędkościach, jeżeli partie rdzenia nie są odsłonięte. Stąd przy 9mm Short i 7,65mm najlepsze są pociski nie JHP, a SJHP. Naboje .40 preferowane są obecnie w wersjach naddźwiękowych tj. Ranger SXT dla FBI. Tutaj ważne jest jedno: sama broń na bezpośrednim dystansie to za mało, potrzeba efektywnej taktyki, oraz wplatania walki wręcz.
Grzybkowanie niezawodnie i regularnie zachodzi w tych JHP, gdzie następuje odpowiednie przekazanie impetu uderzenia od czoła głowicy na tylną część pocisku. Dlatego zewnętrznie nie powinny one być łukowe, a walcowo-stożkowe. Znam przykład z pierwszej ręki z 9mmx18 Mak. – strzały z CZ vz.82 do żelatyny balistycznej pociskami JHP („Fiocchi”). Mimo, iż prędkość była większa niż normalnie z lufy gwintowanej klasycznie (ten model ma czteroforemną lufę Lancastera, zwaną potocznie poligonalną) wiele z nich nie ekspandowało wcale. Dlatego w JHP stosuje się/spotyka albo pociski walcowo-stożkowe ze ściętym wierzchołkiem (np. Hydra-Shock), albo cieńsze ścianki pocisku w miejscu zawinięcia płaszcza (np. Black Talon SXT, czy Ranger SXT jego rozwinięcie). Z FMJ zgoda, choć są wyjątki, np. znakomitej jakości „Lapua” CEPP Super” (gładka, bez wcięć na górze płaszcza). Skutecznie przekaże on energię, przy czym będzie penetrował dostatecznie głęboko, aby przebić najważniejsze organy, bo nie traci masy tj. pociski JSP, JHP, SJHP.
Odgrzeje kotleta 😉
O .45ACP sie nie wypowiem, nie mialem, nie mam, nie znam sie. Raz strzelalem z Thompsona, porazila mnie jego waga. Zdecydowanie bardziej lezala mi PPS.
Z 9×18 strzelalem bardzo duzo, mialem tez CZ-82 i Bajkala 442. Porownujac z 9×19 to przebijalnosc wyglada bardzo slabo.
Mam kilka rewolwerow S&W, wszystkie .38 special. Lufy 2 i 4 cale, J-Frame i K-frame. Oczywiscie przebicie daja tez mniejsze niz 9×19.
Mam tez pistolet w .25ACP ale co tu pisac, to taki zarcik. Choc lepszy czasem rydz niz nic.
Wszystkie to „wynalazki” laczy cecha, o ktorej zapomina sie w erze „cudownych dziewiatek”. Pociski maja srednia mase i predkosc poddzwiekowa. Powstaly w czasach, w ktorych produkowano amunicje albo FMJ albo z litymi pociskami olowianami. Tzw. „FBI” loads oparte na semiwadcutterach to raczej odstepstwo od normy.
W kazdym razie wszystkie kalibry do .38 special kiedy uzywane sa z powyzszymi pociskami oferuja dobra/wystarczajaca penetracje w ciele czlowieka. Zwykle daja przestrzal – rane wlotowa, rane wylotowa. Dwie dziury to wieksze krwawienie. A to istotnie wplywa na smiertelnosc (skutecznosc).
.45ACP dziala w taki sam sposob, z tym ze robi wiekszy kanal trwaly, przekazuje wiecej energii, bardziej „wyrywa z kapci”.
Nie sa to jednak pociski karabinowe, ktore zniszcza okoliczne narzady kanalem chwilowym, ktore dadza takie cisnienie w tkankach, ze mozg przestanie dzialac. Inny mechanizm dzialania. Niestety producenci amunicji, na fali mody na pociski „grzybkujace”, a co za tym idzie popyt, rozpoczeli produkcje tych „slabych kalibrow” z pociskami Hollow Point.
W efekcie mamy powolne pociski ktore maja grzybkowac. Bardzo czesto sie to udaje, pocisk grzybkuje, bardzo szybko oddaje energie (te mala energie ktora posiada) i sie zatrzymuje. Slaba penetracja, slabe dzialanie.
Dzieje sie tez czasem tak, ze pocisk wcale nie grzybkuje, bo porusza sie zbyt wolno by nastapila deformacja, albo zatyka go material z ubrania. W tej sytuacji pocisk zachowuje sie jak FMJ. Przypadkiem sytuacja ratuje sie sama. Tylko szkoda wydanych pieniedzy na 2x drozsza amunicje.
O ile w przypadku .38 special mozna robic amunicje +P (o ile bron na to pozwala), o tyle w przypadku broni z zamkiem „ryglowanym” jedynie jego masa i oporem sprezyny nie jest to wykonalne. Ew. mozna dokupic mozniejsza sprezyne, a pozniej miec problem z przeladowaniem 😉
Problemy rozwiazuja sie same od 9×19 w gore, gdzie predkosc pocisku praktycznie zawsze pozwala na jego grzybkowanie (o ile pozwala na to konstrukcja pocisku) zas zgrzybkowany pocisk ma na tyle duza energie, ze… nadal robi dwie dziury. Znow ten sam mechanim, tylko kanal chwilowy o wiekszej srednicy. W polu przekroju duzo wiekszej.
To jednak nie jest ten rodzaj obalenia co przy kalibrach afrykanskich, gdzie „slon trafiony w dowolna czesc ciala traci przytomnosc na 5 do 15 minut”. Rowniez nie ten co przy koziolkujacym 5,45×39 (mam, bardzo cenie) czy rozpadajacym sie 5,56×45.
Rozne sposoby zabijania mozna zrozumiec sledzac oferte (i dzialanie) roznych typow pociskow dla broni mysliwskiej. Np. 308W majacy bardzo duzo elaboracji. Od ciezkich, litych, bardzo gleboko penetrujacych pociskow na grubego zwierza, poprzez grzybkujace SoftPointy na sredniego, po kule typu Geco Express prawie natychmiast rozpadajace sie. Jak to ktos powiedzial, strzelasz lisa a masz dwa 😉
Z uwag do tematu, bylo mowione ze lekka kula i krotka lufa to slabe polaczenie. Dodam, ze np. w zaleceniach praducenta do J-frame z 2 calowa lufa, szkieletem ze skandem a bebnem z tytanu jest napisane, ze nie wolno uzywac pociskow bezplaszczowych (zapewne tytanowy beben sie zakleja olowiem i moze go rozsadzic) oraz nie wolno uzywac lekkich pociskow (tam jest chyba granica 125 grainow) bo pocisk zbyt szybko opuszcza lufe, a gazy prochowe wypalaja jej wylot. Chodzi o konstrukcje broni, lufa jest ze stali nierdzewnej wkrecona (wkladkowa) w szkielet przechodzacy w obudowe lufy. Ale to zalecenie informuje tez, ze lekkie pociski wymagaja dlugiej lufy dla wlasciwego wykorzystania nawazki prochu.
Osobiscie, w krotkich lufach uzywam ciezkich pociskow pelno lub polplaszczowych, z plaskim czubkiem (flat nose). Poniewaz jestem przyzwyczajony w balistyki .38 special to w jedynym powaznym pistolecie ktory mam (PX4 compact) uzywam… subsonikow S&B 9,7 gramow. Zachowuja sie bardzo podobnie jak .38 special.
Nie martwi mnie nadmierna penetracja, bo statystyki nie wskazuja na istotne ryzyko z tej strony, zas uzywana amunicja / bron daja jakies 400J. Pocisk po przejsciu przez przeszkode bedzie juz slaby. Duzo bardziej obawiam sie ew. strzalow nietrafionych. I tutaj wole pociski o duzym opadzie, ktore nie doleca do sasiedniej wioski. Z tego samego powodu w 12/70 nie wychodze powyzej srutu 000 (4,5mm), czasem loftek 5mm. Na dystansach obronnych 😉 nic wiecej nie potrzeba, za to jest ladne, rownomierne pokrycie.
Pozdrawiam serdecznie, Witek
Dodam jeszcze, ze istnieje chyba jakas wiara w jeden precyzyjnie ulokowany strzal, z jak najmocniejszego kalibru, najlepiej z jak najmniejszej broni zeby dalo sie ja nosic. I rzeczywiscie, patrzac po ludziach strzelajacych statycznie na 25m mozna zrozumiec te wiare 😉
Mnie zdecydowanie lepiej wychodzilo oproznienie magazynka „w brzuch” z CZ-82 9×18 niz ze zblizonej wymiarami/masa CZ-75 compact 9×19. Statycznie to z CZ-75 duzo lepiej, po prostu precyzyjniejsza bron (lub kaliber). Natomiast strzelanie w realnych warunkach – duzo wiekszy rozrzut.
Mam 6 strzalowego K-frama z 2 calowa lufa w .38 special. Strzela sie super. Pozwolono mi postrzelac z 6 strzalowego Kimbera z krotka lufa, 357 magnum. Statycznie daje rade, dynamicznie – trudno go opanowac.
Ten J-frame ze skandu i tytanu wazy 300-cos gramow. .38 special z niego strzelane maja ze 350J, moze ciut mniej. Odrzut jest tak uciazliwy, ze seryjny chwyt na 2 palce zastapilem chwytem na 3 palce i wkladka amortyzujaca. Czuc nawet jak wplywa na odrzut odelzenie broni z kazdym wystrzelonym pociskiem :/
Wiec problem zaczyna sie na tym, ze ludzie nie maja swiadomosci jak wyglada realne uzycie broni i jak powinno sie trenowac pod realne sytuacje. Uczy sie ich strzelania na 25m w punkt, z precyzyjnym zgrywaniem przyrzadow i zerkaniem co strzal przez lunetke :p I taka bron kupuja…
Na to naklada sie brak jakichkolwiek treningow w walce wrecz. Nawet nie treningow tylko doswiadczen. Wystarczy kilka razy dostac w zeby by zaczac trzymac garde a nie probowac siegac po bron.
Wybrana bron, rodzaj treningu strzeleckiego, zle reakcje na atak i mozna zalozyc, ze wiekszosc noszonej broni nic nie wnosi do tematu bezpieczenstwa. No chyba ze wariat idzie z siekiera i juz z daleka widac, ze kilka osob padlo…
Na .38 Special nieznanym i niedocenionym modelem był COlt Detective Special 3rd. edition (w Polsce znane były wzorowane na nim „gazówki” Mauser K50). Co do S&W (mocno przereklamowanego) to rewelacyjne są S&W Model 10 heavy barrell i ogólnie M&P na szkielecie K. Wśród użytkowników z USA mają one opinie długowiecznych, o ile nie są wyprodukowane współcześnie 🙂
Jeden z moich wyborów to rewolwer S&W Bodyguard .38 Spc +P. Oczywiście ma on liczne plusy i wiadome ograniczenia. Świetnie się nosi oraz służy jako back up na strzelnicy, ale wiąże się z nią jeszcze pouczająca dla mnie sytuacja. To była pierwsza i jedyna broń, na widok której Żonie zaświeciły się oczy i „ja też chcę taki”. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że upodobania użytkownika zawsze będą podstawowym „parametrem” dla broni 🙂
Ja ze S&W na szkieletach „J” miałem faworyta Centennial tzn. Model 40. I to najlepiej na szkielecie stalowym, czyli dawno temu tzn. Model 442 / 642. Strzela wyłącznie w DAO, zaś Bodyguard Model 38 to taki Model 36 tyle że ze szkieletem otulającym kurek. Kiedy na zaczepie kurkowym jest miejsce wyłącznie na tryb DA to spust jest lżejszy znacznie i wtedy tryb SA nie jest konieczny (inna rzecz że S&W oferuje dodatkowo wygładzane mechnizmy oznaczane LS – Lady Smith również do pistoletów samopowtarzalnych). Wbrew temu co opowiadali strzelcy sportowi tj. p. Hebda nie ma konieczności napinania kurka przed każdym strzałem – po prostu w trybie DA/DAO pracuje się na nim inaczej: palec jest głębiej na spuście – nawet zaraz u zgnięcia 1 paliczka, a dłoń trzyma broń sztywniej (w czym pomaga kciuk zgięty pod kątem 90 stopni). Problem jest wyłącznie w tym, że w pistolecie DA/SA drugi strzał pada w trybie SA i wtedy trzeba zmienić technikę pracy na spuście. Przekonaółem się w praktyce, że na dystansach typowo użytkowych ok. 10m DAO w niczym nie przeszkadza, szczególnie kiedy długość linii celowniczej nie jest długa tj. w Beretta 92FS (lufa 5 cali). Trendy widoczne w uzbrojeniu w USA i Europie tzn. pistolety kompaktowe (SIG-Sauer P229, Walther P99, Glock 19) półkompaktowe H&K P30 wskazują, że inni myslą podobnie do mnie: długa linia celownicza to atrybut fachowca który ma wysokie kwalifikacje i odpowiednie predyspozycje najpierw – wszyscy inni powinni ułatwiać sobie życie, zwłaszcza gdy muszą poświęcać czas na zdobywanie u utrwalania paru innych kwalifikacji.
Co do pustów to ważną rzecz powiedział mistrz sportów strzeleckich IPSC/IDPA Rob Leatham: dla celnego strzelania zwłaszcza w szybkim ogniu najważniejsza jest stabilność broni – robimy czynność na jaką skłądają się 2 rzeczy przeciwstawne: nieruchoma dłoń i jeden z jej palców pracujący na spuście. Niby proste, a jednak to sprawia najwięcej trudności – paradoksalnie jest to tym łatwiejsze im mniej o tym myślimy: koncentrowć wzrok na celu wymierzyć w niego broń i wykonać pracę na śpuście idealnie – w sposób jaki jest przemyślany i wyćwiczony wielokrotnie na sucho aż wejdzie w nawyk (trzeba go ugruntowywać ćwicząc regularnie niekoniecznie zużywając tony amunicji).
Co do upodobań: uważam, że kiedy brać pod uwagę samoobronę gdzie inicjatywa taktyczna jest po stronie wroga nawyki-predyspozycje-ograniczenia-upodobania mają kluczowe znacznie. Dzieje się tj. w walce wręcz, gdzie te same czynniki powodują, że dana kombinacja ciosów-uników-bloków pasuje a innemu nie. Dlatego trening nauka walki bronią palną musi uwzględniać takie czynniki, o ile nie dotyczy kogoś kto dostaje broń służbową z przydziału – tu nie ma wiele więcje niż wykazanie pewnych jej zalet i wad aby użytkownik je poznał. Świetną kombinacją niegdyś był G17 + G26 (koniecznie z magazynkiem „+2” bo wedy mamy pół paczki amunicji przy sobie co dla broń „na wszelki wypadek” to aż nadto – dla zapasowej w stosunku do pistoletu głównego i pm jaki bierze się na „akcję” takze). Znakomity jest P99 II generacji zwłaszcza ze spustem QA i taki sam młodszy brat P99C niestety ma znaczenie gdzie został wyprodukowany….. Najlepiej w mateczniku 🙂 bo z eksprtyzy CLK KGP jasno wynika, że tutejsze mają wadę technologiczną czoła zamka która eliminuje je z bezpiecznego użycia….. żadne zaślepki stalowe nic tu nie zmienią.
Ad vocem do S&W „J”: Colt Detectyive Special ma bęben 6-komorowy a nie 5 jak S&W, jest masywniejszy. Natomiast „SDtatystyki Marshalla” dla naboju .38 Special jasno wskazują,. że jest zasadnciza różnica w skuteczności zależnie od długości lufy 2 cale lub 4 cale. Kilka lat temu trafiłem w Necie na precyzyjne opracowanie dot. danych „Statystyki Marshalla”: zrobiłemz niego tabelkę – jasno z nich wynika, że nadal najskuteczniejsze są .357 Magnum i .45 ACP, chociaż odnotowanych rpzypadków użycia jest najwięcej dla 9×19 Para stąd tte dane są akurat najbardziej wiarygodne. Niemniej biorąc pod uwagę zalety 9×19 P. tj. wmiar pozwaljący na łatwą budowę pojemnego magazynka to optymalny wydaje sie .357 SIG. Jego skuteczność jest na poziomie .357 Magnum lub niewiele od niego odbiega, rzecz w tym że niszczy on broń zdecydowanie szybciej niż 9mm Para stąd trzeba mieć na uwadzę wyższe wydatki. Ma natomiast dwie cechy przeciwstawne: moc obalającą i przebijalność, a przy tym łatwiej się go kontroluje niż .40 S&W i .45 ACP – wraca na linię ognia szybciej zupełnie tj. TT-tka. Biorąc pod uwagę realia rynkowe wybór broni jest niewielki np. Glock 31/32/33 lub SIG P229 (kiedyś były jeszcze H&K P2000 LEM i nieliczne H&K P30).. Gdyby dodać kolimator i latarkę zintegrowaną may naprawdę efektywne i groźne narzędzie walki dające z automatu przewagę sprzętową nad wrogiem (o ile dobierzemy też optymalną amunicję – pocisk o średniej masie i zaprojektowanej ekspansji która nie jest zbyt szybka co pozwala głębiej penetrować i dosięgnąć żywotne organy w każdym przypadku, oraz penetrować ewentualne osłony tj. drzwi samochodowe zwłaszcza ich wsporniki/wzmocnienia).
PS. Moja żona strzelala i Mossberga M500A i Glauberyta, Glocka 17 ale żadne jakoś nie wywował takich symapatycznych reakcji jakie Opisałeś 🙂 TOZ-8 też nie 🙂 Jedna ze znajomych strzelała z MAG-95 i mimo to wolała G17… no teog już nie rozumiałem, bo MAG jest fantastyczny – gdyby w parze z jego zaletami szła jakość to chciałbym tylko taki 🙂
FN Herstal na sugestie FBI zaprojektowal niezwykle ciekawy pistolet Browning BDM. Mieli problemy z jego funkcjonowaniemi nie przyjłą sie, że miał on mechnizm przestawialny śrubą. Zmieniało się tryb pracy z SA/DA charakterystycznego dla np. P226 czy CZ75 na DA/SA tj. w rewolwerach Colt ython, Smith & Wesson 586. Kurek do strzału SA trzeba było napiąć ręcznie, bo normalnie pistolet strzelała wyłącznie DA. A więc kolejna próba połączenia zalet pistoletu i rewolwru tj. w Dardick, Mateb Unica 6, ale tym razem umiejscowienie logiki rewolweru DA w pistolecie samopowtarzalnym dosłownie: pistolet strzela tj. rewowler tyle, że ma pojemny łatwowymienny magazynek.
Ten pocisk optymalny dla .357 SIG to byłby prawdopodobnie o ile pamietam prawidłowo jego charakterystykę Hornady XTP HP lub Winchester SXT JHP.
Niestety, nawyki sportowe ciągle jeszcze pokutują w popularnym pojęciu o bojowym używaniu broni. Z jednej strony to jest bezwład myślenia, a z drugiej kastowe interesy instruktorów i coraz liczniejszej grupy działaczy paramilitarnych. Kiedy im zwrócić uwagę, że fajnie się bawią, ale nie ma to przełożenia na praktykę, to jak rzucać grochem o ścianę. Nie mówię, że sport strzelecki jest zły, przeciwnie. Sam czasem startuję oraz dochowałem się potomka uprawiającego strzelectwo sportowe wyczynowo na bardzo przyzwoitym poziomie. Ale odróżniajmy co jest do czego.
Mam bardzo podobne do Twoich doświadczenia, jeśli chodzi o broń i amunicję i praktycznie pod wszystkim mógłbym się podpisać. Łącznie z takimi detalami, jak poddźwiękowe Bellot używane w CZ-75 compact (kiedyś, teraz G19) oraz noszony na co dzień snubnose na szkielecie K (S&W Bodyguard .38 Spl +P).
Wyróżnię jedną rzecz – jestem wielkim zwolennikiem naboju 9×18 Mak. Dostał kopa na aut zupełnie bezrefleksyjnie, chociaż Sowiety nie przez niego przegrały wyścig zbrojeń… Prostota i lekkość konstrukcji broni, jaką oferuje, niesie moim zdaniem ogromny potencjał na przyszłość. Ameryka już się budzi. Przyznam, że nie bardzo rozumiem politykę, kiedy czołowi producenci jeszcze produkują pistolety w kalibrze .380 ACP, jak istnieje sprawdzony nabój wyraźnie lepszy. Jest nawet zarzucona najlepsza na świecie konstrukcja do tego naboju, czyli CZ-82. Tylko brać i kopiować. Glock w tym kalibrze też byłby niegłupi. Z CZ-82 miałem przyjemność strzelać, niestety nie posiadam, bo nie mogę się przełamać do zakupu używanej za jakiś tam jednak grosz. Z pistoletem Makarowa jest łatwiej – ludzie pozbywają się niemal po cenie złomu.
Pozdrawiam
Sławek
Rowniez bardzo lubilem strzelac z 9×18 Mak, a CZ82 byla moja ulubiona bronia. Pozbylem sie jej dopiero gdy przeszedlem na rewolwery. Zbieglo sie to w czasie z brakiem dostepu do amunicji z demobilu (przepakowywanej na rynek cywilny) i amunicji elaborowanej na Slowacji. Zostalo tylko S&B i koszty z ponizej 0,7 PLN skoczyly na jakies 1,2 PLN. Przez jakis czas mialem jeszcze Pistolet Makarowa, bo bardzo w nim podobala mi sie jego plaskosc.
Jesli chodzi o CZ82 to zerknij prosze tutaj:
rusznikarniaszalata.pl/?page_id=333
31. Pistolet CZ 82, Kaliber: 9mm MAC, Stan broni: idealny
gdzies przewinela sie cena 1300 PLN.
Z kupnem uzywanje broni w PL jest niestety jak z kupnem uzywanego samochodu. Jesli chce sie jednak miec konkretny model, to nie ma wyboru. Moze warto jechac i sprawdzic? Moja CZ82 wygladala na „bron zakladowa” z ktorej wyszscy nauczyli sie strzelac. A mimo to jedynym jej problemem byly braki w malowaniu, co w polaczeniu z korozyjna powojskowa amunicja wymuszalo niezwloczne czyszczenie po strzelaniu. Mechanika pracowala doskonale. Ani jednego zaciecia na 3 tys. sztuk starej powojskowej amunicji. Z elaborowana to roznie bywalo.
Wielkim plusem tego pistoletu (i pierwszych serii CZ75) jest bardzo latwy dostep do kanalu iglicy. Wyjmuje sie plytke, wyjmuje sie iglice ze sprezyna i mozna wszystko wyczyscic. Wkurza mnie we wspolczesnych pistoletach, ze wykonanie tego wymaga wybicia (zwykle) szczerbinki, pina… w sumie usluga rusznikarska. A powinno byc jak mycie zebow.
Amerykanie tez zauwazyli, ze .380ACP to ciut malo, a 9×18 Mak. tak minimalnie-akurat do malej broni. Robia zatem amunicje .380ACP +P co zbliza ja do parametrow 9×18. Jednak jej uzycie wymaga zmiany w konstrukcji broni, wiec te male pistoleciki nie sa juz z zamkami swobodnymi, tylko maja ryglowanie. Sa lzejsze, mniejsze, strzela sie przyjemniej… ale moim zdaniem traci sie niezawodnosc zamka zwobodnego.
Kiedys zacialem „na amen” pistolet z ryglowaniem w systemie Browninga. Dwoch rusznikarzy nie wymyslilo jak go rozlozyc. Kladlismy na stole wibracyjnym liczac ze moze cos… Finalnie podzialalo rozwiazanie silowe – mlotkiem w zamek. Okazalo sie, ze wysunal sie jeden z pinow szkieletu i trafil w podebranie w zamku. Stal na szczescie miekka to pin scielo mlotkem. A juz byla wizja przerobienia go na DEKO 😉
Wydaje mi sie, ze bron dla cywila a bron dla funkcjonariusza to nie to samo. Cywilowi nie potrzebna duza sila ognia, za to bron musi byc 99,9% niezawodna NAWET W NIEDOSWIADCZONYCH REKACH. Zamek swobodny, DAO, sredniej mocy kaliber i jednorzedowy magazynek. Ale czegos takiego chyba nie ma?
Pozdrawiam, Witek
Nie ma, ale mogłoby być. Moje wymagania idą w tą samą stronę. Kiedyś brałem udział z zespole opracowującym założenia dla specyficznej jednostki, i tam pojawiła się potrzeba uzbrojenia m.in. w broń małogabarytową o określonych parametrach. Po uporaniu się przez nas z opisem zostało mi tylko podsumować – ale panowie, przecież takie pistolety każdy już ma… Konfuzja była nie mała, bo były to P-64 (to były jeszcze takie czasy), a pisanie zmierzało do tego, że ma być światowo. Teraz światowcy Amerykanie wykupują z demobilu pogardzane przez nas Czaki, może już wybrali wszystkie. Bo to pod paroma względami nie było takie głupie. Zwłaszcza zaskakująco dobra była celność.
Gdyby myśleć o broni do skrytego cywilnego noszenia na przyszłość to P-64 jest dobrym punktem wyjścia. Większych zmian wymaga właściwie tylko ergonomia i dopracowanie deckokingu, żeby przenosić bezpiecznie broń przeładowaną niezabezpieczoną. Oczywiście to byłby SA/DA, ale to już z dobrodziejstwem inwentarza, bo też konstrukcję z zamkiem swobodnym uważam za najlepszą do takich zastosowań.
To ogranicza też inny dylemat – stal czy polimery. Glock co prawda już zrezygnował z jednolitej linii i wprowadził wersje slim, ale nawet G42 w .380 Auto rygluje się przez przekoszenie lufy. Na pewno jest to kwestia zachowania podobnej technologii dla całej rodziny broni, ale też potrafię sobie wyobrazić, jaki problem stanowić może trwałe zespolenie stalowej lufy z polimerowym szkieletem. Również radomski PPS mógłby być przestawiony na 9 Mak, ale także bez zmiany zasady działania.
To zupełnie odrębny temat na inną dyskusję, ale naboje policyjne tj. z założenia mające zranić, a nie zabić to specjalność Europy. 57-N-181 nabój Siemina potocznie zwany Makarowem od 1-go pistoletu do jakiego był przeznaczony to efekt praca nad podobnymi nabojami policyjnymi prowadzonych nie tylko w Rosji Sowieckiej, ale i Niemczech i Czechach np. 9mm Ultra, 9mm Police, 9mm vz. 22 Strakonice – to wszystko w ten deseń. W USA gdzie broni używano często i niemal zawsze przeciw innym uzbrojonym ludziom myślenie o amunicji i broni było zupełnie inne: skracano broń zostając przy silnych nabojach. Stąd Colt Governmet Modelk 1911 miał subkompaktowy wariant Detonics bodaj w latach 70 XXw., a i rewolwery na .357 Magnum bywały i bywają dziwaczne tj. 8 komorowe z lufą 2,5-3 cala na szkielecie „N” Smith & Wesson (chociaż są także te małe na szkielecie 'J” tj. Chief’s Special No. 36, No.38 Bodyguard, No.40 Centennial – ale o innych nazwach i do naboju .357 Magnum dodatkowo na szkieletach z metali ziemi rzadkich tj. skand lub tytan – to akurat Taurus takie jadowite maleństwa są piekielnie drogie, mają niską żywotność i opinię „wyrwirączki” to oryginalne określenie znajomego strzelca sportowego który posiada także pozwolenie do samoobrony).
Lata 70 XX wieku i zagrożenie terroryzmem kazały zapomnieć o nabojach policyjnych: zaadoptowano 9×19 Para i tak zostało do dziś, a i on nawet w silnych wersjach wojskowych tj. Mk.882 o ciśnieniu 262mPA ma problemy ze skutecznością rozumianą jako moc obalająca na krótkich dystansach nie zaś rażenie formalne na kilkuset metrach – stąd np. kontrowersje wokół amunicji 5,56mm od początku pomyślanej do wymiany ognia na 300-400m a nie na 25m która nie bywa skuteczna o ile nie ma odpowiedniej prędkości uderzenia i nie koziołkuje w celu np. w Iraku kontraktorzy i żołnierze używali amunicji fragmentacyjnej Mk. 262 do amunicji 5,56×45 SS109 i dopiero wtedy były efekty (mogli to robić ponioeważ walka z terrorystami to w myśl prawa nie jest wojna). W kontekście oceny 5,56mm mnie zawsze brakowało wiarygodnych danych o solwieckim 5,45×39 wz.74 – jego konstrukcja znacznie przyspiesza koziołkowanie i może się okazać po jego poważnym zbadaniu, że ten specyficzny przekrój jaki on ma z przesuwającym się rdzeniem i koszulką ołowianą pod płaszczem zewnętrznym jest słusznym patentem).
Ad vocem PPS na 9×18: nie znam wielu przypadków aby amunicja słaba tzn. o energii początkowej (nie mylić z wylotową) maź. 350J strzelała jako broń ryglowana. Nie jest to konieczne i nawet Glock 25 na 9×17 Browning Short / .380 ACP ma zamek swobodny z tego co czytałm, bo nie widziałem tej broni osobiście nigdzie. Osobiście widziałem zaledwie jeden tego typu pistolet i nie ma pewności czy można go zaliczyć do ryglowanych – musiałbym zapytać inżyniera uzbrojeniowca (zwłaszcza że śp. prof. Stanisław Kochański pisał o teoretycznej możliwości że pistolet działa na zasadzie swobodnego odrzutu zamka z lufą przekoszoną w płaszczyźnie pionowej – bo takim czymś mówię, a jest to hiszpański Star Mod. S / SI / SIS na 9×17 i 7,65x17SR.
Energia początkowa to maksymalna energia pocisku – opisuje się ja w katalogach amunicji jako V 0,5 ponieważ istnieje takie oto zjawisko: za ścięciem wylotowym lufy pomiędzy 20 a 50 centymetrem od niej pocisk pozostaje w chmurze zawirowanych gazów wydobywających się z lufy razem z nim – dopiero po 20-50cm jest od tychże zawirowań uwolniony i rozpedza sie maksymalnie – tam też w/z tym ma najwyższą energię również E 0,5.
Energia / prędkość wylotowa to wartości mierzone tuż po opuszczeniu ścięcia wylotowego – różnice naturalnie nie są jakieś dramatyczne, ale warto pamiętać, że są to pojęcia różne nie tożsame.
Swoją drogą ciekawe, bo w starcyh filmach / teatrach TV z PRL widziałem w rękach aktorów pistolet w ZSRR tamtych lat mało znany i nie występujący w uzbrojeniu ludowego WP ani MO czy WOP: APS Stieczkin pistolet oficera frontowego lub komandosa w Armii Radzieckiej będący w istocie bronią samoczynno-samopowtarzalną, a więc PM – bardzo różną parametrami od Makarowa (skró odpowiednio PM-9 i PB-8 w wersji wytłumionej). Dla Specnazu GRU i Osnazu KGB przeprowadzono modyfikację APS do wersji APB z drucianą zamiast kaburowej kolbą dostawną i tłumikiem dźwięku. Zadna formacja w Polsce nie miała takiej broni APS tym bardziej APB na uzbrojeniu jako etatowej, a tu aktor biega z takim na planie (Zdzisław Wardejn w jakiejś PRL-owskiej adaptacji Marlowe’a) ? Musiał to być egzemplarz specjalny tj. w GSP alias Formoza podwodne karabiny automatyczne APS na amunicję 5,6mm zaprojektowane dla formacji tj. czarnomorski OPDSS.
WZ KSMO/SUSW wielokrotnie występował w różnych filmach / teatrach TV
Komendant komisariatu MO w Centralnym Porcie Lotniczym „Okęcie” zresztą rónież – jest on do obejrzenia nie tlyko w serialu „07 zgłoś sie” ale i w „Chichot pana Boga” z Walczewskim. W jednej z kronik PKF jest odcinek jak kręcono słynny pościg śmigłwoca MO za ciżarówką z oszalałym Zbigniewem Buczkowksim: otóz tam pokazano, jak wspomniany komendant z Okęcia wielokrotnie kopał w szybę boczną ciężarówki butem typu „opinacze” a ona nie …. chciała pęknąć! Władza ludowa nie robiła wrażenia na solidnej sowieckiej ciężarówce 🙂 Swoją drogą mój znajomy miał Ładę 2105 i kiedy zderzył się z jakimś innym autem to jego było do naprawy, a tamto zachodnie do kapitalnego remontu… I jak tu nie wierzyć dowcipom z cyklu Radio Erewań ? 🙂 Blach to blacha, po co robić inną do samochód osobowych niż do czołgów? 🙂
Zasadniczo wspomniane modele miały krawędź komory współpracującą z oknem wyrzutowym i całość
wyglądał tj. w oryginalnym ryglowaniu krawędzią komory czyli w brytyjskich pistolecie Webley Scott 1913 – wbrew potocznym wyobrażeniom to nie SIG-Sauer serii 220 wprowadził takie ryglowanie. Zatem wszystkie te sympatyczne subkompakty Star tak naprawdę przewymiarowane na mniejszą amunicję (oryginalne Colt’y miały z tym problem – M1911 na 9mm Para nie strzelał zbyt dobrze).zminiaturyzowane. Co ciekawe lufa była nich twardsza od zamka (z reguły jest odwrotnie chyba że masz broń na zamówienie tj. Caspian) co powoduje zadry na powierzchni ryglowej przedniej zamka – wymaga to po jakimś czasie używanie pracy z pilnikiem 🙂
Zatem maluchy a jednak ryglowane…. Ciekawą zabawką na małe kulki jest HK4. Ma dość nietypowe rozwiązania – nie jest to po prostu kolejna kopia Walther PP/PPK.
Ciekawostką jest, iż w USA niektóre P-64 miały zmienioną sprężynę kurka na produkowaną w firmie „Wolf”. I ogromnie duży opór charakterystyczny dla trybu DA w tym pistolecie spadł z jakichś 120N do wartości cywilizowanych czyli ok. 50N (co ciekawe prekursor trybu DA sprzedawany w dużych ilościach i stanowiący odnośnik dla każdej broni policyjnej i do samoobrony czyli Walther PP/PPK miał oryginalnie opór 60N w DA i … kłopot z niewypałami w tym własnie trybie).
Pistolety wzorowane na PP/PPK godne uwagi to przede wszystkim SIG-Sauer P230-232 (różne nazewnictwo w różnym czasie) zwłaszcza odmiana TT i ze spustem DAO, albo CZ vz. 82 / CZ-83 (ta będzie znacznie tańsza, ale niewiele ustępuje nowoczesnym pistoleom tak naprawdę – zwłaszcza jeżeli zagrożenie nie jest bardzo poważne, a pistolet posiadany jest dla frajdy i do odparcia jakiegoś przypadkowego, chuligańskiego napadu i to od wielkiego dzwonu np. kiedy lubimy pospacerować wieczorem czasami 2×12 naboi plus jesden w komorze to aż nadto wtedy).
PS. P-64 to była pierwsza jednostka z jakiej strzelałem, a PPS-43 pierwsza jaką miałem w ręku (w wiku 6 lat 🙂
Wady P-64 są oczywiste i szkoda o nich pisać, ale pewien sentyment i pamięć o czasach dawnych gdy broń generlanie była praktycznie niedostępna sprawiają, że się pamięta ten model. Makarow zaś ma dość poręczną formę i brakuje mu tylko …. a) inercyjnej iglicy, b) porządnego zaczepu magazynkowego (już nawet P-64 nie mówiąc o P-83 mają lepsze z punktu widzenia użytkowania bojowego – zwłaszcza P-83 gdzie opracowałem własną technikę szybkiej wymiany magazynka nieco jedynie wolniejszą niż w Glocku: żałowałem że wersja rozwojowa P-93 nie była szerzej dostępna – wyprodukowano ok. 30 egz. z teog co mówiono w :”Łuczniku” co do P-83 lubiłem ten pistolet był naprawdę celny na dystansach 10-15m, chociaż miał też masę wad).
CZ vz. 82 to znakomita broń i tj. CZ vz. 52 zasilana specjalną odmianą amunicji sowieckiej:
do CZ vz. 52 był naój vz. 48 o przebijalności podobnej do sowieckiego naboju P-41 lub większej, natomiast do CZ vz. 82 …. pocisk ze spieków lżejszy i z większym ładunkiem miotającym. To m.in dlatego miał lufę czteroforemną poligonlaną – zwykły gwint zostałby szybko zniszczony przy takiej kombinacji amunicja’lufa. Co ciekawe Czesi wykonali również ok. 3 tyś. sztuk analogicznej wersji „Skorpiona” bodaj vz. 82 – frezowanych z prostym magazynkiem (prawdziwe rarytasy w dzisiejszych czasach nie wiem czy w ogóle są dostępne jeszcze jakieś sztuki tego).
Ja osobiście cenię również kb vz. 58 zwłaszcza odmianę / wersję P – AK się nie umywa do jego ergonomii i użyteczności. Zwłaszcza gdy dodać szynę RIS na pokrywie komory zamkowej zaopatrzoną w przeziernik 🙂
Zdolny czeski rusznikarz Anton Zendl robi również świetne modyfikacje vz. 58 i sposrtowe odmiany CZ-83 o nazwie „Jane”.