Barowe konfrontacje i kilka wniosków

wpis: | 03.04.2021
barowe konfrontacje, bójka

Po omówieniu okoliczności, w jakich odbywają się barowe konfrontacje, można pochylić się nad tym, kto kogo i jak zniszczył w tym przypadku.

Zwycięzcę jednak się osądza

Znany polityk z wąsikiem mawiał, że zwycięzców nikt nie osądza, ale to może mieć miejsce tylko w wielkiej polityce. Tam, gdzie uczestnicy zdarzeń nie mają wpływu na obraz przeszłości, ocenie podlega wszystko. Co najwyżej, można odczuwać dyskomfort, kiedy się mówi zwycięzcom, co mogli zrobić lepiej, skoro wygrali. Ale inaczej nigdy niczego byśmy się nie nauczyli. Dwie oglądane na filmiku równoległe barowe konfrontacje zakończyły się parterze, choć nie musiały. To przesądziło o skutkach, zarówno na miejscu, jak i w dalszej konsekwencji.

Nigdy nie idź do ziemi

Wynik bijatyki był rozstrzygnięty już po pierwszej fazie. Akcję Kędzierzawego w stójce można oglądać i ćwiczyć na okrągło. Widać jak swobodnie czuł się półdystansie i i jak miał przetrenowaną (i na pewno już wypróbowaną…) tę kombinację. Można marudzić, że przynajmniej jedno z tych uderzeń powinno być nokautujące, ale wstydu nie ma. Kontynuacja w stójce spokojnie spowodowałaby obalenie Futbolisty, a resztę Kędzierzawy mógł wykończyć swoimi ciężkimi kowbojskimi butami, które ubrał na wyjściowo na wieczór, jak prawdziwy chłopak z Oklahomy. Idealny klimat na barowe konfrontacje.

Jednak poszedł do parteru i chociaż większość widzów się tym zachwyca, to trzeba powiedzieć, że sam sobie stworzył problemy. Duszenia nie wykończył, niepozorne uderzenia na oślep Futbolisty przyjęte na głowę jednak musiały mu wyrządzić konkretną szkodę, skoro zbiera na operację nosa. Dalej była kontrola ręki, ale nie decydująca i próbując zakończyć temat potrzebował zastosować „combatowe” wydłubywanie oczu, czyli okaleczenie, z którego będzie musiał się jakoś wytłumaczyć. Można jeszcze odnotować ładne wyjście na plecy na koniec i pójście po rękę, ale już nie wiemy, co było dalej, bo film się urywa. W takim układzie mógł przeciwnikowi zupełnie zdemolować bark, tylko że być może ostatecznie ta akcja też się nie powiodła, bo Futbolista z tego co wiadomo, barku nie leczy.

Jeśli dobrze czujesz się na ziemi, to możesz być naprawdę niebezpieczny

Uwaga na pozór sprzeczna z poprzednią. Sęk w tym, że one odnoszą się do innych aspektów. Unikanie wiązania się z przeciwnikiem na ulicy ma zmniejszyć ryzyko wynikające z zastosowania przez niego w zwarciu jakiejś broni, z najgroźniejszym nożem włącznie. Drugie ogromne ryzyko kryje się w możliwości, że przeciwnik dostanie nagle wsparcie od kogoś z zewnątrz. Kolejny czynnik, to w parterze trzeba mieć więcej miejsca, aby dało się wykonać niektóre akcje. Z tym m.in. borykał się Kędzierzawy.

Natomiast bez wątpienia umiejętności walki zapaśniczej bardzo podnoszą pewność siebie. Nawet jeśli techniki chwytowe w konkretnym starciu nie zostaną wykorzystane. A już jeśli jest ktoś umie je wykorzystać a przeciwnik nie ma na nie odpowiedzi, to możemy zobaczyć, co zrobił z Golfikiem brat Kędzierzawego. Efektownym suplesem dosłownie rozsmarował go na ścianie. To, co robił potem, to było właściwie bezczeszczenie zwłok.

Twoim najgorszym wrogiem może okazać się Twój towarzysz

Wygląda na to, że facet w golfie był prowodyrem w całym zajściu, a chował się za plecami kolegi. W dodatku popychanie przez niego Kędzierzawego przesądza, że to ich stronę należy uznać za agresorów. To ostatecznie zamknęło drogę do rozejścia się. Chociaż Futbolista ewidentnie zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że coś złego się kroi. Obserwując tego rodzaju barowe konfrontacje nieraz widzimy, jak podżegacz (a często podżegaczka) doprowadza sytuację do takiego stanu, że główni aktorzy zostaną uwikłani w bijatykę, której wcale nie chcą i sami między sobą byliby w stanie jakoś to rozgonić. Parafrazując najlepszy komentarz do tej historii, na który się natknąłem, to kiedy masz na pieńku z gościem w kowbojskich butach, wtedy lepiej przemyśl jeszcze, czy twoje wsparcie to nie jest typ w czarnym golfiku.

Liczą się okoliczności

W kazuistycznym systemie prawa amerykańskiego drobiazgowo będzie rozpatrywane kto, kogo i kiedy. W tym przypadku Golfik zaatakował Kędzierzawego, a ten Futbolistę, natomiast brat Kędzierzawego zaatakował Golfika, który fizycznie nic mu nie zrobił. Może się okazać, że to, co tak się nam podoba na filmie („Zrobimy to?”, „Którego chcesz?”) w sądzie będzie obciążające [ostatecznie policja odstąpiła od prowadzenia sprawy karnej wobec wszystkich czterech uczestników zajścia – dop. późn. SK]. Są tutaj oczywiście możliwości interpretacji plus rozpatrywanie okoliczności poprzedzających, ale to i tak sprowadza się do tego, że zarobią prawnicy, a zapłacą uczestnicy zajścia. Warto na tym tle mieć świadomość, że w Polsce w myśl art. 158 kk karany jest już sam udział w bójce.

Samokontrola a bezpieczeństwo

W samoobronie nie można robić komuś zarzutów za mnogość uderzeń. W okolicznościach, takich jak barowe konfrontacje wielką rolę odgrywa przypadek. Trudno jest oczekiwać, że każdy cios odniesie jakiś skutek, a często może to być jedyna szansa na zadanie go. Trudno też wskazać, które konkretnie uderzenie było decydujące. Widzom albo osobom z wymiaru sprawiedliwości jest łatwo rozbijać wszystko na atomy i oceniać, co było konieczne, a co było przekroczeniem granic.

Można tu wskazać jako przykład ten moment, kiedy to brat Kędzierzawego bombardował uderzeniami nieprzytomnego już Golfika. To jeszcze jedna okoliczność odróżniająca walkę na ulicy od tej ograniczonej regułami. Tutaj nie było sędziego i nie było komu przerwać egzekucji. Na miejscu to co zrobił mogło być usprawiedliwione, ale w toczącym się na zimno procesie może być kosztowne. W ten sposób w kłopoty z prawem popadają ludzie nie dlatego, że chcieli źle, tylko dlatego, że przeciwstawili się złu…

W dzisiejszych czasach wszystko będzie nagrane

Zarówno sąd jak i potomni najprawdopodobniej dostaną jakiś materiał wideo ze zdarzenia. Prawie zawsze ktoś wścibski wyciągnie kamerkę, albo trafi się ujęcie z wszechobecnego monitoringu. Na filmach znajdą się rzeczy chwalebne dla jednych, zaś dla innych haniebne bądź ośmieszające. A przecież wszyscy mamy rodziny i znajomych, pracodawców i współpracowników. Nigdy też nie było tak łatwo o materiały dowodowe dla organów ścigania. Do tego stanu rzeczy musimy dostosować nasze zachowanie. Tym bardziej zyskuje na znaczeniu reguła, że samoobrona nie kończy się na tym, że my odchodzimy, a przeciwnik leży. W ten sposób załatwiliśmy tylko problem nr 1, a problem nr 2 dopiero będzie się rozwijał. Trzeba dbać również o swoje bezpieczeństwo prawne i swój wizerunek.

Za wszystko trzeba zapłacić, i za porażkę i za wygraną

Kędzierzawy z bratem mają szczęście, że koszty leczenia i procesu pokryją im darczyńcy, ujęci ich dzielnością i solidarną braterską postawą. Większość ludzi swoje czyny musi sowicie opłacać własnymi pieniędzmi. Albo w drodze oficjalnych postępowań, albo idąc po cichu na ugodę z przeciwnikiem.

Czasem też, jak w przypadku Futbolisty, reperkusje będą miały skutki na całe życie. Nawet jeśli powróci do zdrowia i nawet jeśli wygra w sądzie, to przez swoją lekkomyślność ciężko się skompromitował. Można przypuszczać, że w swojej futbolowej drużynie nie odzyska poważania po takim laniu. W przyszłości też, kiedy jego potencjalny pracodawca zacznie rutynowo szukać wiadomości o nim w Internecie, to wiadomo, co znajdzie. Jak się po pijaku bije w knajpianym kiblu i jak przeciwnik wyciera jego twarzą zasikaną podłogę. Kiepskie referencje.

Podsumowując, różnie w życiu może się zdarzyć. Różne bywają okoliczności. Ale na pewno nie ma co szukać specjalnie zwady. Zawsze trzeba mieć w pamięci, co stawiamy na szali, kiedy próbujemy się z kimś konfrontować. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nas spotyka, ale istotne jest, żeby kontrolować to, co możemy kontrolować.

One thought on “Barowe konfrontacje i kilka wniosków

  1. CIRG

    Samo ujęcie tematu w w/w sposób świadczy o szkoleniowcu. W takim podejściu przygotowanie adepta samoobrony lub służby jest naprawdę kompletne – nie ma tu żadnych luk: 1) techniki, 2) taktyka, 3) psychologia, 4) prawo + 5) uzbrojenie, 6) wyposażenie. Na 'brudnawalka” w zasadzie wszystko to było od początku i to jest właśnie komepletne przygotowanie ludzi do działania i komplementarne podejście do tego ze strony szkoleniowca. Zaletą jest stałe nawiązywanie do rzeczywistości, które często umyka gdy chcemy zaadoptować jakąś dziedzinę sportu do walki: Marcin Kossek powiedział kiedyś nt. IPSC że sport to ucieczka od rzeczywistości, a walka do rzeczywistość krytykując wybitnych hobbystyów-sportowców tj. Jarosław Hebda. To samo odnosi się wg. mnie do sztuk walki – wieloletnie ich uprawianie uczące szybkości i zręczności nie jest dla każdego – stąd dla człowieka w potrzebie a więc i żołnierza, funkcjonariusza potrzebny jest system oparty na sztukach walki lecz wypreparowujący niezbędne elementy i scalający je na nowo (tutaj droga adepta jest przewidywalna i znana: kurs po którym nabywa koniecznych umiejętności).
    No i tj. od lat 70 XX wieku gdy fala terroryzmu zmusiła do współpracy wszelkie struktury zwalczające terroryzm (wszak każdy incydent zakładniczy miał własną specyfikę i nie wszystko w/z tym dało się i da nadal ująć w procedurach – wciąż adaptacja do zmieniających okoliczności jest jedną z krytycznie ważnych zdolności tj,. zazwyczaj dzieje się chociażby w pracy operacyjnej wywiadowczej) obserwujemy rzeczywiste sytuacje wyciągając wnioski.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.