Don Pentecost – wielka postać znikąd

wpis: | 22.04.2021
Okładka książki Don Pentecost "Put 'em down"

Wiele zainteresowanych nożami osób na świecie ma swoich zbiorach niepozorną książeczkę o kwiecistym tytule Put ’em Down, Take ’em Out! Knife Fighting Techniques from Folsom Prison. Tytuł jest jedynym fragmentem dzieła, któremu można by przypisać cechy barokowe. To, co znajduje się w tekście, jest skondensowaną wiedzą, przekazaną bardzo zwięzłym językiem, gdzie swoją wagę ma dosłownie każde zdanie. Jej autorem jest Don Pentecost.

Tajemnicza postać

Nie wiadomo o nim właściwie nic bliższego. Nie miał swojego ośrodka treningowego. Nawet nie wiadomo, gdzie mieszkał i czym się zajmował na co dzień. Nie ma informacji kiedy, gdzie, a nawet czy w ogóle prowadził jakieś wyjazdowe seminaria. Nie istnieje system ani linia uczniowska, która powoływałaby się na niego jako na założyciela. A jednak jego nazwisko jest znane szeroko w kręgach combatowych i pasjonatów noży.

Niepozorna książka

Dzieje się tak za sprawą wspomnianej książeczki, której pierwsze wydanie miało miejsce w 1988 roku. Liczy ona raptem 54 strony, na których zmieszczono zwięzły tekst i liczne zdjęcia. Zdjęcia, oprócz pełnienia funkcji materiału poglądowego, przy okazji zdradzają nam nie znany znikąd indziej wizerunek Autora i formę, w jakiej był, kiedy tworzył dzieło (był w dobrej formie). Zawartość książeczki jest podzielona na wstęp i pięć rozdziałów.

Pobyt w Folsom

Krótki wstęp przynosi jedną, ale za to zasadniczej wagi informację osobistą, którą Don Pentecost uznał za konieczne podzielić się z czytelnikiem. Znamy ją zresztą już z tytułu, mianowicie był więźniem w Folsom, zaliczanym do najcięższych zakładów karnych w USA. Więzienie znajduje się niedaleko Sacramento, stolicy Kalifornii i ma bogatą historię przemocy oraz głośnych ucieczek. Dorobiło się przy tym swojego miejsca w amerykańskiej popkulturze.

Wydawałoby się, że więzienie to dobry trop, jeśli ktoś chce uzyskać informacje na temat Dona Pentecost’a. Niestety, chyba nikt nie miał możliwości albo chęci, żeby poczarować z rejestrem więźniów. Nie znajdziemy też jego nazwiska na internetowych wykazach najsłynniejszych więźniów Folsom. To już jest dziwne, zważywszy na wartość i dużą popularność Put ’em Down…

Znane amerykańskie porzekadło pobłażliwie głosi, że Ameryka kocha swoich niegrzecznych chłopców. W tłumaczeniu na język faktów oznacza to, że ludowymi bohaterami w tym dziwnym kraju są najgorsi kryminaliści. Skoro tak, to Don przynajmniej nie był taki najgorszy. Możliwe też, że naprawdę nazywał się inaczej, a Pentecost (ang. Pięćdziesiątnica, czyli potocznie Zielone Świątki) to nazwisko przybrane lub pseudonim.

Znajomość z „Crafty Dog”

Co do autentyczności osoby Dona i jego doświadczeń z Folsom, można odwołać się do wspomnień Marca „Crafty Dog” Denny’ego. To jest postać znana i poważana w kręgach osób zainteresowanych samoobroną, zwłaszcza związanych z filipińskimi SW. Otóż w jednym ze swoich materiałów szkoleniowych wideo i w kilku postach na forach internetowych przytacza on opis przypadkowego spotkania z Donem.

Spotkanie miało miejsce się pod koniec lat 90-tych, kiedy wspólnie uczestniczyli w tym samym seminarium, obejmującym m. in. ćwiczenia Force On Force. Nastąpiła przypadkowa wymiana opinii na temat ćwiczenia oraz wzajemne przedstawienie się. Marc oczywiście od razu skojarzył nazwisko nowego znajomego. Po seminarium poszli na kawę i prowadzili długą rozmowę, w tym na niektóre aspekty i fakty więziennych przeżyć Dona. Swoją drogą, wiadomo to od zawsze, że najbardziej wartościowa i najbogatsza w informacje na seminariach jest zawsze ta część barowa czy grillowa.

Powyższa relacja to jedyny solidnie potwierdzony przypadek, kiedy ktoś miał do czynienia z Donem Pentecost. Znalazłem jeszcze jeden ślad po nim na ebay’u. Otóż w chwili pisania tego artykułu użytkownik ohmybiz oferował egzemplarz książki, jak twierdzi, z uzyskanym osobiście autografem Dona. Widoczna odręcznie napisana data pod imieniem i nazwiskiem autora to 23 listopada 2006 r.

Została tylko książka

Trudno orzec, czy Donowi się nie ułożyło, czy świadomie nie angażował się w działalność instruktorską. Biorąc czynny udział na żywo, byłby zapewne jedną z pierwszoplanowych postaci na scenie nożowej i w ogóle samoobrony. W czasach, kiedy na tym polu nawet najgorsze łajno jest przerabiane na komercyjny produkt i z powodzeniem sprzedawane, już sam autorytet wynikający z mrocznej przeszłości byłby dla niego atutem nie do przebicia przez handlarzy tandetą.

Co się teraz dzieje z Donem Pentecost, nikt nie wie. Pojawiła się pogłoska, że zmarł gdzieś ok. 2008 roku, ale wypada mieć nadzieję, że tak nie jest. W każdym razie nie wszystek umarł, bo to, co napisał, wpłynęło na przywrócenie treningom noża tego realizmu, który utracił w latach 70-80-tych ub. wieku. Każdy poważny instruktor musi uwzględniać jego uwagi, a część systemów wprost zaimplementowała wynikające z nich wnioski. Można tu wymienić jako pierwsze z brzegu DBMA wspomnianego Marca Denny, czy ESDS Slavo Gozdzika.

Don Pentecost i jego książka pojawia się we wszystkich poradnikach dla poszukiwaczy wiedzy na temat użycia noża. Mam ją i ja. Jest jedną z najwartościowszych pozycji w moim zbiorze. Jego treść to źródło inspiracji i punkt odniesienia, zawsze kiedy pojawia się pokusa odpłynięcia w nożowniczą krainę fantazji.

One thought on “Don Pentecost – wielka postać znikąd

  1. Pingback: Sponiewieraj go i wykończ! – brudna walka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.