Przeładowanie pistoletu nakładką pojawia się [rok wpisu 2009 – SK] obok opisanych poprzednio technik przeładowania według metody z podręcznika „Shooting To Live” (STL) (sposób podstawowy) oraz śrubą (frontalnie). Podczas tych dwóch sposobów pistolet jest trzymany z przodu. Kolejny sposób polega na tym, że pistolet zostaje przeładowany w pozycji przy boku strzelca. Jeśli pistolet jest noszony po stronie ręki władającej, odbywa się to natychmiast po dobyciu broni. Aby było to możliwe ręka wspomagająca chwyta zamek nachwytem od góry. Stąd można spotkać potoczne nazywanie ten sposóbu „nakładką”.
Fazy techniki przebiegają następująco:
- Po dobyciu broni, zaraz w momencie gdy znajduje się ona z boku ciała, chwyć ręką wspomagającą (praworęczni – lewą) zamek nachwytem od góry w jego tylnej części. Zwróć uwagę, aby nie zasłaniać okienka wyrzutowego. Broń w tym momencie już powinieneś kierować do celu.
- Zamek trzymaj pomiędzy nasadą dłoni a końcami palców, nie używaj kciuka.
- Utrzymaj zamek w miejscu, natomiast ręką trzymającą broń energicznie wypchnij szkielet pistoletu po linii prostej w kierunku celu. To spowoduje przemieszczenie szkieletu wraz z lufą w skrajne przednie położenie. Po tym nastąpi wyciągnięcie (wyszarpnięcie) zamka z trzymającej go ręki wspomagającej.
- Samoczynnie opadający zamek spowoduje przeładowanie broni. Nie przytrzymuj zamka.
- Kontynuuj ruch bronią w kierunku celu po najkrótszej drodze. Zależnie od sposobu w jaki chcesz strzelać, możesz dołączać drugą rękę do chwytu lub nie.
Po prawidłowo wykonanej pełnej technice oczy, wyrównane przyrządy celownicze i cel powinny znajdować się na jednej linii. Dotyczy to sytuacji, gdy na użycie przyrządów i obu rąk jest czas. Jednak technika ta pozwala również na natychmiastowe po przeładowaniu strzelanie jednorącz z broni będącej dużo poniżej linii wzroku czyli tzw. strzelanie z biodra. To zbliża tę metodę do sytuacji jaką mamy po przeładowaniu metodą STL.
Zastosowanie
Generalnie przeładowanie pistoletu nakładką nie stawia wygórowanych wymagań technicznych ani nie wymaga tyle swobody ruchu co przeładowanie frontalnie. Jest możliwa, tak jak sposób podstawowy, do przeprowadzenia niemal w każdej sytuacji. Jeśli chodzi o postawy stojąc, to ze względu na skrętne ustawienie barków przy takim przeładowaniu, preferowane są postawy wykroczne. Możliwa jest naturalna postawa walki, postawa Weavera albo frontalna wykroczna.
Ten sposób powinien być wykorzystywany raczej przez te osoby, które noszą broń po stronie ręki władającej. W przypadku noszenia po przeciwnej stronie i dobywania broni na krzyż (cross-draw), przeładowanie przy boku staje się bardziej skomplikowane i wolniejsze.
Przy trenowaniu tej techniki można początkowo napotkać niedogodności związane z budową zamka broni. Najwygodniejsze są szerokie zamki, takie jak stosuje na przykład Glock. Stosunkowo trudniej jest chwycić nachwytem wąskie zamki, takie jak np. ma CZ75 czy P83. Początkowo mogą też zdarzyć się skaleczenia wnętrza dłoni przez ostre krawędzie szczerbinek, takie jak mają P83 czy Makarow. Jednak te problemy można szybko wyeliminować podczas ćwiczeń. Z drugiej strony, chwyt zamka w ten sposób podczas przeładowania nie jest wrażliwy na obecność na zamku ewentualnych dźwigni. Potrafią one być uciążliwe, gdy do przeładowania używa się kciuka i palca wskazującego.
Warto zauważyć, że mimo iż przeładowanie następuje na bok od centralnej linii ciała, to ruch ręki z bronią wykonywany podczas przeładowania w naturalny sposób wprowadza broń na tę linię i strzały padają z tej linii, podobnie jak po przeładowaniu według poprzednio opisanych metod. W tym właśnie tkwi przyczyna uzyskiwania tą metodą szybkich trafień, niejednokrotnie ku zaskoczeniu osób sceptycznie nastawionych do tego sposobu.
O porównaniu poszczególnych sposobów przeładowania pistoletu oraz ich wadach i zaletach będzie mowa osobno. Uprzednio należy jednak omówić jeszcze jedną metodę, stosowaną, gdy nie da się posłużyć żadną z dotychczas zaprezentowanych. O tym będzie następny wpis.
Bez kadzenia sobie -to najlepszy opis – prezentacja tego sposobu przeładowania z jakim się zetknąłem. Świetny post pozdrawiam.
Dzięki.
Dobry opis jednak zostane chyba zwolennikiem przekoszenia broni podczas przeladowywania. Wydaje sie to jednak dla mnie bardziej naturalne.
@Konrad: Witaj.
Opisy technik są tylko opisami. Nie mają na celu przekonanie kogoś do używania. Więcej warte jest żeby uświadomić sobie jak kto robi i dlaczego, oraz to, że inni mogą robić inaczej i też mogą być dobrzy.
Pozdrawiam.
Kiedyś kombinowałem jak tu by najbardziej naturalnie dla mnie przeładowywać broń i kombinowałem inne rzeczy z bronią bez nienaturalnych ruchów,w tym przypadku nadgarstka,co ma miejsce gdy operujemy kciukiem i palcem wskazującym przy przeładowaniu,no i doszedłem do „nakładki” i tak mi zostało.Myślałem,ze jestem mądry,a tu okazuje się,że panowie jakieś 70 lat wcześniej do tego doszli;-)Na strzelnicy jednak nikogo oprócz siebie przeładowującego broń w ten sposób nie widziałem.Dobrze się jak wyżej jeden z kolegów napisał w ten sposób likwiduje zacięcia.
@słaby 56: Ja przeładowanie nakładką pierwszy raz zobaczyłem i na długi czas przejąłem, na początku lat 90-tych w SP w Słupsku. Stosował ją podinsp. (mjr.) Jankowski, niezły wariat. Miał bardzo ciekawą przeszłość, sięgającą m in. jeszcze batalionu w Dziwnowie. Jednak czy w Dziwnowie był ten sposób stosowany, tego nie wiem. Raczej wątpię. Pan major skądś to miał w każdym razie, a oprócz mnie pewnie niejeden tego się od niego nauczył.
Fakt, że stosunkowo mało ludzi tak przeładowuje. Chociaż akurat ja mogłem to często oglądać w tych środowiskach, gdzie było mi dane zostawić po sobie ślad jako instruktor 😉 Innym środowiskiem, w którym widziałem tę technikę, była tzw. Alfa z UOP. Myślę, że w tamtej „linii sukcesji” to jeszcze mogło pozostać. Skąd zaś oni to mieli, nie wiem. Na pewno nie ma też dziwne, że w różnych miejscach ludzie sami, tak jak opisujesz, mogli niezależnie dochodzić do takiego rozwiązania, kiedy im było potrzebne. Pozdrawiam.
Sławku pamiętaj o szkoleniach które były organizowane w Polsce z udziałem instruktorów z USA i szkolenia które były organizowane w USA dla Policji, UOP itp. Działo się to na początku lat 90-tych i trwało do momentu gdy amerykanie połapali się ze na pierwsze pojechali ci którzy powinni pojechać a na następne no… niekoniecznie ci którzy powinni pojechać. Na tych szkoleniach uczono tylko nakładki.
@Marcin R: No tak, Baton Rouge. Chociaż słyszałem, że z kolejnością wyjazdów było odwrotnie, ale i tak to jest konkretny trop 😉
Przeładowanie to umiejętność kluczowa, niemniej czasu poświęconego na jeog uczenie się szkoda. Lepiej spożytkować go na potrzebniejsze rzeczy: szlifowanie płynności złożenia do strzału i przenoszenia ognia na kolejne cele, usprawnianie obsługi np. usuwania zacięć. Lansowane w służbach przeładowanie, jako metody działania w realnych sytuacjach świadczy o niezrozumieniu celu posiadania broni. Kiedyś poświęcałem mnóstwo czasu na trening szybkiego przeładowania, chcąc opanować je dobrze wkłada się w trening wiele wysiłku i konieczne jest podtrzymanie tych umiejętności. Uczenie się szybkości niewiele daje, uczenie się płynności wspomaga również racjonalne zachowania i myślenie. Szybkość niesie ryzyko błędu, płynność nigdy nie zawiedzie, a i tak prowadzi z czasem do zwrostu prędkości. Przeładowanie nachwytem jest lepsze, ale nie sprawdza się w małych pistoletach (wylot lufy np. lubi wpaść w szerszy rękaw kurtki). Jeżeli przeładowanie frontalnie, „śrubowo”, to raczej z zamkiem obróconym „do góry nogami”. Wówczas pewnie leży w zagłębieniu dloni. Generalnie przeładowanie przydaje się do usuwania zacięć. No i w broni długiej realizowane jest „odwrotnie”.
Ważną uwagą odnośnie przeładowania jest ta odnosząca się do kierunku ruchu. Niezależnie, czy to technika standardowa, czy awaryjna, zawsze zatrzymujemy zamek, a pchamy szkielet. Zamek z reguły trzyma się niewygodnie, więc ciagniecie go powoduje trudność, w skrajnym położeniuona wzrasta, odruchowo staramy się przytrzymywać. Skutkuje to zacięciami (zaskakująco odporne na podobne „wyczyny” są Glocki, w odróżnieniu od P-83 i CZ-75). Pchanie szkieletu zawsze jest skuteczne, nawet gdy oprzemy zamek o pas, konieczna jest tu dynamika.
Podstawową zasadę którą mi wpajano w szkoleniu to „przez płynność do szybkości bez straty skuteczności” i tego się trzymam. Jeżeli w systemie posługiwania się bronią wymusza sie pracę z bronią nieprzeładowaną to uważam że nauka przeładowywania broni ma sens i jest bardzo istotna. Co z tego że umiem się składać do strzału jak dobywam i przeładowuje ją w 30 sek? Zawsze przeładowywałem broń nakładką i ćwiczyłem to w różnych warunkach pogodowych (mróz albo jeszcze gorzej – marznąca mżawka) i powiem tyle: często gdy dłonie nie byłe w stanie przeładować broni śrubą udawało sie to nakładką. pracowałem na różnych jednostkach broni nigdy nie zaryzykowałbym stwierdzenia że ten sposób nie sprawdza się przy małych pistoletach no chyba że ktoś wykonuje te ruchy obszernie przed sobą, ale w stresie każdy trzyma ręce blisko ciała i nigdy nie słyszałem o takim przypadku. Natomiast życzę szczęścia ze śrubą gdy siedzisz przy stoliku na przeciwko gościa i trzeba szybko zadziałać.
Zaszło tu jakieś nieporozumienie: nie propaguję „śruby”, to niepotrzebnie skomplikowana technika, co do warunków treningu, to ćwiczyłem we wszystkich możliwych znam więc uwarunkowania. Jeżeli poćwiczyłbyś w codziennym uboirze, a to dla mnie podstawa to zauważyłbyś łatwo to o cyzm napisałem. W małych pistoletach łatwiej też o mimowolne położenie dłoni na wylocie lufy, co wynika z długości samej broni. A gdy siedzisz naprzeciwko gościa przy stoliku, to możliwości działania, a i czynności do zrobienia jest więcej. Zrestzą o ile wiem, to na kursie podstawowym w Mosadzie takie ćwiczenie było przerabiane i nie słsyzałem, żeby było uczone jakoś szczególnie. Sam zresztą też to ćwiczyłem. Koncząc: sam jeżeli przeładowuję, to wyłącznie nachwytem i tam, gdzie narzuca się noszenie z pustą komorą (większość) jest ważne. Natomiast w taktyce działań uczepianie sie szybkiego przeładowania to dopiero szkolny błąd. Płynność jest ważniejsza, natomiast orientacja w otozeniu jest naważniejsza: czasem lepiej uskoczyć w bok, za dostępną osłonę niż próbować popisowych szybkich strzelań. Nie sposob uniknąć trafienia ruchami ciała, w tym szybkim przeładowaniem z nogami wrośnietymi w ziemię, lecz przekierowanie broni zajmuje chwilę. Za osłoną mamy czas na ewolucje wszelkie.
ja mam swoje zdanie w tej kwestii a ćwiczyłem i na 6,35 gdzie moja dłoń zakrywała cały zamek broni jak i dużo większych jednostkach i jakoś nie mam stygmatów na dloni. Co do mosadu to skąd wiesz co ćwiczą??? Przeczytałeś??? Daj sobie spokój z książkami, zwykle co innego mówią i pokazują a co innego robią. Niestety to jakie metody sa tam stosowane pozostanie dla nas tajemnicą a nawet jeśli ktoś podaje że robią to tak i tak to i tak trzeba by to zweryfikować.
Ja ćwiczyłem z 7,65mm, nie w tym rzecz. Jest to faktyczna niedogodność. Co do metod Mossadu … nie popadajmy w przesadę. Techniki strzelania nie dzielą się na normalne i „tajemnicze” z tej prostej przyczyny, że nie jest to sprawa aż tak skomplikowana. Owszem zostało zweryfikowane, dla kogoś kto zajmuje się tematem od dawna nie są to rzeczy szokująco skomplikowane. Podana technika okazała się realna, zresztą: praktyk musi też umieć improwizować, dobierając rozwiązanie do sytuacji. Właśnie dlatego nacisk kładzie się na odpornosc na stres – dzięki niej uczysz się myśleć w stresie. Zresztą nie napisałem: uczą, tylko uczyli. To miał byc tylko przykład, w odpowiedzi na wydumany i niewłaściwie umieszczony w kontekście argument ze stołem. Bo przy „takim stole” można więcej, niż strzelić … i ich technika na tym się opierała.
Ważna zaleta przeładowania, w tym i nachwytem jest i taka, że o ile zgubimy umiejętność posłużenia się zaczepem zamkowym, to odruchowe przeładowanie pozwoli wprowadzić do działania każdy pistolet samopowtarzalny począwszy od Borchardta M1893. No, jedynie Schwarlose M1908 sprawi kłopot początkowo 🙂 Niektórzy doświadczeni instruktorzy tak zresztą uczą: aby ignorować zaczep zamka i przeładowywać nachwytem.
Kolejny tamat na forum z cyklu obsługi broni, choć tyle tu o tym napisliście, że zdaje sie że temat wyczerpany, a jednak.
Spotkałem sie ze szkoleniem i sam to wprowadzam, że gdy działamy w rekawiczkach, zimą, to zwolnienie zamka przez nachwyt zamka jest wygodny i szybki i go zalecam w takich sytuacjach.
Przeglądałem ponownie ten post. Na początku zastanawialiście sie skąd ona się wzięła. Pamiętam, że kiedy lata temu prezentował ją jeden z instruktorów jednostek specjalnych wojska, nazywał to „przeładowaniem francuskim”. Towarzyszyła mu postawa przypominająca dzisiejsze „modern isocles”, tyle, że ze srodkiem ciężkości przesuniętym do przodu na nogę wykroczną (tj. zatrzymanie w marszu). I to też jest jakiś trop, wszak francuscy policjanci również udzielali się w Polsce: jeden z ich instruktorów nauczał nawet tak mało znane służby, jak grupy interwencyjne leśników. Posługiwał się tam także rewolwerem, jako mającym szczególne zastosowanie akurat w takiej pracy.