Oddawanie strzałów stanowi niewielki odsetek czasu pracy z bronią. Jest oczywiście esencją tej pracy, jednak nie można tracić z oczu tego, że wiele musi być zrobione zanim padnie strzał. Od przechowywania broni, jej noszenia, czyszczenia, obsługi, poprzez trening strzelecki aż do wykonywania zadań taktycznych. Wszystko to stanowi elementy pracy z bronią a końcowy efekt tej pracy zależy nie tylko od czasu jej poświęconego, ale i jakości tej pracy, czyli – prawidłowości stosowanych procedur. Jeśli funkcjonariusz nie dostanie właściwej wiedzy, jego wysiłek i poświęcenie często idą na marne, a towarzyszy temu śmiertelne zagrożenie. Proponuję spojrzeć na ten film z policyjnej kamery. Jest to próba zatrzymania dwóch braci, bandytów podejrzanych o zabójstwo.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=qy3l27BHt40&w=425&h=355]
Od razu proponuję zapomnieć o żartach na temat tej akcji. Zakończyła się ona byle jak, ale proszę zauważyć, że ci policjanci cały czas próbowali wykonać to, czego ich uczono. Czy zamiast naśmiewać się z nich (widziałem takie reakcje), nie należało by poważnie się zastanowić nad przyczynami takiego obrotu sprawy?
Spośród wielu rzeczy, które się tutaj działy, oczywiście największą uwagę zwraca wymiana strzałów pomiędzy policjantem a przestępcą. W sumie po odgłosach można naliczyć 6 strzałów z obu stron w głównej fazie walki i jeszcze kilka podczas ostrzeliwania się uciekającego przestępcy. Zasadnicza część dramatu rozegrała się w okręgu o średnicy ok. 5 metrów. Faza od momentu zauważenia przez policjanta drugiego przestępcy z bronią w samochodzie, manewry i wymiana strzałów aż do ucieczki przestępcy, trwała 8 sekund. Widać, że zarówno policjant jak i przestępca chodzili na strzelnicę, i realizowali to, czego się tam nauczyli. Pozwolił im na to czas, miejsce i determinacja. Żadnej ze stron nic to nie dało – zastosowane techniki były nieadekwatne do sytuacji.
Nieskuteczności strzelania oburącz w tym wypadku upatrywałbym jednak gdzieindziej. Otóż dla wychodzi tu brak uwzględnienia dynamizmu strzelań i ograniczeń czasowych już od początku procesu edukacji. Każde ćwiczenie strzelania obronnego obejmujące naukę czegoś co ja nazywam stzrelaniem reakcyjnym musi rozpoczynać się od dobycia broni z kabury. Strzelanie w dowolną stronę. Ograniczenie czasowe zmienne, odległość różna, ikierunek dowolny. Drugim składnikiem klęski lub sukcesu jest opanowanie i wybranie dla siebie prawidłowego chwytu cobezpośrednio wiąze się z pracą na spuście.Gdy ktoś mnie pyta jaka powinna być postawa strzelecka mówię : wygodna i stabilna przede wszystkim.Podobnie z uchwyceniem broni. Podobnie z celowaniem. Kiedy przyjmujesz postawę ciało ustawia się i głową już nigdzie nie błądzi. Ramiona bez zmiany tonusu mięśniowegoi położenia nadgarstków i zmiany siły trzym,ania broni naprowadzają pistolet : z góry na dół (w elewacji – kąt rzutu pocisku) i prawo lewo w kierunku. Takie właśnie drobne niedogrania techniczne wychodzą później w opisywanych przez ciebie sytuacjach. Myślę że dlatego niezbędnym składnikiem ćwiczeń są tarcze obrotowe, oraz symulacje kinowe, ale najlepiej ze zwijanym keranem do kteóregostzrela się przawdziwą bronią dorzutowanych na płachtę sytuacji.
Wnioskując zachowaniu się funkcjonariuszy szczęście że się nie zastrzelili, moim zdaniem zabrakło zgrania w ich działaniu co o mało nie doprowadziło do tragedii. Wydaje mi się że błędy nie wynikają tylko z niewłaściwego dostosowania technik do sytuacja a wiekszym problemem jest brak zgrania i właściwego (zdecydowanego)reagowania w sytuacji zagrożenia. Dobrze że chociaż jeden zaczął strzelać a drugi schował się za samochód, nie było okrzyku “gun” który zasygnalizowałby partnerowi rodzaj zagrożenia, nie sądze by drugi funkcjonariusz zaangażowany w szamotaninę w ogóle zorientował się w tym co sie dzieje dookoła niego, dobrze że nie został rozjechany przez drugiego przeciwnika.