Nie poszturchiwać nieznajomych

wpis: | 13.03.2021
bójka o noszenie maseczki

W poprzednim wpisie była mowa o filmiku z pewnej barowej bójki w USA, który szybko stał się viralem. Ten filmik wrzuciłem jeszcze raz poniżej. Jest ciekawy i pouczający, jak zresztą każdy film z miejsca konkretnego zajścia. Tym razem proponuję przyjrzeć się momentowi rozpoczęcia tej bójki. W dobrze rozegranej sytuacji powinien to być tak naprawdę również moment zakończenia wszystkiego. Ale to wymaga zdecydowanego działania a nie poszturchiwać nieznajomych.

Bójka o noszenie maseczki

Warto obejrzeć poniższy filmik, tym razem z naszego podwórka.

Jak widać, ormowiec-maseczkowiec poczuł się upoważniony nie tylko do zwracania innym uwagi, co i jak mają nosić. Już to samo w sobie jest nie do przyjęcia. Był też na tyle pewny przewagi swoich gabarytów i zapewne jakiegoś treningu, że poparł pretensje złośliwym kopnięciem. Dał upust swojej agresji i chciał zwiększyć presję na oponencie. Nie uzyskał tym żadnej przewagi, nie wyrządził przeciwnikowi żadnej szkody, a to błąd. I kara za błąd przyszła szybko. I trzeba przyznać, że jej forma budzi uznanie.

Bójka sobotniej nocy

W wersji amerykańskiej wyglądało tak, jak poniżej:

Na pewno nie oglądamy całej sytuacji od początku, bo widać, że obie strony są już trochę poobijane na twarzach. Jakieś starcie miało miejsce wcześniej, a teraz sytuacja najwyraźniej była zagadywana. Jednak i w tej fazie futboliści polegali na tym, że górują warunkami fizycznymi nad przeciwnikami. Czuli się na tyle pewnie, że oprócz pogardliwego zwracania się do miejscowych chłopaków, jeden z nich ze złości popchnął przeciwnika. Bez sensu, bez efektu, a złe moce zostały przywołane.

Dobre rady weteranów

W podręcznikach combatowych przewijają się takie oto rady: uderzaj pierwszy, uderzaj szybko, uderzaj mocno. Czyli, kiedy już nie ma wyjścia, to nie poszturchiwać nieznajomych, tylko używać, co się ma najlepszego. Uchwycenie inicjatywy i zaskoczenie to być może jedyna szansa na przeprowadzenie skutecznej akcji. Kto wie, co się okaże później. Jedyne co jest pewne, to że nawet wygrany odniesie jakieś obrażenia.

W obu przypadkach mieliśmy z przykłady, kiedy inicjatorzy starcia marnowali swoją szansę wykonując słabe przepychanki. Skoro podwórkowe szturchnięcia zaskoczyły oponentów i doszły celu, tym bardziej znalazłyby swój cel wyprzedzające, szybkie i mocne ciosy. Finał mógł być na ich korzyść. Tymczasem efekt tego, co zrobili jest taki, że postawili siebie w roli napastników i spotkali się z usprawiedliwioną samoobroną (przynajmniej w pierwszych fazach zdarzeń, ale to znowu inny temat). Nie wspominając o tym, że przeciwko nim jako agresorom odruchowo zwraca się niechęć obserwatorów.

Z kolei ich przeciwnicy swojej szansy nie zaprzepaścili. Fizyczny atak przeciwnika był dla nich sygnałem, że nie ma na co czekać i od razu pokazali, na co ich stać. Zaskoczyli tym napastników, którzy byli zbyt zadufani w sobie i działali na pół gwizdka.

Przy okazji, to co pokazali nasuwa jeszcze jedną uwagę. Teraz, to już naprawdę „nie te czasy”. Nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać przy różnych okazjach. Nie popłaca szukanie zwady i naprawdę kosztowne bywa bycie twardym tylko na pokaz. Mnóstwo ludzi coś trenuje albo ma bogatą przeszłość. Nawet niepozornie wyglądający osobnik potrafi wystawić słony rachunek komuś, kto zachowuje się lekkomyślnie względem innych.

2 thoughts on “Nie poszturchiwać nieznajomych

  1. Buli

    Święte słowa, sam byłem świadkiem kilku sytuacji, gdy Duży Pan, przekonany o swojej przewadze, padał jak zwalona sosna po jednym, szybkim strzale niepozornego chłopaczka.

    Odpowiedz
  2. Pingback: Picie i bicie a charakter – brudna walka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.