Konwoje w strefie wojny

W strefie wojny

Leo Prinsloo, kierowca bankowozu, który zyskał międzynarodowę sławę po tym, jak skutecznie przeciwstawił się próbie napadu, ma bardzo pouczające spostrzeżenia i doświadczenia dotyczące sytuacji w RPA.

Prinsloo jest właścicielem i głównym instruktorem Fortis Pro Active Defense Solutions i pełni funkcję kierownika szkolenia w autorskim programie Lone Operator. Wcześniej służył w policji południowoafrykańskiej, w jej formacjach taktycznych.

Warto z jednej strony zdać sobie sprawę, jak przebiegało wspomniane zdarzenie z punktu widzenia konwojentów, a z drugiej strony uzmysłowić sobie tło takich sytuacji w RPA, które dla nas w Polsce jest niewyobrażalne. Naprawdę, oni tam pracują non stop w strefie wojny.

Weryfikacja szkoleń w robocie

Na początku kwietnia Prinsloo wraz ze swoim kolegą z załogi Lloydem Mtombeni zasiadł za kierownicą opancerzonej Toyoty Land Cruiser serii 70, aby eskortować cenny ładunek telefonów komórkowych. Prinsloo na codzień nie jeździ bankowozem. Jego firma zajmuje się głównie szkoleniami strzeleckimi, a także zaawansowanymi kursami jazdy.

Szkolenia są kierowane do kierowców i konwojentów, aby byli jak najlepiej przygotowani na scenariusze wysokiego ryzyka. Od czasu do czasu sam bierze udział w konwojach, aby upewnić się, że rozumie środowisko i żeby poznawać metody działania przestępców. Samo analizowanie opisów i filmów z ataków to jedno, ale siedzenie na miejscu kierowcy to zupełnie inna kwestia. Przestępcy zmieniają taktykę, a dobry instruktor musi wiedzieć, jak się przed nimi bronić. Jak działać, aby przetrwać w strefie wojny.

To zawsze może się wydarzyć

Zanim rozpoczęli jazdę, Prinsloo rozmawiał ze swoim kolegą z załogi, który rozpoczął pracę w firmie dopiero cztery dni wcześniej, mówiąc mu o planach działań, które zamierza podjąć, jeśli zostaną zaatakowani. Za każdym razem, gdy siada za kierownicą, powtarza sobie: „To jest dzień, w którym to się stanie”. Jak twierdzi, umysł musi być zawsze czujny, ponieważ kiedy stajesz się samozadowolony, wtedy dzieje się źle. Tym razem czarny scenariusz się spełnił.

Napad

Bankowóz miał być dla konwoju zarówno osłoną, jak i bronią, ponieważ przez brak otworów strzelniczych załoga nie mogła strzelać z pojazdu. Został on zbudowany tak, aby wyglądał tak niepozornie, jak to tylko możliwe, bez żadnych poważnych modyfikacji z zewnątrz. Niestety przestępcy w RPA mają dobre źródła informacji.

Pierwsze strzały padły już 15 minut po rozpoczęciu pracy. Sposób działania napastników polegał na zajechaniu od tyłu i otwarciu bez ostrzeżenia ognia do pojazdu i konwojentów. Celem jest zawsze pokiereszowanie okien, usunięcie załogi i dostanie się do pojazdu. Bandyci są gotowi zabijać, a wymiar sprawiedliwości nie jest żadnym środkiem odstraszającym.

W sumie wystrzelono w kierunku konwoju ponad 30 pocisków, z czego w pojazd trafiło 13. Prawdopodobnie strzałów byłoby więcej, ale Prinsloo zaskoczył napastników swoją taktyką i sposobem jazdy, ponieważ zwykle nie spotykają się z tego rodzaju reakcją ze strony ochrony.

Jednym z ścigających konwój samochodów było czarne audi, którego kierowca miał spore umiejętności. Chociaż Prinsloo zderzył się z nim pojazdem o większych rozmiarach, był w stanie utrzymać się na drodze.

Obrona

Napastnikom udało się przestrzelić prawą przednią oponę bankowozu. Miał on duży ciężar i prędkość, więc utrzymanie go na kołach było głównym zmartwieniem Leo siedzącego za kierownicą. Jeśli samochód zostałby przewrócony, konwojenci prawdopodobnie doznaliby obrażeń. Na dodatek znaleźliby się w sytuacji niekorzystnej taktycznie, gdyby musieli otworzyć drzwi.

Prinsloo podkreśla dobre zachowanie towarzyszącego mu Mtombeni. Zrobił wszystko, o co go Leo poprosił i nie stracił głowy. Miał zadzwonić do firmy z wezwaniem pomocy, ale przestępcy używali zagłuszarki sygnału. Następnie miał przygotować posiadany AR-15 na wypadek, gdyby sprawy potoczyły się źle. W sumie, okazał się dobrym towarzyszem do działań w strefie wojny. Ponieważ w pojeździe nie było otworów strzelniczych, musieliby otworzyć drzwi, żeby ostrzeliwać bandytów, gdyby zostali wywróceni. Oprócz tego karabinu, konwojenci mieli jeszcze Glocki.

Leo opisuje m. in. swoją reakcję organizmu, typową dla sytuacji najwyższego zagrożenia. Od pierwszego wystrzału czas dla niego jakby zwolnił, a on skupił się całkowicie na tym, co się dzieje. Wydawało mu się, że ucieczka, czy właściwie walka, trwała 10 minut, podczas gdy w rzeczywistości było to dwie i pół minuty.

Kiedy dotarli do parkingu, na którym zakończył się pościg, Leo miał nadzieję, że przepchnie ścigające ich audi przez kolczatki. W ten sposób przebiłby jego opony, żeby nie mógł uciec. Jednak kierowca auta zdołał uciec, kiedy Leo wyskoczył za nim z karabinem. Strzelać za nimi w publicznym miejscu nie chciał, a pościgu podjąć nie mógł. W sumie w napadzie na autostradzie brało udział sześciu bandytów uzbrojonych w AK-47, którzy poruszali się dwoma samochodami.

Nauczka

Podczas zdarzenia Prinsloo miał okazję zastosować umiejętności nauczane w swoim ośrodku. Mądra taktyka pozwoliła zniwelować przewagę liczebną przeciwnika i zwiększyć szanse na wyjście cało z opresji. Niepokojącym faktem dla niego jest to, że tylko znikomy odsetek firm faktycznie pozwala na szkolenie swoich pracowników w taki sposób. Większość branży konwojowej w RPA wysyła swoich ludzi do niebezpiecznej pracy z minimalnym wyszkoleniem. Wszystko, czego oczekują, to mieć odznaczone odpowiednie pola w formularzu.

Co więcej, pracownicy są poddawani śledztwu, a czasem zwalniani po użyciu broni. Więc zanim wyciągną broń dla ochrony siebie lub mienia zastanawiają się, czy stracą pracę. Ten rodzaj wahania może być różnicą między życiem a śmiercią. Szokujące jest, że są tam firmy, które wykonują przewozy pojazdami nieopancerzonymi. Bezmyślność niewybaczalna w strefie wojny, ale i czy dla nas w Polsce nie brzmi to wszystko znajomo? Tylko nie wiem czy jest to pocieszenie.

Leo uważa, że opinia publiczna w RPA nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Ludzie stali się znieczuleni na przestępczość przez ataki na konwoje, porwania, napady na biznesy i domy, gwałty i morderstwa. W ostatnich latach mieszkańcy RPA byli tak często bombardowani takimi wiadomościami, że starają się tego nie widzieć i nie stawiać czoła rzeczywistości. Ale dzieje się to dosłownie raz za razem.

To jest wojna

Od początku roku miało miejsce ponad 150 napadów na konwoje, co odpowiada więcej niż jednemu dziennie. Przestępcy dokonują ataków różnymi metodami, głównie z użyciem broni czy materiałów wybuchowych. Tydzień po opisanym ataku było zdarzenie, w którym zginął kierowca, a konwojent został poważnie ranny. Jeszcze tydzień później doszło do ataku na pojazd przewożący gotówkę, w wyniku którego w wymianie ognia dwaj konwojenci i ponad 20 przestępców wystrzelili 250 sztuk amunicji. Walka trwała pięć długich minut. Prinsloo szkolił tych ochroniarzy około rok temu i mają szczęście, że wyszli żywi. Ale, jak stwierdza „Postawmy sprawę jasno: to nie jest „incydent”. To jest strefa wojny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.