Colt 1911A1

wpis: | 31.08.2008
colt 1911a1

„Ogólnie mówiąc, pistolety dzielą się na dwie klasy: pistolet U.S. Army kalibru .45, który jest kategorią sam w sobie, oraz inne znane typy pistoletów, zarówno amerykańskie jak i zagraniczne.” Powyższe słowa napisał Applegate w datowanym na 14 marca 1943 r. dokumencie zatytułowanym „Handgun Offense”. Dotyczyły one pistoletu Colt 1911A1. Ten dokument to był w gruncie rzeczy konspekt do zajęć strzeleckich. Na wypadek, gdyby jakiś kursant miał problem z rozeznaniem, co jest najlepsze, w następnym akapicie objaśnia bez ogródek:„…nasz .45 Colt… jest to najwspanialszy pistolet wojskowy na świecie”.

Jedenastka

Można się zastanawiać, czy familiarnie nazywana JEDENASTKA rzeczywiście była w tamtym czasie najlepsza. Przynajmniej część strzelców, nie ujmując niczego tej wspaniałej broni, mogłoby się obruszyć na takie stwierdzenie. Znamienne jednak, na ten temat wciąż jeszcze toczą się dyskusje. Bądź co bądź 65 lat po napisaniu tamtych słów, 97 lat po wejściu pistoletu na uzbrojenie i 109 lat po rozpoczęciu prac konstrukcyjnych [rok wpisu 2008 – SK]. Tymczasem konkurencyjne konstrukcje po okresach swojego wzlotu kolejno przechodzą do historii, a ta broń wciąż stanowi STANDARD, do którego się porównuje kolejne typy pistoletów.

Konstruktorem pistoletu był JOHN BROWNING. Pistolet wszedł na uzbrojenie armii amerykańskiej w 1911 roku. Pierwszą poważniejszą modyfikację przeszedł w 1926 r. Były to zmiany zewnętrzne, mające na celu poprawę ergonomii. Zauważalne zmiany nastąpiły w obrębie chwytu, języka spustowego i przyrządów celowniczych. Wówczas to zmodyfikowany wzór otrzymał oznaczenie Colt 1911A1, później już nie zmieniane.

W nomenklaturze armii amerykańskiej pistolet nosił oznaczenia M1911 oraz M1911A1. Taki właśnie pistolet widnieje obok na fotografii, zaczerpniętej z Wikipedii. Ten egzemplarz brał jeszcze udział w II wojnie światowej.

Wiele lat w służbie

Przepisową bronią boczną w USA jedenastka pozostawała, to rzecz bez precedensu, przez PONAD SIEDEMDZIESIĄT LAT, kiedy to począwszy od 1983 r. zaczęła ją zastępować Beretta 92. Ogólnie mówiąc, ta zmiana była i jest mocno krytykowana. Obecnie toczone przez USA wojny dostarczają wciąż nowych pretekstów do udowadniania, że to był błąd i europejskie wynalazki Amerykanom nie służą. Faktycznie, pistolet jest nadal produkowany w licznych odmianach oraz jest prawdopodobnie najczęściej kopiowanym typem broni na świecie. Stanowi tez doskonałą bazę do indywidualnych przeróbek zależnie od potrzeb i upodobań użytkownika.

Swojego najwyższego UZNANIA dla tej broni nie kryli też Fairbairn i Sykes. Pistolet, nazywali go Colt automatic, był w użyciu policji szanghajskiej na długo przed II wojną światową. Zwłaszcza pośród jego zalet wymieniali: niezawodność, szybkostrzelność, łatwość nauczania strzelania, bezpieczeństwo, łatwość obsługi, odporność na warunki. Uważali zdecydowanie, że wybór tej broni jako służbowej, jeśli ma być noszona w sposób widoczny, przy mundurze, jest najlepszy. Zalecane w ich systemie strzeleckim ignorowanie bezpieczników nastawnych i noszenie broni odbezpieczonej i nie przeładowanej, często jeszcze spotykane jako wytyczne we współczesnych systemach wyszkolenia, wynika właśnie z ich pracy na tym typie broni i jej właściwości.

Dane taktyczno-techniczne pistoletu Colt M1911A1:

  • Kaliber 11,43 mm
  • Nabój .45 ACP
  • Prędkość wylotowa 244 m/s
  • Zasada działania – krótki odrzut lufy
  • Ryglowanie – pionowe przekoszenie lufy
  • Mechanizm spustowy SA
  • Pojemność magazynka 7 szt.
  • Masa 1105 g
  • Długość 210 mm
  • Długość lufy 127 mm
  • Długość linii celowniczej 165 mm
  • Bezpieczniki nastawne – skrzydełkowy lewa strona i chwytowy
  • Bezpieczniki wewnętrzne – blokada iglicy i ząb zabezpieczający
  • Zatrzask zamka – lewa strona
  • Zatrzask magazynka – lewa strona za kabłąkiem

20 thoughts on “Colt 1911A1

  1. Marcin

    Warto jednak pokusić się o trening noszenia go w położeniu „cocked & locked”. Trzeba wtedy trzymaćsię zasady zawsze jednakowej obsługi. Ciekawy sposóbna uniknięcie postrzelenia wkładają go do kabury po „akji” przedstawił Massda Ayoob: po przesunięciu skrzydełka bezpiecznika w górę układa on kciuk ręki wiodącej na tylnej płaszczyźnie zamka pomiędzy zagłebieniem z widoczną iglicą, a kurkiem. Wymusza to co prawda osłabienie chwytu i nienatrualne uchwycenie, ale jest skuteczne i sam stosuję. Daje pewność, że „konkretnie” spanikowany nie postrzelisz się w…. Lepsze są wersje półkompaktowe i kompaktowe, bo bardziej neutralnie wyważone. Poemnosć przydałaby się większa (ogień osłonowy,większa manewrowość ogniowa, większa elastyczność strzelca w starciu i jego bezpieczeństwo). Używałem sporo jednego z licznych klonów i ma wiele zalet. Njalepie byłoby mieć sporo kasy i kupić stuningowany konkretnie egz. Tylko takie np.Ed Brown czy Les Baer kosztue nawet 5 tyś. USD

    Odpowiedz
  2. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    @Marcin: Witam i dziękuję za bardzo kompetentne komentarze.

    Co do noszenia broni w „condition 1” to zgadzam się, że trzeba to znać i umieć zastosować tę procedurę do doraźnego przenoszenia broni, np. właśnie bezpośrednio „po akcji”. Jeśli zaś chodzi o wybór stanu broni jako podstawowy do noszenia, to w przypadku takiej broni moje osobiste preferencje to broń nie przeładowana i nie zabezpieczona. Czyli raczej to co było w Point Shooting i WW2 combatives niż to co się znalazło w Modern Technique, no ale ja już tak mam…
    Oczywiście mówimy tu o pistoletach tego typu jak w artykule i innych z podobnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Swoją drogą, czy naprawdę czegoś brakowało pistoletom SA, że trzeba je było zastępować czymś innym? 😉

    PS: Proponuję Tobie i innym osobom, które zechcą coś skomentować, żeby zwracać się do siebie bezpośrednio po nicku, bez oficjalnych form. To będzie i zgodne z netykietą i ułatwi dyskusję. Pozdrawiam:)

    Odpowiedz
  3. Marcin

    Moim wyborem do celów : ochrony osoby, samego siebie jest H&K P7M13. Szybkość i precyzja w jednym. Nisko położona na linią przedramienia lufą, wraz z przyrządami celowniczymi (szybkie dokładne celowanie lub mierzenie całą bronią niczym wypsostowanym palcem wskazującym, mniejszy podrzut). Masa i wyważenie pozwaljące dobrze absorbować odrzut i szybciej oddawać kolene strzały – nie ma to „ciężkości na lufę”, która pozwala naprowadzać szybko przyrządy,lecz nadwyrężą nadgarstki. Mechanizm spustowy pojedynczego działania, lecz niezależny od ruchu zmka, uruchamiany osobną dźwignią, obecność samoczynnej blokady iglicy. Do niego naboje Federal Hydra-Shock, okładki z drewna Nill, kabura typu „Avenger” ze skóry (zależnie od zastosowań z zapięciem thumb snap – operacyjni, lub bez – ochrona. Wady : mniejsza możliwość intensywnego strzelania, ale przecież ważniejsze jest wychwytywanie i korygowanie swoich błędów, a przydatny trening „na sucho” pozwalający się prowadzić wszędzi i łączyć z elementami taktyki). Wileu po wariacku strzela wmnóstwo naboi rocznie z mizernym wynikiem. Ruchoma, przednia ścianka chwytu przeszkadza w jednolitym uchywceniu, ale to kwestia przyzwyczajenia tj. przy każdej broni. Brak dobrego opanowania chwytu może oczywiście utrudniać celne strzelanie, ale tu się kłania właśnie „sucha zaprawa”.

    Odpowiedz
  4. Marcin

    Co do sensowności SA czy DA itd. Obaj orientujemy się w temacie na tyle, by oszczędzić sobie przerzucania się wytartymi argumentami. Trzeba po prostu wiedzieć co chce się osiągnąc, w jaki sposób, a do tego dopasować narzędzie. Ważna jest jednlitość postępowania. Stąd DA używany mądrze : pierwszy z DA następne z SA, na koniec odruchowe użycie zwalniacza będzie na miejscu (nie w CT/HRU bo tam dokładność trafień musi być absolutna). Stosowanie izraelskiej metody noszenia z użyciem condition one po akcji to już raczej ryzyko (kiedy uczy się amatorów czyli większość użytkowników broni). Wtedy lepszy byłby semiDAO (czyli Glock) i nauczanie od razu po zakończeniu czynności rozładowywania (o ile zagrożenie zniknęło). Inaczej czarno to widzę – pracuję już długo znam wielu ochroniarzy, policjantów, żółnierzy itd., poziom większości jest zastraszajjacy. Rozmawiając czy ćwiczać wspólnie z wieloma takimi osobami nie widzę różnicy między nimi, a przecietnym zjadaczem chleba. Wtedy własnie wariant policji brytyjskiej, gdzie do broni dopuszcza się członków ogniw interwencyjnych wydaje mi się calkiem sensowny. Obecnie przeżywamy „utaktycznienie” wszystkich służb, a „komandosi” to po prostu mnożą się jak grzyby po deszczu. A w iodących na tym polu krajach UE specjalnych formacji jak na lekrstwo (choć poważnych zadań nie brak) i zyją. Ale my mamy swoją drogę, jak zawsz i zapatrzeni w stany osobowe US SOCOM i inne SWAT/SRT itp. istniejące wszędzie. Zboczyłem nieco z tematu przepraszam.

    Odpowiedz
  5. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    W moim przypadku do noszenia do ochrony osobistej wziąłem ten sam typ broni, jaki nosiłem służbowo. To wynika z dążenia do ujednolicenia wyposażenia, technik i zasad postępowania. Miałem to szczęście, że moją bronią służbową był Glock:) Prywatnie jako podstawową broń kupiłem też G17, a jako back-up G26. Broń noszona nabojem w komorze. W Glocku, obok wielu innych zalet, znakomite jest to, że nie ma tam do obsługiwania żadnych bezpieczników zewnętrznych ani deckokingu oraz to, że pracuje on tylko w jednym trybie. Przeciwko DA jako takiemu nic nie mam, nie widzę tylko potrzeby mieszania różnych systemów działania w jednym mechanizmie spustowym jeśli chodzi o pistolety. Taki pogląd wynika z drugiej, obok unifikacji postępowania naczelnej zasady, jaką jest dla mnie upraszczanie procedur i ograniczanie liczby potrzebnych technik do wytrenowania.

    Jeśli chodzi o zabezpiecznie lub zwalnianie kurka przeładowanej broni SA czy SA/DA, to jak stwierdziłem wcześniej, widzę sens w tym, żeby stosować to doraźnie. Niestey, Glock nie trafił do naszych służb w takich ilościach jak powinien, i mamy przewagę broni o innych sytemach działania. Dlatego z tych samych powodów bezpieczeństwa i poziomu wyszkolenia o których piszesz, ja jednak jestem za powyższym rozwiązaniem a nie za rozładowywaniem broni od razu po zakończeniu czynności. Przy rozładowywaniu ludzie nieraz sami z siebie cuda wyprawiają, a jeśli dojdą jeszcze do tego silne emocje, takie jak stres, odreagowanie po walce czy euforia po sukcesie, to na pewno nie poprawi to sytuacji. Lepiej rozładować na spokojnie, jak już jest po wszystkim i człowiek wróci do siebie.

    Trafione jest to określenie o „utaktycznieniu” służb. Kupuję od razu. Brakowało mi takiego określenia na obecną sytuację, gdy każda fromacja chce mieć swoje Commando:)

    Odpowiedz
  6. Marcin

    Zestaw świetny – Glock daje ogromne możliwości tuningu, możliwości można tak powiększyć, aż Glock staje się niemal substytutem pm-u. To ważne w Polsce, gdzie pozwolenia na broń są problemem samym w sobie – posiadacz dwu Glocków dysponuje dużą manewrowością ogniową i elstycznością zastosowań owej broni. Glock to optymalne, kompletne rozwiązanie, chociaż nie tak wyrafinowane jak P99QA czy H&K P30CDA. Cenię Glocka, choć z kalsyków dostępnej w kraju broni służbowej wolę CZ-75/85. Lepiej rozwiązano tu ergonomię (kształt chwytu, wyważenie, rozmiar przyrządów celowniczych, kulturę pracy języka spustowego). Co ciekawe nieprawdą jest jakoby nie dalo się go zabezpieczyć przy kurku ustawionym w trybie DA. W rzeczywistości jest zupelnie inaczej

    Odpowiedz
  7. Marcin

    We Francji istnieje raptem jakieś 7-9 GIPN, RAID oraz połączone siły GIGN i EPIGN. Wymienione centralne formacje to jakieć 370 osób łąćznie – kraj o wiele większy liczebnie od nas, z silnymi napięciami społecznymi w tym narodowościowymi i prawdziwym terroryzmem. Zaś u nas 870 osób w AT policji, jakieś 15 pododdziałów w SG itd. a wciąż powstają nowe. Zamiast zwiększać oparcie o struktury prewencji, gdzie należy dążyć do zwiększania umiejętnosci pojedynczegopolicjanta i małych patroli, inwestuje się w rozbudowane siły interwencyjne. W dodatku wciąż są to zmiany fasadowe : kolejne grupy taktyczne uczą się wytartych technik i taktyk z początku lat 90 : ubezpieczenia kolegi przy usuwaniu zaciecia metodą brytyjską, wejścia do pomieszczenia technką „na hak” we dwóch, bez rozbudowywania umiejętności zespołowych. Do tego obwieszają się coraz to nowymi wzorami mundurów i kamizelek, lepszą bronią itp. Za tym nie idzie realna lepsza jakość, zaś wielu osobom z takich służb wmawia się później że są najlepsi iwszystko ok. W rzeczywistości sam służbowo i treningowo posługiwałem się przez lata Glauberytem np. ostatnio PM-98L i mimo jego licznych wad nie widzę sensu uzbrajania lokalnych AT czy innych podobnych formacji w MP-5. Rzadne znane mi okoliczności nie przemawiają za koniecznością posiadania prez takie grupy z broni wyższej klasy – wszak bandyci wbrew policyjnej propogandzie rzadko mają jakąś porządną broń (bo trudno za takową uznać pm Skorpion). Wszystko to tematy-rzeki wiele refleksji,informacji i osobistych doświadczeń przychodzi mi do głowy. Pomyślałbym na Twoim miejscu o powiększeniu działu uzbrojenie. Wiele można powiedzieć o współczesnej broni od strony praktycznej, czego nie ma w prasie militarnej, gdzie piszą częśto teoretycy powielając innych teoretyków (w dodatku słabych). Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  8. Marcin

    Co do CZ typoszeregu CZ-75/85. Oznaczone literą „B” posiadają blokadę iglicy, a sama iglica jest przerzutowa (inercyjna). Kiedy nabój jest w komorze to kurek w trybie DA musi być pozostawiony na zębie bezpieczeństwa.Inaczej kurek pcha iglicę do przodu. ta nie pozwala opaść swej wewnętrzenj blokadzie umieszczonej w tylnej częśći zamka. W rezultacie broń nie gwarantuje bezpieczeństwa przenoszenia pomimo znacznego oporu spustu. Po prostu żadne z konstrukcyjnych zabezpieczeń nie jest włączone. Mało tego ciężar spustu jest znaczny i na dłuższej drofze. Tymczasem prawidłowo pozostawiony kurek na zębie bezpieczeństwa pozwala opaść blokadzie iglicy, kurek jest blokowany do ruchu wprzód, a spust znacznie lżejszy – jego krótkiimały opór pozwala wtedy na punktowe trafienia (strzelanie z obu rąk). W opisanym prawidłowym położeniu bez kłopotu da się podnieść skrzydełko bezpiecznika w górę – blokuje spust i kurek. Stąd twierdzenia jakoby CZ-75B nie dał się zabezpieczyć w trybie DA wynikają z nieprawidłowego jegoużywania tym sposobem (nie dotyczy noszących z pustą komorą). Włączanie bezpiecznika przy DA może mieć sens : broń przy sobie podczas snu,weścia interwencyjne do knajp (z mojej wlasnej praktyki zawodowej).

    Odpowiedz
  9. Marcin

    Z M1911 jest tak, że w owym czasie był wyborem optymalnym i dostępnym od zaraz. Nie istniał równorzędny pistolet gdy idzie o połączenie w jednym : mocy obalającej, ergonomii i w ogóle funkcjonalności, solidność, względna prostota. W dzisejszych czasach jest wiele optymalnych pistoletów. Myslę, że najbardziej uniwersalny i pewny zwłaszcza w kalibrze 9mm Para jest H&K USP (nie P8). Świetna broń, która nie ogranicza użytkownika do jednego wyboru metody obsługowe, pewna, celna, ergonomiczna, estetyczna (nie czarumy się też ma znaczenie – jeśli nie, czemu tak niewielu nosi np. Steyr’a M, choć to dobry pistolet). Cechami tzw.”user frendly” USP przewyższa Glocka,co nie oznacza że jest zawsze lepszy.

    Odpowiedz
  10. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Moją pierwszą prywatną sztuką była CZ75 compact, z zębem zabezpieczającym i blokadą iglicy. Uwielbiałem ją. Dopiero po jakimś czasie stwierdziłem, że jednak trzeba być konsekwentnym, bo pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Ponieważ zmiana broni służbowej nie wchodziła w grę, w imię własnej unifikacji zmieniłem prywatną broń na Glocka, którego zreszta darzę najwyższym uznaniem. Ale nie ma takiej pochwały pod adresem cezetki, z którą ja bym się nie zgodził. Możemy tylko żałować dwóch rzeczy. Po pierwsze, że ta broń na wiele lat zniknie z naszych służb, bo specyfikacje do nowych przetargów dla MSWiA zostały tak określone, że ta broń o budowie klasycznej jest wykluczona. Pod drugie, że Radom zdecydował się na kooperację z Walterem i to jeszcze w zakresie dosyć jednak kontrowersyjnego P99, zamiast wzorem sprawdzonym przez tylu innych zacząć kopiować CZ75B. Ta broń ma wszelkie dane, żeby stać się równie nieśmiertelna jak właśnie opisywany Colt 1911A1 i chyba nawet już stanowi równorzędny standard.

    Odpowiedz
  11. Marcin

    Oprócz gorąco dyskutowanych spraw w necie, jakimi są rodzaje mechanizmów spustowo-uderzeniowych są pewne rzeczy umykające uwadze.Na forach często czytuję posty będące kalką opinii wyrażanych przez profesjonalistów. Dotyka to szczególnie tematu : DA/SA vs. SA itp. Tymczasem dla praktykującego ważne są teżdetale. Przykładowo : Twój ulubiony Glock strzela w trybie wyłącznego,częściowego samonapinania (semiDAO). Zakres rcuhu języka spustowego to 12,5mm – na pierwszym etapie kiedy wyłączane są urządzenia bezpieczeństwa opór wynosi 1kg (10N), kiedy nastepuje przełamanie 2,5kg (25N). Tyle techniczne opisy – spust jest nieco „gummowy” i nie zawsze daje się wyczuć moment poprzedzający przełamanie. Kwestia gustu itd. Tymczasem jeden ze znajomych nabył P99QA. Mechanizm także semiDAO, droga spustu dłuższa, opor nominalny 3,8kg. … Ale – równomierny, przewidywalny ruch. Zwiekszonego oporu nie czuć. Myślę tak : kultura pracy spustu, długość na jakiej przyłozona jest siła oporu, powtarzalne działanie są istotniejsze niż dane katalogowe. CZ naturalnie jest dobrze pomyslana,niestety w ślad za tym nie idzie jakość wykonania – P99 ma kilka niezrozumiałych w swe klasie rozwiązań, np. klasycznie gwintowaną lufę. Słaby wyrzutnik i rdzewiejące szybkomagazynki dopełniają reszty. Choć jest to dobrze pomyslany kompakt, tyle że wersja QA byłaby u nas lepsza. Niemcy poszli dalej i gdziniegdzie kupili nawet pełne DAO. Radom zaś powinien był inwestować w MAGi, ale dyskusje o naszym podwórku lepiej sobie darować. Trud daremny ….

    Odpowiedz
  12. Marcin

    Na marginesie tak z innej beczki (rozpoczynanie nowych wątków, nasuwających się w miarę rozwoju konwersacji jest dla mnie charakterystyczne) ja sam lubię Glauberyta. W przedostatniej robocie miałem PM-98L. Stały kontakt z „Glauberytami” mam od ok. 7-8 lat. Pomimo znanych mi bardzo wielu wad tej broni muszę powiedzieć, że to dosć udana jak na FB Radom i obiecująca konstrukcja. Nie zgadzam się z poglądami niektórych autorów prasowych, że ma ona przed sobą zmierzch. Przeciwnie warto w nią inwestować – szkoda, że w kraju niema firmy, która mogłaby przejąć jego produkcję, bo radomianie należycie go nie udskonalą, a to dobry produkt, ktory ma potencjał rozwojowy. Brak można usunąć biorąc pod uwagę uwagi praktyków, zaś obecna rzeczywistość pokazuje, że klasyka nieraz wypiera niezbyt przemyslane i dopracowane nowości (CZ-75 vs. CZ-100 ; FNC vs. F-2000 ; HK-416 vs. G-36) choć dzieje się to z róznych przyczyn.

    Odpowiedz
  13. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Odnośnie pracy spustu w swoim Glocku poszedłem swego czasu w przeciwnym kierunku, czyli zmiękczyłem go i osłabiłem opór. Wymieniłem łącznik na ten dający opór spustu 2 kG. Teraz zaś, odkąd posługuję się techniką Point Shooting, ze spustem nic bym nie robił. Przy tej technice i fabryczny spust i zmodyfikowany są dla mnie odpowiednie. Tak to własnie jest z bronią, to są wszystko kwestie indywidualnych upodobań i potrzeb.

    Rzadko spotyka się, żeby ktoś na głos mówił pozytywne rzeczy o Glauberycie. Takie mamy czasy – końskie klapki na oczach i oglądanie się „fachowców” jeden na drugiego, byle nie wypaść z ogólnie przyjętego trendu. Dodam tylko, że nie chodzi mi wyłącznie o grono autorów prasowych, ale też zakompleksiony i bezrefleksyjny sposób myślenia użytkowników. Ja jakiś czas temu zabrałem głos na temat tej broni na pewnym forum. Teraz nie będę nic tworzył, tylko wkleję to, co wtedy napisałem:
    Cytuję:
    „PM-98 jest często spotykany a jednocześnie ma generalnie w Polsce opinię broni obciachowej. Uważam to za wielkie nieporozumienie. Ta broń jest niesłusznie niedoceniana. Jest może i milion uzasadnionych uwag co do jego ergonomi, wykonania, użytych materiałów itp, ale pozostaje faktem, że ta broń, niemal w całości złożona z wad, w sumie naprawdę ma sens. PM-98 jest niebrzydki, prosty w budowie i obsłudze, odporny na błędy użytkownika, bardzo składny, poręczny, celny i przyjemy w strzelaniu. Miałem okazję wzmocnić tę swoją opinię kiedy obserwowałem pierwsze kontaky z tą bronią obcokrajowców. Były to 2 niezależne przypadki, dotyczyły tzw LEO i instruktorów strzelania z USA i Angli. Przede wszystkim już ich podejście było bez uprzedzeń, a to co wynikało z czystych wrażeń strzeleckich mógłbym chyba określić jako zdumienie i wyraźne uznanie.
    Muszę tylko zastrzec, że tych moich wrażeń nie można przenieść na inne produkty Radomia. W ogóle całe to towarzystwo, które tam pracuje rozpędziłbym na cztery wiatry za głuptę i lenistwo, widoczne choćby w podejściu do PM-98 właśnie.”
    Koniec cyt.

    Odpowiedz
  14. Marcin

    Obecnie nie posługuję się tą bronią. Mój egzemplarz miał lufę 250mm bez tlumika płomienia – do nazwy modelu dobito literę „L” (w całej firmie było takich egzemplarzy kilkadziesiąt). Pracownicy nie lubili tej broni, stąd ja wybrałem sobie jeden w najlepszym stanie i miałem do pracy dla siebie. Panowieochroniarze nie umieli nosić broni długie z bocznym zwalniaczem magazynka – uderzał o sztywne wklady w kamizelkach i uwalniał magazynek (dwurzędowe wyprowadzenie naboi zaś przy uderzeniu wdzięcznie oddaje całą zawartość pudełka). Nikt nie zauważył, że zwalniacz w 98 da się przełozyć na drugą stronę. Ja nosiłem pas nośny swoją techniką stąd zwalniacz pomimo wysokiego umieszczenia broni wypadał poniżej kamizelki i wisiał w powietrzu nie stykajac się z niczym. Pas nośny podwójna pętla noszę przez lewe ramię broń mając wysoko ze stopką kolby blisko dołka – ale tak, że bardzo szybko mozna się złożyć do strzału. Jest to wygodne bo przy czynnościach mozna pm przesunać w lewo np. chcąc iść na stronę, przeszukać kogoś, wyjac coś z kamizelki oporządzeniowej itp. albo zmienić jednostkę broni. Pm jest zawsze przytrzymywany lewym rmieniem i est ciągle pod kontrolą. Robiąc przejście na pistolet lewą ręką zabieramy pm prawą dobywamy pistolet.Zajmuje więcej czasu,ale zaoszczędza nerwów przy składaniu siędo strzału z broni krótkiej, gdy kolba przeszkadza w wyrzucie prawej ręki -inaczej pm musiałby wisieć na pasie nośnym bardzo nisko, co jest niewygodne przy pracy. PM-98 przy odrobinie wprawy umożliwia wygodne złożenie do strzału – dłoń wspomagająca obejmuje łoże stykając się w postawie półfrontalnej ściśle z dłonią na chwycie głównym, tworząc silny stabilizujący uchwyt całości pm-u. Wypada toświetnie. Broń z magazynkiem w chwycie głównym ma tę zaletę, że jest świetnie wyważona, nie pływa przy strzelaniu tak jak klasyczna i nie wymaga zmiany nawyków podczas wymiany magazynka jak układ bull-pup. Pracuje się na niej jeśli chopdzi o skład i czynności obsługowe tj. na pistolecie. Jest zwarta i da się bez kłopotu i dyskretnie nosić np. pod kurtką dżinsową z byskawicznym otwarciem ognia w razie potrzeby.

    Odpowiedz
  15. Marcin

    eden krótki ruch starczy by rozlozyć kolbę – tu jednak, gdybym mógł posiadać własny PM-98 to wole roziązanie z MP-5. zatrzask działający w obu położeniach kolby, nawykowe wciśnięcie go i odciągnięcie kolby to żaden kłopot, chociąz ja zawsze noszę kolbę rozłozoną co niestety zwraca uwagę przechodniów (człek czuję się jak gwiazda show-biznesu). Jednak czasem kiedy np. skończyłeś czynnosci i wracasz „do domu” zdejmujesz kamizelkę (jak temperatura wynosi np. 30 st.C) to złożenie kolby się przydaje, a każdy manewr pmem powoduje wysunięcie samoczynne kolby i zablokowanie w pozycji rozłozonej co wk….a Idealną parą do niego byłyby CZ-75B,gdybyśmy oba nosili „cocked & locked”. Ergonomia manipulatorów da się poprawić. Przeszkadza najbardziej to, że do wygodnego odbezpieczenia trzeba zmienić chwyt, nie mówiąc o tym, że aby zabezpieczyć trzeba niemal zdjać dłoń z chwytu. Wystarczyłoby żeby : powiększone skrzydelko zaczepu zamkowego wystawalo nie do tyłu,lecz bardziej do przodu (umiejscowienia jego osi nie trzeba zmieniać),a dźwignię bezpiecznika przesunąć do przodu. Albo zmienić poszczególne położenia bardziej do przodu (obecnie są rozplanowane w ruchu pod kątem łacznie 90st.). Zresztą da się to wszystko zrekompensować treningiem. Co ciekawe zauważyłe, że zmiana obwodu okładzin chwytu spowoduje nieuchronnie przypadkowe naciśnięcia zwalniacza magazynka – tu można nakleić głęboką,gumową uszczelkę, która zabezpiecza przed naciścięciem przypadkiem. Ja nawet skłaniam się ku temu, by zmiast osłabiać chwyt ruchem kciuka na zwalniaczu, uczyć się zwalniania lewym kciukiem – wolniejsze, ale pewne (także w pistolecie).

    Odpowiedz
  16. Marcin

    Bezpiecznik warto by zdublować – operowanie nim kciukiem ręki wiodącej częśto jest trudnee nawet w MP-5 i M-16 jak spostrzegłem. Z uwagi na kształt i umiejscowienie łoza latarki, w PM-98 ułatwione jest przypadkowe zjechanie palca wskazującego na język spustowy. Dlategomusi być ułozony wysoko, na krawędzi blisko punktów mocowanie – mało wygodne,ale przywykłem. Inna sprawa, że osobisciemanualnie wolę używać Glauberyt techniką izraelską – przy mojej techice noszenia (lufa po skosie w dół, kolba oddalona nieco stopoką od ciała, aby nie blokowała ruchu barku podcza zwrotu – ale naprzeciwko dołka) szybki zwrot ciała zgrany z ruchem trzymanego dlonią wspomagającą napinacza zamka starczy. Błyskawicznie mozna się złożyć i strzelić – unikając niewygodnego operowania bezpiecznikiem. W ciasnym aucie, godzinami wykonując monotonne czynności nieraz ma się wycelowano w stopę czy udo lufę …. ot uroki pracy ciecia, który wykonuje masę róznych czynności łacznie z papierkologią. Długa lufa to zaleta prowazdenia ognia z wnętrza pojazdu i operowanie bronia blisko ciała – krótkie lufy (B&T MP-9) nie raz i nie dwa są przypadkiem skierowane w nasze własne nogi, dłuższa lufa zatacza szersze kręgi i wygodniej leży niemal naturalnie między kolanami w czasie jazdy. To plusy – wszyscy wszak pamiętamy płętwę pod lufą MP-40 zapobiegajacą wpadnieciu pm-u do wnetrza pojazdu pancernego. Szczególiki praktyki. Kąt pochylenia kolby wzmacnia co prawda podrzut,lecz pozwala na bardzo naturlane zbliżenie oka do przeziernika, czego nie uświadczysz tak łatwo w MP-5. Glauberyt nie jest przyjemny przy strzelaniu ogniem ciągłym, ale przecież wiemy, jaki jest zasadniczy sposób operowania pmem w naszych uwarunkowaniach zawodowych.

    Odpowiedz
  17. Marcin

    Nawiasem mówiąc – chociaż jestem zwolennikiem broni długiej samopowtarzalnej w ochronie, to nieraz woziłem duże kwoty pieniędzy czy np. rakiety przeciwlotnicze PPZR w takich rejonach i porrach, że wcale nie żałowałem posiadania położnia „C” na boku komory zamkowej. Kwestia,aby wiedzieć, że zasadniczo stosujemy ogień na cel w walce : na zniszczenie (pojedyncz,gdy niczym nie osłania się krótkie serie), powstrzymuący (dławiący, zaporowy, osłonowo – głównie ciągły). To garść jedynie własnych spostrzeżeń z posługiwania się PM-98. Może jeszcze kiedyś o nim popiszemy – bo jest o czym. Generalnie portatywnosć i ergonomia niezła (rozmieszczenie manipulatorów do zmian),a braki mechaniczne – słaby mechanizm powrotny (przy mało dynamicznym przeładowania nie domyka zamka co powoduje nie wyłączenia zabezpieczenia przed strzałem przedwczesnym i brak strzału), grzechotanie naboi w magazynku (trzeba go solidnie dobijać trzymaac plasko – naboje 9mm Para mają zbieżną łuskę i wymagają raczej łukowego ułożenia) – takie braki są. Nie można jednak twierdzić, że dyskwalifikują broń całkowicie. Moim skromnym zdaniem z tą bronią da się pracować – inna sprawa, że jakościowo są zróżnicowane – słyszałem, jak fabrycznie nowe kupione dla SGI SOK były mocno wadliwe (zwięlizdaje się jakieś 60 szt.) Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  18. Marcin

    Nowe PM-06 (nazewnictwo w radomskiej twórczościjest nader kłopotliwe i często mało logiczne) mają powiększony boczny napinacz zamka i górną szyną montażową. To coś czego brakowało tu od samego początku. Powiększony napinacz ma sens – wszak wiemy, że technicznie przeladowanie broni długiej jest inne niż krótkiej : w długiej ciągniemy zamek, zas w krótkiej trzymamy zamek pchając szkielet. Istotna róznica, a wąski i nieergonomiczny napinacz w innych Glauberytach utrudnia pracę, w dodatku jest gładki choć nie zawsze. Broń z „Łucznika” częstoma mieszane części – uzywałem kiedyć MP-84P z pierwszych serii produkcyjnych (mocniejsze tylne ścięcie komory zamkowej i uszko pasa nośnego od spodu komory – rewelacja,kiedy używasz go jednopunktowo) gdzie przednia ścianka napinacza była spłaszczona i radelkowana. Mieszali części składając z dostępnych egzemplarze gotowe na sprzedaż. Widywałem takich składaków sporo. Pierwsze PM-84P, które przypominały PM-84 miały jeszcze inna zaletę. Kabłak osłony spustu był bardziej kwadratowy (później robili owalne z pochyloną spodnią częścią). Nie uciskał palca środkowego w odróżnieniu od późniejszego powiększonego. Ja takie wolę, bo broń zawsze noszę trzymając chwyt główny w ręku.

    Odpowiedz
  19. Marcin

    Co do przeziernika. Przyzwyczajenie do niego zajęło mi sporo czasu. Istnieją niejako dwie główne szkoły jego urzytkowania : amerykańska i izraelska. Pierwsi wolą stosować małejśrednicy otówr w przezierniku, drudzy dużej. Izraelczycy argumentują, że duzy przeziernik daje większe pole widzenia, jednak aby uzywać dużego trzeba mieć świetny wzrok i koordynację wzrokowo-ruchową. Ja wolę metodę amerykańską – daje niby mniejsze pole widzenia, ale w PM-98 wystarczaące. Ktoś napisał kiedyś, że od strony oka krawędź przeziernika powinna być prosta, tymczasem w PM-98 ma podcięcie pod kątem ok. 45 st. Strzelając w dzień przy ostrym słońcu z przodu bywałem oślepiony. Dlatego posiadania na pm celownika szczerbinkowego uważam za konieczne. W PM-84P przeziernik ma cienką obwódkę, tworzącą przy zbliżeniu oka (przy odrzucie Glauberyta nie jest to niebezpieczne po odpowiednim treningu) tworzy coś jakby amerykański ghost ring – tu widoczność jest bardzo dobra, o ile nie zmieniamy położenia kości jarzmowej względem celownika zawsze celujemy prawidłowo. Tymaczesm w PM-98 przeziernik to spora płytka – ciekawe kto im to zasugerował, ale w „bogatym” oświetleniu to też się sprawdza, choć widzenie peryferyjne pomiędzy uszami na których wisi celownik jest zmniejszone. Gdy idzie o stabilność oka względem celownika to mistrzostwem jest kolba stała do MP-5 (A2/A4/SF). Gard obejmujący tylec komory zamkowej pozwala wygodnie oprzeć kość jarzmową i ustalić położeniie oka względem przeziernika. Niektórzy podzielają zdaje się moją opinię, bo widziałem operatorów WZD KGSG „Feniks” czy zespołu taktycznego ABW z kolbami składanymi B+T odtwarzajacymi kształt profilu tej kolby z MP-5A2. Naturalnie dla nich zasadniczymi instrumentami celowniczymi są kolimacja i holografy, oraz wąskie widmo halogenowej latarki, radziej plamak wskaźnika laserowego, ale mechaniczne przyrządy są niezastapione. Sczególnie wtedy, kiedy podczas pracy jest bardzo jasno, wtedy ostro kontrasujące z otoczeniem czarne muszki, przezirniki i szczerbiny bywają lepsze niż jaskrawe czerwone punkciki.

    Odpowiedz
  20. Marcin

    Poprzez przeziernik,nawet małej średnicy widać wystarczajaco dużo. Z opisów działań formacji CT/HRU wynika, że na bezpośredni dystansie w półmroku często stosowana tecnika to intuicyjny strzał z ramienia (a więc bez patrzenia poprzez przyrządy) często na plame światła z latarki. Kiedy przeciwnik niczym się nie zasłania sensowny staje się ogień krótką serią – większa moc obalającaiszybsze wyłączenie z akcji. Nadaje siętochyba tylko do stosowania z pmem na 9mm Para i karabinem/karabinkiem na amunicję pośrednią, mikrokalibrowąbo jedynie ich odrzut jest na tyle mały, by bez obaw zmieścić serię w celu bez powązniejszych problemów. Już przy amunicji pośredniej , średniego kalibru – 7,62mm x 39 wz.43 tomoze byc kłopot odrzut jest wyraźnie większey nawet dl fizycznie silnych strzelców.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.