Strzelanie jedną ręką to podstawa

wpis: | 31.01.2008
strzelanie jedną ręką

W przypadku użycia broni krótkiej w walce na bliskie odległości decydujące znaczenie ma strzelanie jedną ręką. Przemawiają za tym analizy realnych sytuacji. Dlatego w treningu, który powinien być jak najbliższy rzeczywistości, należy największy nacisk położyć właśnie na doskonalenie tej umiejętności.

Broń krótka to broń jednoręczna

Strzelanie jedną ręką z broni krótkiej jest sposobem sensownym i zgodnym z  jej pierwotnym przeznaczeniem. Krótka broń palna powstała w celu zastosowania tam, gdzie strzelec nie mógł posłużyć się obiema rękami. Stosowana była w kawalerii, w walce wręcz z użyciem białej broni, w zwarciu. Dobitnie to jest to odzwierciedlone w języku angielskim, gdzie obecna hand-gun jeszcze kilkadziesiąt lat temu nazywała się one-hand-gun.

Nie zamierzam teraz rozważać, jakim sposobem strzeleckie szkolenie wojskowe czy policyjne zostało zdominowane przez wzorce strzelectwa sportowego. W zakresie broni krótkiej dotyczyło to m. in. strzelania jednorącz. Stało się to jeszcze w XIX w. Na szczęście w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do zanegowania przydatności treningu strzelectwa sportowego do walki. W dobie I wojny światowej i później do takiego wniosku doszło wielu instruktorów na świecie. Najbardziej znanymi sprawcami tego przewartościowania byli W.E. Fairbairn i E.A. Sykes. Oni zmienili podejście do treningu i w maksymalnym stopniu oparli się na reakcjach instynktownych towarzyszących bezpośredniemu starciu.  Ale  bynajmniej nie zanegowali strzelania jednorącz. Przeciwnie, operowanie bronią za pomocą jednej ręki było podstawą ich systemu walki.

Od strzelectwa sportowego do sportowych strzelań dynamicznych

Po II wojnie światowej wraz z postępującym odchodzeniem od technik strzelectwa sportowego nastąpiło też odrzucenie jednego z jego atrybutów jakim było dozwolenie użycia tylko jednej ręki. Miało na to wpływ rozpowszechnienie strzelectwa tzw. praktycznego. Tam użycie drugiej ręki do wsparcia ręki strzelającej przynosiło faktycznie znakomite efekty. Tyle, że na zawodach. Dzisiaj już jest jasne, że IPSC oraz inne organizacje propagujące strzelectwo dynamiczne, zajmują się po prostu nowymi dyscyplinami sportowymi. Chociaż więc od jakiegoś czasu coraz więcej zadań na zawodach IPSC narzuca strzelanie tylko jedną ręką, nie zmienia to faktu, że w podstawach treningu mającego przygotować do walki realnej nastąpiło tylko wyparcie jednej odmiany sportu przez inną.

Realną walkę od konkurencji sportowej odróżnia przede wszystkim obecność fizycznego zagrożenia. Skrajny stres  towarzyszący walce o życie powoduje, że wiele umiejętności wytrenowanych na okoliczność zawodów jest w  realnej walce niewykonalnych. Poczynając od tak kardynalnej sprawy w strzelectwie sportowym i sportowych strzelaniach dynamicznych, jak skupienie wzroku na muszce, dalej poprzez szereg innych elementów aż po właśnie możliwość użycia drugiej ręki.

Odległość i czas

Wpływa też na to kolejny ważny czynnik, jakim jest odległość. Według statystyk LEOKA prowadzonych przez FBI, znalezionych tutaj [niestety, adres http://www.fbi.gov/ucr/ucr.htm jest obecnie niedostępny, a statystyki obecnie oferowane przez FBI nie umywają się do tych z 2008 r. – SK, 2023 r.] ponad połowa (50,4%) przypadków użycia broni przez funkcjonariuszy ochrony prawa w USA miała miejsce na odległościach od 0,0 do 1,5 m, czyli w zwarciu lub dosłownie na wyciągnięcie ręki. Dalsze 21,5% sytuacji strzeleckich wydarzyło się między 1,5 a 3 m, 10,6% w odległości 3 do 6 m, itd. Im większa odległość tym mniejsza liczba zdarzeń. Te dane muszą być brane pod uwagę. Około 3/4 sytuacji strzeleckich ma miejsce z tak bliska, że jak mówią Amerykanie, przeciwnicy mogą poczuć nawzajem swój smród… Walcząc na tak małej odległości nie ma czasu ani warunków żeby wykonać chwyt oburącz.

Spostrzeżenia Fairbairna i Sykesa zawarte w „Shooting To Live” wskazują ponadto, że człowiek w bezpośrednim zagrożeniu na ogół nie będzie w stanie przyjmować jakiejś specyficznej postawy ani skomplikowanego chwytu. Najczęściej, działając instynktownie, strzeli jak najszybciej jak to możliwe i za pomocą jednej ręki, gdy tylko skieruje broń na przeciwnika.

Co więcej, w znacznej większości przypadków, gdy funkcjonariuszom udawało się strzelać oburącz, oddawano strzały niecelne. O tym jednak w kolejnym wpisie.

15 thoughts on “Strzelanie jedną ręką to podstawa

  1. Marcin

    Broń krótka powstała przede wszystkim po to, aby operować nią z bliska, gdzie broń długa z uwagi na rozmiary charakteryzuje się gorszą manewrowością. Technika trzymania nie wynikała bezpośrednio z samego faktu, że była to broń krótka. Po prostu możną ją było trzymać jednorącz, co zresztą specjalnie wygodne nie było w odniesieniu do pierwotnych jej egzemplarzy. Owszem ważną zaletą pistoletu czy rewolwerujest możliwość trzymania jedną ręką. Odrzucenie techniki strzelania jednorącz ma też praktyczne uzasadnienie: wielu ludzi nie umiało w ten sposób trafiać. I stąd wzięła sie postawa Weaver’a, co on sam podkreślał. Oczywiście najwięcej zależy od: 1) dopasowania techniki strzału do dystansu, 2) metody szkoleniowej.
    Realność zagrożenia to najważniejszy czynnik. Dominacja muszki nie wywołuje tu sprzeczności: w rzeczywistości przy dziennym oświetleniu różnica w ostrości widzenia samej muskzi i celu nie jest aż tak dramatyczna. Zresztą skupienie na muszce następuje po wzrokowej identyfikacji celu. Na dystansach, które wymieniłeś tj. powiedzmy do 3m rzeczywiście stzrelanie z celowaniem nie ma sensu. Ale to nie enguje chwytu oburęcznego, gdyż właśnie systematyczny trening wyrabia pamięć mięśniową. I przy tak krótkim czasie przyjmujemy tę samą postawę, lecz celując ciałem, obserwując cel po „zamku” – muszka wyznacza zgrubnie kierunek wymierzenia lufy.
    Szybkość oddania strzału, złożenia się nie jest w prostej linii wypadkową chwytu oburęcznego, ponieważ nauczanie podczas dobycie ściągania obu rąk w rejon kabury eliminuje opóźnienia.

    Odpowiedz
  2. Marcin

    Skupianie uwagi na zagrożeniu, to podstawa. Sam zawsze to podkreślam: to naturalny odruch i w dodatku pożyteczny. Na nim buduje się umiejętności czynnosci obsługowych broni. Wbrew temu co widzę czasami nawet u profesjonalistów, uważam za bzdurę zmianę magazynka poprzez ściąganie pistoletu blisko twarzy i obracanie do siebie i w górę, co pozwala uzsykać wzrokową kontrolę procesu. To bzdura, ponieważ w rzeczywistości najlepiej tę czynnosc ćwiczyć w ogóle z zamknietymi oczami i uzyskamy prędko znakomity rezultat. Okaże się, że „wzrokowa kontrola’ do niczeog nie jest potrzebna, a nawet przeszkadza. Wyjątek robi się jedynie dla: 1) systematycznej kontroli stanu broni (krótkie zerknięcia), 2) zdiagnozowania zacięć (bo samo zacięcie daje się z reguły usunąć już bez patrzenia).
    Zastosowanie techniki strzelania to jedno, natomiast drugie to sposób nauczania. I tu widzę kłopot ze skutecznością. Strzelanie jednorącz ma przewagę wtedy, gdy pozwala na szybsze złożenie do strzału, oraz przenoszenia ognia na kolejne cele, bez utraty celności. Jezeli bowiem strzelec nie trafia stosując dana technikę na treningu, w walce rownież tak się stanie. I ten problem dotyczył strzelania jednorącz. A więc metoda treningowa ma podstawowe znaczenie, a nauka posługiwnaia się bronią krótką tak czy inaczej jest żmudniejsza od nauki strzelania z broni długiej. No i ważne jest podtrzymanie umiejetności – chociażby krótki trening „na sucho”, codziennie przez 15-20 minut.

    Odpowiedz
  3. Marcin R

    O technikach użycia broni można mówić jak o samochodach – ten jest lepszy, tamten gorszy ten się lepiej sprawdza w tym tamten w tamtym itp. Konkluzja jest taka że nie ma najlepszego samochodu bo wszyscy by takim jeździli. W przypadku technik użycia broni jest to samo, oczywiście faktem jest dopasowanie metody użycia broni do odległości i …celu szkolenia. Wszystko od tego zależy od wybrania jednej z drug – czy adept na dobrze strzelać czy walczyc bronią. Trzeba też spojrzeć na wymiar szkolenia. Jeżeli zawodnik ma dobrze strzelac wtedy te wszystkie detale techniczne maja ogromne znaczenie – jeśli jest to skorelowane z odpowiednio długim czasie szkolenia wtedy ok. Jeśli zaś mam przygotowac człowieka do tego by wszedł np. na meline i nie dał sie zabić a mam na to kilka godzin to co innego. Jeżeli mówimy o tym drugim (na ten temat tylko się mogę wypowiadać bo tym pierwszym sie nie zajmowałem) to moim zdaniem należy pokazać najpierw człowiekowi w jakich warunkach przyjdzie mu walczyć, jakie zagrożenia go czekaja, jakie będą jego reakcje w takiej sytuacji i dać mu prostą odpowiedź na te zagrożenia. Dla tych którzy wolą literaturę ciekawym kompedium wiedzy na temat zagrożeń warunków, przypadków itp związanych z użyciem broni jest LEOKA FBI i tym się posiłkuje. Nie mierze ludzi swoja miarą i dla mnie mitem jest obserwowanie broni w walce, muszki, zamka itp. Nie mówie o sobie ani ludziach poddanych długotrwałemu i kosztownemu szkoleniu (np operatorzy broni ręcznej, aczkolwiek mam sygnały że niektóre formacje specj. zza oceanu praktykują point shooting jako metode walki w kontakcie bezp). Mówię o ludziach którzy poddawani są kilkunastogodzinnemu programowi szkolenia i rzuceni do roboty. Taki człowiek patrzy przede wszystkim na zagrożenie zwłaszcza gdy nastąpiło nagle. Reakcje psycho – fizyczne (nagłe przyspieszenie akcji serca, odpompowywanie krwi z peryferyjnych kończyn na rzecz organów wewn itp.) a przede wszystkim zmiana ciśnienia w gałkach ocznych powodująca poważne problemy z koncentracja wzroku na przedmiotach znajdujących się blisko (z tego co się nie mylę to dokładni reakcje te opisał Bruce Siddle). Jeżeli weźmie się pod uwagę że większość zdarzeń związanych z użyciem broni ma miejsce w warunkach ograniczonej widoczności (zmierzch, noc świt), na skutek w/w reakcji lub po prostu dlatego że dzielny żołnierz/ funkcjonariusz ma „sklepaną” lub np. pociętą nożem maskę powoduje że w bezpośrednim dystansie uważam za nieporozumienie to co propaguje jako rozwiązanie modern technique – Gunsite, mam na mysli strzelanie „po lufie” czy „speed rock”. Śmiem twierdzić że w przypadku dwóch osób o porównywalnych cechach motorycznych strzał oddany technika np. „Half hip” point shooting na dystanie do ok 3 m bedzie szybszy niż strzał oddany oburącz i niemal równie celny. Wynika to z tego że PS stosuje prymitywny ale skuteczny sposób celowania wiec zarzut o „celność” ognia w bezpośrednim dystansie nie jest trafiony, natomiast uważam go za trafiony w przypadku np Speed rock. Z osób które szkoliłem dosłownie na palcach jednej reki mogę policzyć osoby które nie były w stanie z odległości 2 m trafić w TS 10 dwoma szybkimi strzałami w 1,5 – 2 s z przełedowaniem i procedura skrócona. Szkolenie w Point shooting trwało łącznie ok 1 h + ok 0,5 h bezstrzałówki poświęcone na tą technikę. kilka takich eksperymentów przekonało mnie do tej metody użycia broni w kontakcie bezposrednim – a przyznam że sam byłem zaskoczony efektami.

    Odpowiedz
  4. Marcin

    Fakt, iż konkretna technika będzie odpowiadać komuś bardziej lub mniej to jeden z czynników, na który zwracam uwagę. Walka bronią jest tożsama z umiejetnością celnego strzelania, tyle, że tu chodzi o trafienie w obszar, nie precyzyjnie w punkt. Czas na szkolenie musi być zawsze odpowiedni: rola treningu bezstrzałowego jest tu duża. I takze stzrelanie instyktowne jednorącz musi wyrobić nawyk przyjmowania odpowiedniej postawy, inaczej będzie to strzelanie na oślep. I dostosowanie dystansu ma tu kapitalne znaczenie. Przy wchodzeniu do „lokali” ważne jest, aby nie zostać pozbawionym broni – lecz faktycznie ja sam wchodząc do pomieszczeń, gdzie decydowałem się na wejście z bronią praktycznie zawsze trzymałem ją jednorącz. Tyle, że przy biodrze, a w razie wchodzenia do pomieszczeń na wysokości mniej-więcej klatki piersiowej. W innych wypadkach z ręką wspomagającą osłaniającą dłonią samą broń.
    Reakcje fizjologiczne są znane: widzenie „tunelowe” powoduje głównie adrenalina, kiedy „maska jest obita” to zarejestrowałem jeszcze silne pulsowanie w głowie (w jednym przypadku, w innym miałem po prostu obitą głowę ciężkim przedmiotem i musiałem się jeszcze wyrwać). Odpływ krwi zaś faktycznie musi następować, bo niekiedy mięśnie sztywnieją, a stawy stają się dziwnie miękkie (nie za każdym razem, czasem organizm zupełnie nie reaguje – zmęczenie, przyzwyczajenie, różne mogą być przycyzny).
    Obserwowanie broni wymieniam w kontekście minimalnych zerknieć, czy się nie zacięła itp. ()to jeden z nielicznych patentów z tzw. „szkoły izraelskiej”, który mnie rpzekonuje i przyswoiłem go sobie) i to raczej normalne w toku działań – w błyskawicznym starciu na bezpośrednim dystansie (poniżej 5m) naturalnie, że nie ma znaczenia, bo temat rozegra się za prędko (trzeba unikac okrążenia i ataku spoza zasiegu wzroku). Właśnie dlatego w zaskakującej sytuacji czasem warto najpierw stworzyć dystans, cofnąć się nieco, oczywiscie dając krok staramy się nie odrywać palców stóp od podłoża, zeby nie upaść. Choć generalnie znakomite efekty daje nagły kontratak, wszak silniejszy przeciwnik nie spodziewa się go, do jego przeprowadzenia potrzeba minimalego rozeznania w sytuacji. Przy wielogodzinnych dyżurach, zwłaszcza w nocy i w chłodnej aurze najgorszym wrogiem jest zmęczenie, ogólne zastanie, rozbicie. Umiejętność mobilizowania w potencjalnie niebezpiecznych momentach, oraz uczenie sie panowania nad sobą to kolejny element, który uważam za ważny.
    Strzelanie „po lufie” – to skrót myślowy, nawiązuje on przecież w istocie do stzrelania instynktownego, z bronią znajdujacą sie wpolu widzenia, z tą różnicą, że bazuje na wyuczonej postawie. Pozwala nieco odsłonić pole widzenia, normalnie zmniejszane (dolna półsfera) przez broń. Uważam przy tym, ze tak jak już pisałem jednorącz ma snes, jeżeli daje określone korzyści. Nigdy nie miałem wielkich trudnosci z oddaniem strzału techniką „izraelską” (nie będę uszczegóławiał, wiemy rpzecież o co chodzi), w czasie 1,5-2 sekund, wtedy gdy jeszcze zwracvałem na to uwagę i mierzyłem czasy. Miewałem znacznie krótsze, ale to nie w tym tkwi sedno. „Speed rock” ja stosuję do strzału na najbliższa odległość – zresztą jest i inny sposób na taki zaskakujący strzał z wysokosci biodra, bez odchylania do tyłu. Potem przechodzę do strzelania oburącz z reguły od razu w ruchu, ale nie będę zanudzał. Generalnie mam pewnie mniejsze doświadczenie szkoleniowe, ale wiedzę, którą przekazywałem ludzie chłonęli raczej łatwo. I co najważniejsze wpajane im odruchy bezpieczeństwa rozumieli i zapamiętywali naprawdę dobrze. W pełni zgadzam się, że instynktowna reakcja, to skupienie na zagrożeniu, tym bardziej, że wielokrotnie przekonałem się o tym osobiście. Kontrola broni trwa o wiele krócej, niż same słowa, jakimi ją opisałem :). Mnie rażą techniki sportowe, właśnie we wspomnianej wymianie magazynka, zwłaszcza, ze zaobserwowałem je też o niektórych młodych facetów z policyjnego AT. I to mnie zdziwiło, ten ruch niczym u Roba Leatham’a. Chociaż to czasem niebezpieczne, jednak trzymanie broni blisko ciała, w skrajnych wypadkach przy biodrze, lufą do prozdu i z asekuracją dłonią wspomagającą uważam za optymalne. Stamtąd mogę błyskawicznie wyprowadzić na cel niemal po lnii, kiedy obniżam biodra. To moje podejście i absolutnie nie narzucam się z nim nikomu.

    Odpowiedz
  5. Marcin

    „Half rip” na pewno w dystansie 3-5 metrów, zwłaszcza do ostrzelania kilku celów oddalonych od siebie w linii prostej będzie skuteczny i odpowiedni. Jego zaletą będzie fakt, iż nie wymaga przemieszczenia na nogach w kierunku celu, a pominąwszy oburęczny chwyt nie blokuje barków i musimy jedynie skoordynować w ruchu ramię i oko. ja jednak twierdzę, że to wymaga wprawy i tyle.

    Odpowiedz
  6. Marcin

    I jedna jeszcze uwaga nt. chwytu oburęcznego. Z obserwacji wysnuwam także i tak wniosek, że nieodpowiednie poinstruowanie nt. sensu takiego uchwycenia sprawia, że stzrelajacy popełniaja poważne błedy. Mianowicie utożsamiają oburęczne uchwycenie, ze strzelaniem z bronią usytuowaną niejako w osi ciała. Zamiast trzymać wyprostowaną w stawach rękę wiodącą, umieszczoną na wprost oka wiodącęgo i z wyczuciem dociskać dłonią wspomagającą, zaczynają jakby obracać chwyt w dłoni. Wówczas grzbiet chwytu w innym miejscu uderza w kciuk przy stzrale, rozbijając chwyt. A wielu zamiast równomiernie trzymać ów chwyt, zaczyna wyraźnie rozluźniać trzymanie ręką wiodącą, zmieniać układ ramion (rozluźniać i napinać na przemian łokcie). Zaś przyjmowanie nadmiernie pochylonych czy skręconych wyraźnie ku stronie wspomagającej postaw to już kompletne „kino”. Tu brak ewidentnie treningu bezstrzałowego.

    Odpowiedz
  7. slawkas Autor wpisu

    Zarówno strzelanie jednorącz jak i oburęczne ma swoje zastosowanie. Kryterium wyboru będzie czas i odległość. Jeśli jest czas na chwyt dwuręczny i jeśli jest fizyczna możliwość, to trzeba go wykorzystać. Problem w tym, że w większości przypadków tego czasu ani fizycznej możliwości nie ma, zwłaszcza w pierwszej, nagłej fazie konfrontacji. Pokazują to wyraźnie doświadczenia i statystyki.

    Dlatego większy nacisk w treningu trzeba położyć na umiejętność strzelania z chcwytem jednorącz.
    W myśl zasady, że więcej trenujemy to, co się bardziej może przydać. Nie ma przy tym obaw, że ucierpi na tym celność w warunkach walki, wręcz przeciwnie. Dynamiczne strzelanie z jednoręcznycm trzymaniem broni wg. metod FSA (Fairbairn-Sykes-Applegate) w takich warunkach daje bardzo dobre rezultaty, lepsze niż metody oparte o stabilne postawy i chwyt dwuręczny.

    Dzieje się tak z powodu instynktownych technik oraz odpowiedniej metodyki. Na seminariach zapoznających z tymi metodami w ciągu jednych zajęć przeprowadzałem kursantów od podstaw aż do strzelania w ruchu do ruchomych celów. Dotyczy to mieszanych grup, złożonych zarówno osób dobrze obytych z bronią, jak i takich, którzy tego kontaktu nie mieli zbyt wiele lub wcale. Szokujące dla wszytkich było to, że na koniec zajęć obie te grupy można było odróżnić tylko po sposobie obchodzenia się z bronią, z oczywistych przyczyn. Natomiast technika strzelania i efektywność w niejednym przypadku nie odbiegały od siebie.

    Odpowiedz
  8. Marcin

    Myślę Sławek, że warto byłoby, Żebyś zamieścił większy materiał nt. metody „point stop shooting”. Na tyle, na ile jest to według Ciebie odpowiednie zamieścić opis całej metody: sposób złożenia się do strzału, związane z nim techniki celowania – instynktowne i precyzyjne, w korelacji z dystansem. To ostatecznie pozwoli ocenić wszystkim czytelnikom temat, w którym dyskutujemy. Chyba jest to właściwy moment. W dalszej kolejności moglibyśmy dzięki temu przejść do dyskusji o konkretnych okolicznościach i odpowiadającym im rozwiązaniom taktycznym. Oczywiście również na tyle, na ile to nie uchyla rąbka pewnych metod, które powinny pozostać w gronie osób „po właściwej stronie paragrafu”. Będziemy mogli urozmaicić temat, wzbogacić qiedze o kolejne spostzreżenia każdego z nas, zamiast dreptać w miejscu wokół sprawy samego jedynie uchwycenia i postawy. Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  9. slawkas Autor wpisu

    Jest wiele tematów wartych poruszenia. Mam nadzieję, że z czasem znajdzie się tutaj pełne spektrum.
    Na razie muszę wyjaśnić wszystkim czytelnikom brudnej walki, że z powodów naukowych i osobistych nie mogę stronie poświęcić tyle czasu, na ile zasługuje. Niemniej na pewno co jakiś czas będą się pojawiać nowe rzeczy. Po uporaniu się z życiowymi sprawami wrócę do częściejszego pisania.

    PS. Mała uwaga odnośnie nazwy, żebyśmy byli pewni, że mówimy o tym samym. Nazwa point shooting nie zawiera słowa „stop”, przynajmniej jeśli mówimy o tej grupie metod, które ja mam na myśli. Zadnego momentu wstrzymania nie ma także podczas ich wykonywania, ze względu na ich dynamiczny i agresywny charakter.

    Odpowiedz
  10. Marcin

    Odnośnie nacisku na instynktowne reakcje, kładzionego w PS. Według mnie bazowanie na odruchach musi zostać uzupełnione wyrabianiem niezbędnych odruchów. Bazując na instynktownych reakcjach jedne wykorzystujemy (skupienie wzroku na zagrożeniu), inne eliminujemy (panika: ucieczka lub histeryczny, nieskoordynowany atak). Liczą się odruchy wyuczone na bazie instynktownych reakcji: chwytając broń skierowujemy ją na cel i naciskamy spust – mniejsza tu o technikę. Jeżeli w danej broni to bardziej złożone, to naturalnym odruchem jest przeładowanie – często przy wymianie magazynka także łatwiejsze do wykonania bywa odciągnięcie zamka niż użycie zaczepu. Wyrabianie odruchów na drodze treningu bezstrzałowego jest konieczne – np. praca na bezpieczniku, niezbędna w broni długiej.
    Pierwsza reakcja na atak/strzał to będzie: skulenie, zasłonięcie głowy, odskok, itp., a wyuczony odruch to sięgnięcie po broń – tu jest rola szkolenia np. wybór stałego miejsca przenoszenia broni.

    Odpowiedz
  11. Marcin R

    Jako ciekawostka: amerykanie robili badania odnośnie ataków niebezpiecznymi narzędziami na funkcjonariuszy policji. Okazywało się że funkcjonariusze za wszelka cenę starali się dobyć broń nawet gdy dystans nie dawał im szans na jej użycie. Przekonani o skuteczności narzędzia starali się go użyć za wszelką cenę – stawali się swego rodzaju „niewolnikami” broni zapominając o innych metodach walki, co prowadziło niejednokrotnie do tragedii. Wbrew temu co sie sądzi system szkolenia w USA to nie hiper rewelacja,12 dni poświęconych na szkolenie strzeleckie w ciągu 6 m-cy szkolenia podst. (nypd) to niewiele.

    Odpowiedz
  12. Marcin R

    Wydaje się jednak odpowiednio długim okresem by wyrobić (w w/w przypadkach zły) nawyk. Składają się na niego dwa czynniki – trening i mentalne przekonanie o niezawodności i skuteczności narzędzia. Wnioski no cóż każdy niech wyciągnie sam.

    Odpowiedz
  13. Marcin

    Poruszyłeś ważną kwestię: broń palna, jako jedyne narzędzie, wokół którego buduje się własną skuteczność. To ślepa uliczka – trening walki wręcz, oraz taktyki działań jest sednem sprawy. Ważne jest uświadamianie celu, jakiemu służy nasze działanie – uratowanie siebie, a w dalszej kolejności wykonanie zadania. Człowiek, który nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa sobie, nie zapewni go innym. Nauka walki wręcz oparta na czerpiącej z rzeczywistości metodzie szkoleniowej i skutecznych technikach podstawowych, dobranych do motoryki i możliwości adepta to baza. Pozwala: nauczyć przydatnych umiejętności, pokazać szkolonemu realia, zweryfikować jego przydatność, uzmysłowić mu z czym przyjdzie się mu zmagać.
    Broń daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie, staje się pretekstem do zaprzestania dbania o własne umiejętności i kondycję, oraz co ważne morale. Natomiast brak morale, odporności psychicznej, umiejętności radzenia ze stresem to jak budowanie domu na słabym fundamencie w chwili próby zawali się.

    Odpowiedz
  14. Aleksander "OLAF" Pietryka

    Na FB pojawiły się dwa artykuły o początkach Point Shooting – być może Cię to zainteresuje i dołączysz do dyskusji. Pojawiły się w tych artykułach różne „dziwne” i nie do końca zgodne historycznie informacje, ale spróbuj sam się z tym zapoznać.

    „Jeżeli coś jest głupie, ale działa – to wcale nie jest takie głupie” czyli co to ten „point shooting” i skąd się to wzięło (1/3)
    https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=280566576983760&id=106648771042209

    „Jeżeli coś jest głupie, ale działa – to wcale nie jest takie głupie” czyli co to ten „point shooting” i skąd się to wzięło (2/3)
    https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=288390859534665&id=106648771042209&mds=%2Fsharer-dialog.php%3Fm%3Dmessage%26u%3Dhttps%253A%252F%252Fm.facebook.com%252Fstory.php%253Fstory_fbid%253D288390859534665%2526id%253D106648771042209%26fs%3D8%26fr%3D%252Fstories%252F%26sid%3D288405546199863&mdf=1

    Pozdrawiam Serdecznie
    Aleksander „OLAF” Pietryka

    Odpowiedz
  15. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Cześć Olaf

    Dzięki za linki. Naprawdę dużo ciekawego czytania i dyskusja na tematy, jakiej już dawno nie widziałem. Niestety, nie wezmę udziału, bo nie jestem „twarzowy”. Ale Ty też dobrze sobie radzisz. Na marginesie, dyskusja na tematy historyczne niesie tę pułapkę, że prawie zawsze jest emocjonalna.

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.