Rzucanie nożem od dołu

wpis: | 25.09.2008
rzucanie nożem od dołu

W westernach można często zobaczyć takie sceny, gdy ktoś, a zwykle jest to karciany szuler, wykonuje rzucanie nożem od dołu, w charakterystyczny sposób, z poziomu biodra. Nóż leży płasko na dłoni odwróconej ku górze i jest rzucany bez obrotów czubkiem w kierunku celu. Można nawet powiedzieć, że ta metoda walki, obok rewolweru derringer, jest wręcz przypisana hazardzistom z filmów o epoce Dzikiego Zachodu.

Zastosowanie w praktyce

Prawdopodobnie nie stało się tak bez powodu. Westerny zaczęto kręcić jeszcze w czasach, gdy żyli ludzie, którzy doskonale pamiętali tamte czasy. Także John Styers, prawdziwy pasjonat rzucania nożem, przywołuje w „Cold Steel” okresy gorączki złota, gdy opisuje tę metodę. Jak podaje, właśnie w taki sposób rzucali nożem ludzie pogranicza i hazardziści w tamtych czasach.

W przeciwieństwie do metody rzucania nożem za ostrze z określoną liczbą obrotów, która jest charakterystyczna dla sztuki wodewilowej i cyrkowej, rzucanie nożem „od dołu” było, jak zaznacza, metodą użytkową, bardzo efektywną na krótkich dystansach, a ze względu na brak obrotów noża nie ma tu takiego znaczenia dokładne określenie dystansu.

Opis rzutu

Według opisu przedstawionego przez Styersa rękę do tego rzutu należy całkowicie rozprostować. Palce powinny byś złączone, nadgarstek usztywniony na prosto, dłoń zwrócona ku górze. Rękojeść noża należy ułożyć na dłoni tak, aby stanowiła przedłużenie przedramienia a czubek noża znalazł się w jednej linii z łokciem. W tym położeniu nóż trzeba przytrzymywać kciukiem.

rzucanie nożem od dołu

Rzucanie nożem od dołu wykonuje się w postawie wykrocznej, z wysunięciem nogi przeciwstawnej do ręki rzucającej. Przed rzutem należy cofnąć rękę za siebie, nie zmieniając ułożenia ręki i noża. Rzut polega na energicznym wymachnięciu przedramieniem w przód bezpośrednio w kierunku celu, kierując czubkiem ostrza bez zginania nadgarstka ani palców. Styers nazywa ten sposób rzucania point-first method. Należy pozwolić, aby nóż opuścił rękę samoczynnie. Nie należy zatrzymywać ruchu ręki po opuszczeniu jej przez nóż, ale dalej kontynuować ruch ramieniem i ciałem.

Najlepsze efekty przynosi rzucanie z poziomu 20-30 cm poniżej pasa. Należy też wystrzegać się robienia zamachu zbyt daleko do tyłu oraz „pchania” noża do celu. Nóż powinien być odpowiednio ciężki a jego rękojeść pozbawiona nierówności.

Dla tej techniki nie ma teoretycznie ograniczeń jeśli chodzi o najbliższy i najdalszy dystans. W tym przypadku głównym ograniczeniem jest zdolność do spowodowania lotu noża na danej odległości prosto i z odpowiednią prędkością.

9 thoughts on “Rzucanie nożem od dołu

  1. WT

    A to nie jest tak, że do rzucania są specjalne noże? Odpowiednio wyważone itp? Bo gdybym chciał tak rzucić – powiedzmy – zwykłym nożem (surwiwalowym, bagnetem), to mogłoby to już nie zadziałać tak świetnie…

    Odpowiedz
  2. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    @WT: Witam, cieszę się, że tu trafiłeś:)
    Oczywiście są noże lepsze i gorsze do rzucania ze względu na swoje właściwości, są też noże specjalnie dedykowane do rzucania. Z czasem może już nie robić takiej różnicy czym się rzuca. Wyniki tak czy tak zależą od metody treningu i ilości powtórzeń. I wcale nie musi zawsze zadziałać tak świetnie…

    Odpowiedz
  3. WT

    Ale pewnie lepiej zaczynać od takiego specjalnego do rzucania, prawda?

    Trafiłem? Kolego – ja ten blog w RSS mam od ładnych kilku miesięcy!:)

    Odpowiedz
  4. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    Zacząć rzucać można każdym nożem, którego Ci nie będzie szkoda;) Dosyć szybko się niszczą… Przyzwoita rzutka będzie kosztować ok. 100 zł lub niewiele mniej, więc to jednak jest jakiś wydatek. Ja bym zostawił to na później, jak już ktoś wie, że się wciągnie. A najlepsze co mogę poradzić na początek, to pójść do sklepu żelaznego i kupić kilka gwoździ 5-calowych lub większych.
    Serio, serio!

    Odpowiedz
  5. Marcin

    Derringer nie był rewolwerem. Byl to pistolet jednostrzałowy, częśtozdwoma lufami jedna nad drugą (późniejsze wersje na naboje rewolwerowe). Jego Twórca sądził się z producentami takich pistoletów, używającymi jego nazwiska. Stąd w nazewnictwie wielu drugie „r” aby uniknąć sądowych nieprzyjemności z protoplastą tegoż pistoleciku. Nawiasem mówiąc wciąż są popularne takie rozwiązania broni, gdzie pomimoje jednostrzałowości jest kilka luf daących możność oddania paru strzałów bez gubienia łusek. Fantaści-teoretycy skrytobójstw niezmiennie wymagają takiej cechy od broni do zbrodniczej działalnosci, zuepełnie tak, jakby wzięty platny zabójca nie miał środków na stosowanie broni jednorazowo. Tyle.

    Odpowiedz
  6. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    @Marcin: Dokładnie tak. Pisząc ten tekst wahałem się przez moment, czy sklasyfikować westernowego derringera poprawnie, czy zostać przy „tradycyjnym” określeniu, bo potocznie u nas nazywa się tę broń rewolwerami. Być może wzięło się to z popularnego skojarzenia, że jeśli Dziki Zachód, to rewolwery a nie pistolety. Podobna sprawa dotyczy zresztą i samego słowa „rewolwer”. Za moich młodych lat bardzo często, a i do tej pory można jeszcze spotkać się ze słowem „colt” w naczeniu „rewolwer”. Ponieważ pierwszy akapit jest w tym artykule raczej literacki i ma wprowadzić pewne klimaty, zdecydowałem się jednak nie wprowadzać dysonansu poprzez terminologiczną poprawność. Licentia poetica.
    Oczywiście, derringer jest pistoletem i co do pozostałych faktów też zgoda.
    Dzięki za uważne czytanie i merytoryczną dyskusję:)

    Odpowiedz
  7. RD

    Dodałbym na temat Derringerów: po jakimś czasie rozwinął się bardzo charakterystyczny ich model z czterema lufami skierowanymi nieliniowo względem siebie, a odchylone pod pewnym kątem, co miało znaczenie właśnie dla …szulerów strzelających spod stołów. Chodziło mianowicie o to, aby odpalone naraz pociski trafiały w większe pole – czyli zwiększało sie tym sposobem prawdopodobieństwo trafienia, albo i trafienia więcej niż jednego przeciwnika.

    Odpowiedz
  8. Sławomir Kasprzak Autor wpisu

    @RD: Witaj.
    Widzę, że z czasem może w tym miejscu powstać ciekawa encyklopedia nt. metod walki w saloonach 🙂 Zreszta może to być samo w sobie bardzo pouczające.

    Odpowiedz
  9. Eloo

    Nie szukajmy daleko. Mickiewicz w panu tadku też piszę o takim rzucie 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.