Po punktowym omówieniu okoliczności, w jakich generalnie odbywają się barowe konfrontacje, należałoby jeszcze pochylić się nad tym, co zwykle najbardziej przykuwa uwagę, czyli kto, kogo i jak zniszczył w tym przypadku.

ZWYCIĘZCĘ JAK NAJBARDZIEJ SIĘ OSĄDZA. Znany polityk z wąsikiem mawiał, że zwycięzców nikt nie osądza, ale to może mieć miejsce tylko w wielkiej polityce. Tam, gdzie uczestnicy zdarzeń nie mają wpływu na obraz przeszłości, ocenie podlega wszystko. Co najwyżej, można odczuwać dyskomfort, kiedy się mówi zwycięzcom, co mogli zrobić lepiej, skoro wygrali. Ale inaczej nigdy niczego byśmy się nie nauczyli. Dwie oglądane na filmiku walki zakończyły się parterze, choć nie musiały i to przesądziło o skutkach, zarówno na miejscu, jak i w dalszej konsekwencji.

NIGDY NIE IDŹ DO ZIEMI. Wynik bijatyki był rozstrzygnięty już po pierwszej fazie. Akcję Kędzierzawego w stójce można oglądać i ćwiczyć na okrągło. Widać jak swobodnie czuł się półdystansie i i jak miał przetrenowaną (i na pewno już wypróbowaną…) tę kombinację. Można marudzić, że przynajmniej jedno z tych uderzeń powinno być nokautujące, ale wstydu nie ma. Kontynuacja w stójce spokojnie sposowodwałaby obalenie Futbolisty, a resztę Kędzierzawy mógł wykończyć swoimi ciężkimi kowbojskimi butami, ktore ubrał na wyjściowo na wieczór, jak prawdziwy chłopak z Oklahomy. Jednak poszedł do parteru i chociaż większość widzów się tym zachwyca, trzeba jasno powiedzieć, że tu sam sobie stworzył problemy. Duszenia nie wykończył, niepozorne uderzenia na oślep Futbolisty przyjęte na głowę jednak musiały mu wyrządzić konkretną szkodę, skoro zbiera na operację nosa. Dalej była kontrola ręki, ale nie decydująca i próbując zakończyć temat potrzebował zastosować „combatowe” wydłubywanie oczu – okaleczenie, z którego będzie musiał się jakoś wytłumaczyć. Można jeszcze odnotować ładne wyjście na plecy na koniec i pójście po rękę, ale już nie wiemy, co było dalej, bo film się urywa. W takim układzie mógł przeciwnikowi zupełnie zdemolować bark, tylko że być może ostatecznie ta akcja też się niepowiodła, bo Futbolista z tego co wiadomo, barku nie leczy.

JEŚLI DOBRZE CZUJESZ SIĘ NA ZIEMI, TO MOŻESZ BYĆ NAPRAWDĘ NIEBEZPIECZNY. Uwaga na pozór sprzeczna z poprzednią. Sęk w tym, że one odnoszą się do innych aspektów. Unikanie wiązania się z przeciwnikiem na ulicy ma zmniejszyć ryzyko wynikające z zastosowania przez niego w zwarciu jakiejś broni, z najgoźniejszym nożem na czele. Drugie ogromne ryzyko kryje się w pozostawaniu praktycznie bezbronnym, kiedy przeciwnik dostanie nagle wsparcie od kogoś z zewnątrz. Kolejny czynnik, to w parterze trzeba mieć więcej miejsca, aby dało się wykonać niektóre akcje. Z tym m.in. borykał się Kędzierzawy. Natomiast bez wątpienia umiejętności walki zapaśniczej, że tak napiszę staromodnie, a co nowocześnie nazywana grapplingiem, bardzo podnoszą pewność siebie. Nawet jeśli techniki chwytowe w konkretnym starciu nie zostaną wykorzystane. A już jeśli jest ktoś umie je wykorzystać a przeciwnik nie ma na nie odpowiedzi, to możemy zobaczyć, co zrobił z Golfikiem brat Kędzierzawego. Efektownym suplesem dosłownie rozsmarował go na ścianie. To, co robił potem, to było właściwie bezczeszczenie zwłok.

TWOIM NAJGORSZYM WROGIEM MOŻE OKAZAĆ SIĘ TWÓJ KUMPEL. Wygląda na to, że facet w golfie był prowodyrem w całym zajściu, a chował się za plecami kolegi. W dodatku popychanie przez niego Kędzierzawego przesądza, że to ich stronę należy uznać za agresorów i ostatecznie zamknęło drogę do rozejścia się, chociaż Futbolista ewidentnie zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że coś złego się kroi. Nieraz można zaobserwować, jak podżegacz (a często podżegaczka…) doprowadza sytuację do takiego stanu, że główni aktorzy zostaną uwikłani w bijatykę, ktorej wcale nie chcą i sami między sobą byliby w stanie jakoś to rozgonić. Parafrazując najlepszy komentarz do tej historii, na który się natknąłem, to kiedy masz na pieńku z gościem w kowbojskich butach, wtedy lepiej przemyśl jeszcze, czy twoje wsparcie to nie jest typ w czarnym golfiku.

LICZĄ SIĘ OKOLICZNOŚCI. W kazuistycznym systemie prawa amerykańskiego drobiazgowo będzie rozpatrywane kto, kogo i kiedy. W tym przypadku Golfik zaatakował Kędzierzawego, a ten Futbolistę, natomiast brat Kędzierzawego zaatakował Golfika, który fizycznie nic mu nie zrobił. Wtedy może się okazać, że to, co tak się nam podoba na filmie („Zrobimy to?”, „Którego chcesz?”) na sali sądowej może okazać się obciążające. Są tutaj oczywiście możliwości interpretacji plus rozpatrywanie okoliczności poprzedzających, ale to i tak sprowadza się o tego, że zarobią prawnicy, a zapłacą uczestnicy zajścia. Warto na tym tle mieć świadomość, że w Polsce w myśl art. 158 kk karany jest już sam udział w bójce i nie jest konieczne udowodnienie, kto faktycznie zadawał ciosy, które spowodowały konkretne obrażenia.

SAMOKONTROLA A BEZPIECZEŃSTWO. W samoobronie nie można robić komuś zarzutów za mnogość uderzeń. W okolicznościach, w których tak wielką rolę odgrywa przypadek, trudno jest oczekiwać, że każdy cios odniesie jakiś skutek, a często może to być jedyna szansa na zadanie go. Trudno też wskazać, które kokretnie uderzenie było decydujące. To widzom z boku albo ludziom z wymiaru sprawiedliwości potem jest łatwo rozbijać wszystko na atomy i oceniać, co było konieczne, a co było przekroczeniem granic. Można tu wskazać jako przykład ten moment, kiedy to brat Kędzierzwego bombardował uderzeniami nieprzytomnego już Golfika. Oto i jeszcze jedna okoliczność odróżniająca walkę na ulicy od tej ograniczonej regułami. Tutaj nie było sędziego, nie było komu przerwać egzekucji. W gorączce bitewnej to co zrobił może być usprawiedliwone, w toczącym się na zimno procesie może być kosztowne. To jest ten moment, kiedy w kłopoty z prawem popadają ludzie nie dlatego, że chcieli źle, tylko dlatego, że przeciwstawili się złu. Skutecznie…

W DZISIEJSZYCH CZASACH WSZYSTKO BĘDZIE UTRWALONE NA FILMIE. Zarówno sąd jak i potomni najprawdopodobniej dostaną jakiś materiał wideo ze zdarzenia. Prawie zawsze ktoś wścibski wyciąnie kamerkę, albo trafi się ujęcie z wszechobecnego monitoringu. Na filmach znajdą się rzeczy chwalebne dla jednych, zaś dla innych haniebne bądź ośmieszające. A przecież wszyscy mamy rodziny i znajomych, pracodawców i współpracowników. Nigdy też nie było tak łatwo o materiały dowodowe dla organów ścigania. Do tego stanu rzeczy musi być dostosowane nasze zachowanie. Tym bardziej zyskuje na znaczeniu reguła, że samoobrona nie kończy się na tym, że my odchodzimy, a przeciwnik leży. W ten sposób załatwiliśmy tylko problem nr 1, a problem nr 2 dopiero będzie się rozwijał. Trzeba dbać również o swoje bezpieczeństwo prawne i swój wizerunek.

ZA WSZYSTKO TRZEBA ZAPŁACIĆ, I ZA WYGRANĄ I ZA KLĘSKĘ. Kędzierzawy z bratem mają to szczęście, że im koszty leczenia i koszty procesu pokryją darczyńcy, ujęci ich dzielnością i solidarną braterską postawą. Większość ludzi nie ma takiego szczęścia i swoje czyny musi sowicie opłacać z własnych pieniędzy, albo w drodze oficjalnych postępowań, albo idąc po cichu na ugodę z przeciwnikiem. Czasem też, jak w przypadku Futbolisty, reperkusje będą miały skutki na całe życie. Nawet jeśli powróci on do zdrowia, a ma na to szansę, i nawet jeśli wygra w sądzie, co już niekoniecznie może nastąpić, to przez swoją lekkomyślność w zwykły sobotni wieczór zoistał ciężko skompromitowany. Można przypuszczać, że w swojej futbolowej drużynie jest skończony, bo nie odzyska się autoryteru po takim laniu. W przyszłości też, kiedy jego potencjalny pracodawca zacznie rutynowo szukać wiadomości o nim w internecie, to wiadomo, co się znajdzie na pierwszym miejscu. Jak się po pijaku bije w kiblu i jak przeciwnik wyciera jego twarzą zasikaną podłogę. Kiepskie referencje.

Podsumowując, różnie w życiu może się zdarzyć. Różne bywają okoliczności. Ale na pewno nie ma co szukać specjalnie zwady. Zawsze trzeba mieć w pamięci, co stawiamy na szali, kiedy próbujemy się z kimś konfrontować. Nie zawsze mamy wpływ na to, co nas spotyka, ale istotne jest, żeby kontrolować to, co możemy kontrolować.