W USA, a teraz już chyba na wszystkich kontynentach, głośny stał się filmik z brutalnej bijatyki w ubikacji w barze na obrzeżach campusu Uniwersytetu Oklahoma w m. Norman. Sytuacja miała miejsce po północy 13/14 lutego br. W obecnych czasach nie mogło się obejść bez tego, że zdarzenie zostało uwiecznione na telefonach, a w efekcie tego w ostatnich dniach poniższe nagranie stało się viralem.

Uczestnicy bójki szybko zostali zidentyfikowani. Już zabrali głos w mediach społecznościowych bezpośrednio albo poprzez swoich przedstawicieli. Dryblas na pierwszym planie jest graczem uniwersyteckiej drużyny footballu amerykańskiego. O jego kumplu w dżinsowej kurtce wiadomo stosunkowo najmniej, natomiast ich niepozorni przeciwnicy są braćmi. Jak sami przyznali od 10 lat trenują MMA w ośrodku należącym do ich ojca i okazyjnie startują, chociaż nigdzie nie można znaleźć ich rekordów.

Na filmie nie zobaczymy początku zadymy. Widać, że Kędzierzawy ma już rozbity nos, a Golfik ogląda sobie szczękę w lustrze. Właśnie odbyta gra wstępna musiała być sygnałem do tego, że świadkowie sięgnęli po telefony. Bliższe okoliczności z czasem pewnie wypłyną na wierzch, bo świadkowie już czasem coś rzucą jakimś szczegółem. Na razie policja prowadzi śledztwo w sprawie napaści i pobicia a Uniwersytet wydał oświadczenie, że Futbolista próbował załagodzić sytuację.

Czy rzeczywiście jego rola była taka niewinna można wątpić. Wyraźnie słychać, jak mówi do braci „Get the fuck out of here” albo „Look at me, bitch”, a to w żaden sposób nie da się zinterpretować jako próba deeskalacji. Tak samo jak zaciskanie pięści czy popychanie przeciwników. Zresztą, gdyby futboliści nie byli skupieni tak naprawdę na swoim ego, to dostrzegliby, że kłopoty już tu są i to ogromne. Kędzierzawy nawet nie zwracał na nich uwagi, tylko porozumiewał się z bratem. Za jego uśmieszek i pełne braterskiej troski pytanie „Którego chcesz?” dzisiaj cała Ameryka dałaby się pokroić. Bracia Brown jeszcze zrobią na tym jakieś pieniądze.

W wyniku bijatyki Futbolista musiał przejść 4-godzinną operację oczodołu, przy czym prawdopodobnie wzrok udało się uratować. Jego rodzina już zatrudniła prawnika i będę dążyli do sprawy karnej oraz cywilnej. Natomiast Kędzierzawy otworzył w sieci zbiórkę na swojego prawnika i swoją operację. Ma złamany nos i naderwany biceps, a i skarbonka w wybranej kancelarii adwokackiej już woła o zapełnianie. Cel zbiórki to 50 tys. USD i ludzie bardzo chętnie sypią groszem – w ciągu dwóch dni zebrał już ponad 40 tys. Na niezliczoną liczbę komentarzy w różnych mediach właściwie tylko pojedyncze są chociaż współczujące zmasakrowanym pechowcom, a dla wszystkich Kędzierzawy jest bohaterem.

Na tym przykładzie idealnie widać, że samoobrona to sprawa dużo szersza, niż tylko stosowane techniki. Od strony technicznej może nawet głupio byłoby komentować taki pogrom, niemniej to nie zwalnia od pytań w rodzaju „a co jeśli…?”, zwłaszcza że w tym konkretnym przypadku role drapieżców i ofiar były rozdzielone już w momencie, kiedy obie ekipy wychodziły z domu na miasto. Ale nawet w tym układzie nie musiało to się tak potoczyć. Nic tu nie ma odkrywczego, ale ilustracja jest bezcenna. Oglądałem ten filmik już z piętnaście razy i na pewno jeszcze go obejrzę. Jakieś swoje uwagi zbiorę w kolejnym felietonie, liczę też na komentarze Czytelników.