Filmik poniżej pokazuje interwencję policjantów w Monterey Park w Kalifornii. Z tego co słychać na filmie, w trakcie interwencji przewodnik psa oddał w kierunku podejrzanego łącznie 10 strzałów, dwie serie po 5, prawdopodobnie wszystkie strzały celne. Rozstrzygająca była pierwsza seria.


W tym momencie nie interesowały mnie przyczyny interwencji i zasadność użycia broni. Tylko patrząc od strony technicznej to był konkretny przykład strzelania point shooting, w wersji bardzo zbliżonej do metody Applegate’a. Strzelanie jedną ręką wyprostowaną i podniesioną na wysokość oczu, strzelanie długimi seriami strzałów, strzelanie w dół brzucha przeciwnika, agresywne dążenie naprzód. Efektem tego był pełny sukces, pomimo stresu i pomimo trzymania drugą ręką szarpiącego się psa na smyczy.

Nie wiadomo, czy strzelający policjant był szkolony w tej metodzie. Pewność siebie, jaką zademnostrował może za tym przemawiać, ale z drugiej strony jego sposób strzelania mogły być wymuszone właśnie tym, że w drugiej ręce trzymał psa. Przeciwko temu, że ten departament policji był szkolony w PS może świadczyć też zachowanie jego kolegi, który początkowo próbował trzymać broń oburącz i stać stabilnie jak „nowoczesna” sztuka nakazuje. Dopiero kiedy musiał przemieścić się za akcją, po kilku krokach dał sobie spokój z wygłupami i zaczął się zachowywać normalnie, czyli po prostu szedł i trzymał pistolet w jednej ręce. W sumie to nie ma znaczeczenia w tym momencie, jak byli szkoleni, ważne jak się zachowali. W końcu point shooting ma na drugie imię strzelanie instynktowne. Sam fakt, jakie rzeczywiste zachowania wymusiła sytuacja, i że one okazały się skuteczne pokazuje, jakiego rodzaju technik potrzebują funkcjonariusze i pracownicy ochrony.