Strzelanie z premedytacją na kierunku, na którym znajdują się partnerzy szkoleniowi, to jest w pewnym sensie temat tabu. Kardynalna zasada bezpieczeństwa strzelań szkoleniowych czy sportowych absolutnie tego zabrania. Ale istnieje też druga strona medalu, która podważa takie rygorystyczne podejście. Wszystko jest, jak zawsze, kwestią tego, czy się wie, CO się robi i DLACZEGO.

Czasem traktowano takie ćwiczenia z podwyższonym ryzykiem jako sprawdzian odwagi kandydata do elitaryzujących się formacji, czasem jako integralną część szkolenia.  Innym razem bywał to rodzaj kary. Mogło to być ćwiczenie indywidualne albo nawet masowe, jak choćby poddawanie takim oddziaływaniom nowicjuszy przed wysłaniem na front. We wspomnieniach wojennych można czasem spotkać relacje z umieszczania całych oddziałów pod ogniem własnych karabinów maszynowych, które strzelały tuż ponad siedzącymi na ziemi lub nad czołgającymi się żołnierzami.

Trudno wskazać, kiedy zaczęto stosować takie metody. Prawdopodobnie odkąd wprowadzono do uzbrojenia broń palną. Musiała to być naturalna adaptacja ze szkoleń w operowaniu wcześniej stosowanymi rodzajami broni. Świadczyć może o tym chociażby próba, jakiej zostali poddani Wilhelm Tell i jego syn.

Na filmie z 1944 r., ukazującym dla celów propagandowych pewne elementy ze szkolenia agentów OSS, znajduje się widoczny powyżej fragment, na którym Fairbairn demonstruje jedno z całej serii możliwych ćwiczeń, polegające na strzelaniu z bliskiej odległości obok kursantów stojących przed nim na tle kulochwytu. Od czasów wojny te ćwiczenia są w jakimś zakresie cały czas stosowane. W czasach względnego spokoju stosuje się je w zasadzie w szkoleniu niektórych jednostek specjalnych lub wąskiego grona ludzi ze służb.

Strzelanie OBOK pozorantów można uznać za pewien standard, chociaż dosyć wyśrubowany. Strzelanie W SYLWETKĘ pozoranta, tak jak to zrobił Sykes na pokazie opisanym w poprzednim artykule, to jeszcze wyższa szkoła jazdy i jest spotykane jeszcze rzadziej. Współcześnie zabezpieczeniem w takich sytuacjach są ODPOWIEDNIO PRZYGOTOWANE kamizelki kuloodporne.

Jeśli chodzi o ODLEGŁOŚĆ strzelania, to zależy to od celu ćwiczenia. Generalnie, strzelając z bliska, tak jak na zaprezentowanym filmie, strzelec ma większe poczucie kontrolowania sytuacji, za to pozorant może intensywniej doświadczyć zjawisk towarzyszących strzałowi. Z dalszej i bardzo dalekiej odległości, nawet takiej jak strzelał Sykes, jeśli pozorant ma zaufanie do strzelca, to jest właściwie tylko elementem wymuszającym na nim maksymalną kontrolę sytuacji. W ten sposób osoby szkolone są poddawane próbie na dwa sposoby, jako POZORANCI i jako STRZELAJĄCY. Jest kilka powodów przemawiających za takimi ćwiczeniami.

Po pierwsze, szkolony w strzelectwie bojowym powinien podczas szkolenia chociaż w pewnej mierze doświadczyć tego, co może odczuć znajdując się PRZED wylotem lufy załadowanej broni, a nie pozostawać wyłącznie po jej BEZPIECZNEJ STRONIE. Chodzi zarówno o doświadczenie fizycznych zjawisk towarzyszących strzałowi, takich jak huk, błysk, podmuch, jak i o doświadczenie znajdowania się pod presją załadowanej broni oraz strzałów, które mogą szkolonego NAPRAWDĘ trafić. Poznanie własnych reakcji pozwala na lepsze przygotowanie się do przyszłej konfrontacji oraz zrozumienie, jakie metody treningowe należy stosować.

Po drugie, jest ważne żeby szkolony nie nabył zbędnych ZAHAMOWAŃ w kontakcie bronią. Może to w nieodpowiednim momencie skutkować brakiem decyzji o oddaniu strzału. Może też objawiać się niepewnością w operowaniu bronią, nawykowym unikaniem celowania do ludzi (do przeciwników) w sytuacjach zagrożenia itp. zachowaniami. W efekcie stworzyłoby to zagrożenie dla wykonania zadania i dla osób postronnych. Nie jest to regułą, ale też nie rzadko można to zaobserwować, dlatego lepiej zawczasu przygotować szkolonego do takiej sytuacji. W skrajnych przypadkach można wyłapać już na etapie szkolenia osoby mające duże trudności w tym zakresie i przesunąć je do innych zadań.

Po trzecie, w ten sposób osoba szkolona ma możliwość naprawdę nauczyć się pełnej ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA STRZAŁ. Inaczej się funkcjonuje podczas strzelania do celów obojętnych, a inaczej wtedy, gdy wiadomo, że strzał bezwzględnie MUSI trafić tam gdzie powinien, bo inaczej skutki mogą być bardzo złe. Strzelec ma świadomość, że ewentualnego BŁĘDU nie będzie można skwitować wzruszeniem ramion czy jakimś karnym ćwiczeniem. Znamienne jest to, że przy tych ćwiczeniach psychiczne obciążenie strzelającego okazuje się o wiele większe, niż pozoranta, chociaż z zewnątrz może to wyglądać na odwrót.

Na takie ćwiczenia można sobie pozwolić tylko tam, gdzie jest pełne zaufanie do umiejętności własnych i kolegów, potwierdzone ODPOWIEDNIM POZIOMEM WYSZKOLENIA. Do prowadzenia takich zajęć instruktor musi mieć WŁAŚCIWE  PRZYGOTOWANIE.