W książce „SOE Assignment” napisanej przez D. Hamilton-Hill’a, zastępcę dowódcy SOE w pierwszym okresie jej funkcjonowania, można znaleźć szereg luźnych wspomnień związanych z tą formacją. Między innymi jest tam relacja kpt. Petera Masona z zadziwiającego pokazu przeprowadzonego przez E.A. Sykesa, u którego kapitan uczestniczył w kursie strzelectwa bojowego.

Jak wspomina Mason, po tym szkoleniu uczestnicy byli chyba zbyt pewni MOCY OBALAJĄCEJ naboju .45 ACP, którym strzelały pistolet Colt 1911 oraz pistolet maszynowy Thompson. Tymczasem po zakończeniu normalnych zajęć Bill (takie przezwisko  miał Sykes) polecił jednemu z sierżantów, ubranemu w wojskowy płaszcz, stanąć POD KULOCHWYTEM w odległości 50 yardów (ok. 45,5 m).

„CEL” stał w lekkim rozkroku, ręce trzymał w kieszeniach płaszcza, trzymając go z dala od ciała. Załadowany Thompson został nastawiony na tryb ognia pojedynczego i Bill oddawał pojedyncze strzały, które trafiały środkową część płaszcza . Po każdym strzale Mason widział, jak płaszczem wstrząsało. Zarówno on, jak i wszyscy obecni  zrozumieli, że pociski po prostu uderzały w wielowarstwowy materiał, a następnie spadały na ziemię.

 

Na zdjęciu pokazano porównanie wielkości naboju .45 ACP (z prawej) do najczęściej spotykanych u nas nabojów pistoletowych 9 mm Mak oraz 9 mm Para.

 

Powyżej pm Thompson M1A1, model jakiego mógł używać Sykes w tym pokazie.

 

Tak wygląda brytyjski płaszcz wojskowy z tamtego okresu. Tu jest w wersji oficerskiej, prawdopodobnie różniącej się detalami wykończenia od płaszcza noszonego przez towarzyszącego Sykesowi sierżanta.

 

Oglądając kolejne zdjęcie można mieć wyobrażenie, jak mógł wyglądać pozorant wyczekujący na sygnał na linii tarcz. Oczywiście zakładając, że akurat widoczny tu 7. Lord Londonderry miałby w ogóle ochotę podjąć takie wyzwanie.

Te płaszcze były wykonane z ciężkich materiałów wełnianych, z podszewką i ociepleniem, łącznie w sześciu warstwach. Mimo oglądania pokazu na własne oczy,  sam kpt. Mason stwierdził, że nigdy nie chciałby tego  spróbować!

Sykes razem ze swoim towarzyszem służącym mu za cel na pewno  mieli świadomość, że jakakolwiek pomyłka, to jest trafienie w miejsce, gdzie płaszcz był nie naciągnięty albo przylegał do ciała, oznaczałaby tragedię. Sykes był ogólnie znany jako znakomity strzelec. Jednak ten eksperyment, do tego wykonywany nie raz, jak można przypuszczać, budzi ogromny respekt. Podziwiać należy zarówno UMIEJĘTNOŚCI I PEWNOŚĆ SIEBIE Sykesa, jak i ODWAGĘ I ZAUFANIE, które miał do niego pomagający mu sierżant, prawdopodobnie jeden z wyszkolonych przez niego instruktorów.

Można też próbować odtworzyć drogę rozumowania, doświadczeń i determinacji, które doprowadziły do tego, że pewnego poranka jeden z towarzyszy walki założył typowy wojskowy płaszcz i jak na spacer, z rękami w kieszeniach, wyszedł pod kulochwyt jako cel. A Sykes po raz pierwszy wymierzył w niego swojego Thompsona…