Historia combatu obfituje w wydarzenia różnego rodzaju, gdzie w tle spraw śmiertelnie poważnych działy i dzieją się rzeczy lżejsze, chociaż NIE MNIEJ ważne i decydujące o przyszłości. Jednym z takich momentów było spotkanie młodego porucznika Rexa Applegate ze „starym stetryczałym bydlakiem” kapitanem Williamem Fairbairnem w pierwszej połowie 1942 r.

Ten stek inwektyw pochodzi od samego Applegate i opisuje jego pierwsze wrażenia. Można przypuszczać, że opis następnych wrażeń był podobny, tyle że zamiast wzgardy za tymi słowami już kryły się wyrażane w rubaszny amerykański sposób podziw i respekt. Spotkanie to zapoczątkowało wieloletnią naukę Appelgate’a oraz jego współpracę z Fairbairnem.

Na zdjęciu Fairbairn demonstruje sposób uwalniania z obchwytu, a w roli napastnika występuje Applegate.

W chwili gdy się pierwszy raz spotkali Fairbairn miał 57 lat, co dla młodego człowieka znaczyło, że jest DIABELNIE stary. Mierzył 173 cm wzrostu i ważył ok. 72 kg. Wszystko to z politowaniem odnotował w pamięci Applegate, który sam był człowiekiem ogromnej postury i sądził, że jest u szczytu formy.

W 1942 r. Fairbairn został skierowany do USA, aby przeszczepić na grunt Office of Strategic Services brytyjskie metody walki i szkolenia. Na początku odbyło się spotkanie zorganizowane w głównym ośrodku treningowym OSS, w miejscu które dzisiaj jest znane jako Camp David. Appelgate został wyznaczony przez szefa OSS płk. Donovana, aby mu przy tej prezentacji towarzyszyć i nauczyć się wszystkiego co trzeba. Z jego wspomnień przebija zażenowanie swoją pierwszą powierzchowną oceną brytyjskiego gościa i własną głupotą.

Spotkanie odbywało się w sali zastawionej składanymi drewnianymi krzesłami a przed widownią znajdowała się niewielka scena. Na widowni znajdowali się najważniejsi wówczas ludzie służb specjalnych USA, w tym tacy, którzy mieli w przyszłości odegrać rolę nawet na arenie światowej, jak np. Allen Dulles czy William Colby. To o czym miał mówić gość dotyczyło specjalnych metod walki w warunkach wojny totalnej. W tym czasie była to wiedza ‚top secret’ i dla Amerykanów stanowiła zupełną NOWOŚĆ.

Gdy dyskusja doszła do tematu walki bez broni, Fairbairn wskazał na Appelgate’a i wezwał go do siebie na scenę. Zażyczył sobie, by ten go zaatakował. ‚Nie możliwe, żeby pan tego chciał, Sir.’ ‚Chcę, żeby mnie pan zaatakował NAPRAWDĘ. To rozkaz.’ Dalej wspomina Applegate:

„Jak wielu młodych poruczników myślałem, że wiem wszystko. Pomyślałem sobie ‚To głupi stary bydlak. Zatroszczę się o niego.’ Wydałem ryk i ruszyłem na niego z szeroko rozpostartymi ramionami. Następna rzecz, którą wiem, to leciałem w powietrzu i, na szczęście, wylądowałem na członkach widowni siedzących na rozkładanych krzesłach. To bardzo nagle uczyniło mnie pokornym […]”

Fairbairn zastosował tu swój sposób zdobywania posłuchu. Wszyscy wyszkoleni przez niego instruktorzy zaczynali pierwsze zajęcia z nową grupą właśnie w taki sposób. Wzywali największego osiłka z grupy albo wyrywnego ochotnika, aby ich zaatakował. Rozprawiwszy się z nim przykładnie, ucinali na wstępie zbędne dyskusje i dalej już sprawnie prowadzili kurs.

To wprowadzenie na zawsze utkwiło w głowie Appelgate. W tym momencie postanowił, że będzie słuchał a nie czynił z góry założeń nie popartych doświadczeniem lub faktami. A wypełnianie rozkazu pułkownika Donovana, jak sam stwierdził na stare lata, zajęło mu całą resztę życia.