W „Shooting To Live” Fairbairn i Sykes opisują przykład ćwiczeń jakim poddawani byli na strzelnicy policjanci z Shanghai Municipal Police. Były to ćwiczenia w warunkach jak najbliżej oddających okoliczności rzeczywistych krwawych konfrontacji, których w praktyce tej służby nie brakowało. Realistyczne ćwiczenia odbywały się na całkowicie nowatorskiej jak na tamte czasy krytej strzelnicy, której urządzenie było tematem poprzedniego artykułu.

Strzelnica była przygotowywana tak, by ćwiczący nie wiedzieli czego się spodziewać w środku. Przykładowo, mogła być urządzona jak mieszkanie, w którym pośród osób niewinnych ukrywają się przestępcy, którzy będą stawiać opór przy zatrzymaniu. Wszystko, co ćwiczący widzieli z zewnątrz to ściana i drzwi, przez które będą musieli po kolei wchodzić. Nikt wcześniej nie wie, na co się natknie w środku. Jedyna instrukcja jaką otrzymują jest taka, że nikt z „osób postronnych” nie może być „zabity”, a przypadek takiego działania będzie miał konsekwencje służbowe.

Ćwiczący wchodzi przez drzwi, wraz z podążającym zaraz za nim prowadzącym strzelanie. Porusza się, w sposób jaki wynika z jego własnej oceny, wzdłuż ciemnego, ciasnego, krętego przejścia. W pewnym momencie kopniakiem otwiera drzwi, schodzi po kilku stopniach, stąpa po podłogowych deskach, które uginają się pod nim, wspina się na kilka kolejnych stopni i znajduje się w mgliście oświetlonym pokoju zajmowanym przez pozornie nieszkodliwe osoby, manekiny przedstawiające różne postacie, od zwykłych mieszkańców po np. ćpunów. Musi zorientować się w sytuacji w mgnieniu oka, gdyż jego pojawienie się jest sygnałem do rozpoczęcia akcji.

W jego kierunku pada strzał, sygnalizowany ślepym nabojem z pomieszczenia obsługi, i „przestępcy” rozpoczynają próbę wyrwania się z tego miejsca. Przestępców przedstawiają naturalnej wielkości figury, ukazujące się znikąd i znikające równie szybko. Wychylające się popiersia, głowy i barki przyglądające się mu przez chwilę z miejsc blisko narożników pomieszczenia, pełne sylwetki szybko przebiegające pokój, w tym również na ukos. Wszytkie cele na pewnym kierunku swojego pojawienia się są osłaniane przez „osoby postronne”, które nie mogą być postrzelone.

Nie ma czasu na myślenie, i cokolwiek przypominającego rozmyślne celowanie jest zwyczajnie niemożliwe. Meble i manekiny spowalniają poruszanie się strzelającego. Jego jedyną drogą jest strzelać szybko i kontynuować strzelanie dopuki nie opróżni magazynka. Zmusza to do zachowań instynktownych, zbliżonych do rzeczywistej walki, dając pogląd na to jakie metody strzelania pozwalają w realnej sytuacji na trafienie przeciwnika. Każde pechowe trafienie w „osobę postronną” było kwitowane przy ogłaszaniu wyników przez dokładnie taki rodzaj komentarzy, jakiego w takiej sytuacji można się spodziewać ze strony tłumu.

Zajęcia cechował niezwykły realizm, nie było to tylko zwyczajne odgrywanie przedstawienia. Szkolenia w ten sposób przechodzili wszyscy funkcjonariusze tej policji. Mimo czasochłonnego ich przebiegu, gdy na strzelnicy mogła trenować jedna osoba, przez szereg lat w ten sposób prowadzono trening i sprawdziany dla 6 tys. ludzi, a jeśli uwzględnić formacje pomocnicze, które także trenowały, było to 9 tys.