Zarówno płk. A. J. Drexel Biddle, jak i John Styers należą do grona ponadczasowych autorytetów w dziedzinie combatives. Obaj są też legendarnymi instruktorami korpusu Marines i na pewno się zetknęli ze sobą – Styers wymienia Biddle’a w „Cold Steel” pośród osób, którym dziękuje za przekazaną wiedzę. Nie zmienia to jednak faktu, że już w pierwszym rozdziale, poświęconym walce na bagnety, zdecydowanie neguje podstawy szermierki, do których najwyższą wagę przykładał jego wielki poprzednik.

Ciekawe, że zarówno jeden jak i drugi w swoich książkach rozpoczęli prezentację nauczanym przez siebie metod walki właśnie od bagnetu. Broń ta jest w użyciu już od 300 lat, a zastąpiła używane wcześniej piki. Przez ten czas była podstawową bronią piechoty używaną do walki wręcz. Ostatnio odchodzi w zapomnienie, do niedawna jednak poświęcano jej w szkoleniu wojskowym wiele uwagi. Tak było jeszcze w okresie II wojny światowej i bezpośrednio po niej. Posługiwanie się tą bronią było sztuką w pełnym tego słowa znaczeniu. Owocowało to istnieniem licznych systemów i szkół walki, zwłaszcza w Europie i Ameryce. Wśród tych, które znalazły swoje zastosowania w wyszkoleniu wojskowym poczesne miejsce zajmują właśnie systemy Biddle’a i Styersa, różniące się zasadniczo podejściem do celów i metod szkolenia.

Biddle ostro rozróżniał dystyngowaną szermierkę bagnetem od walki na bagnety. Już sam tytuł odpowiedniego rozdziału w „Do Or Die” brzmi właśnie tak: „Szermierka bagnetem”. Określa ją jako wyrafinowane użycie bagnetu, bardziej naukowe i efektywne niż „walka bagnetem”. Jego zdaniem nie można traktować tej broni jak kombinacji piki i maczugi, lecz w całości jako ostrze, którego czubkiem jest bagnet. Wykluczał używanie łoża karabinu do parowania uderzeń przeciwnika oraz ograniczył uderzenia kolbą do ściśle określonych czterech technik, takich, które nie zagrażają dobremu stanowi broni. Żołnierz w jego ujęciu jest szermierzem, polegającym na swoich umiejętnościach użycia ostrza bagnetu.

Przeciwnie podchodzi do tego tematu Styers. W jego ujęciu bagnet to jest właśnie pika – jego przeznaczeniem jest wbicie w przeciwnika, zanim ten przebije nas. Przykładał wielką wagę do stanu umysłu walczących i sprowokowania przeciwnika do określonego ataku. Walka w jego ujęciu sprowadzała się, w ogólnym zarysie, do odparowania wymuszonego ataku i natychmiastowego rozstrzygającego kontrataku. Żadnej fantazyjnej pracy nóg, żadnej zawiłej szermierki, tylko dwa proste naturalne ruchy wykonane szybko i dokładnie. To była nowość w stosunku do starej szermierczej szkoły.

Obydwaj instruktorzy mieli niekwestionowane umiejętności i wiele dowodów na swoje racje. Tak zróżnicowane podejście do tej samej broni świadczy po raz kolejny o tym, jak ważne jest indywidualne podejście do kwestii szkolenia.